Polska z szeroko otwartymi ramionami przyjęła uchodźców, ale ci, jak wynika z kolejnych badań, z założonymi rękami u nas siedzieć nie chcą. Goście zza wschodniej granicy są też zwykle nieźle wykwalifikowani, co zresztą paradoksalnie nie zawsze jest świetną informacją dla polskich pracodawców.
Ilu uchodźców z Ukrainy już znalazło w Polsce pracę? Według rządowych danych ok. 300 tys. osób podjęło pracę na podstawie uproszczonych przepisów. Daje to pewnie więc jakąś odpowiedź na to pytanie, choć zapewne sporo uchodźców pracuje też dorywczo czy na czarno.
Jak podaje „Rzeczpospolita”, nasz rynek pracy całkiem dobrze potrafi zagospodarować uchodźców. Z badania Fundacji na rzecz Wspierania Migrantów na Rynku Pracy EWL i Studium Europy Wschodniej UW wynika, że 63 proc. gości z Ukrainy planuje podjęcie pracy. W Czechach i Rumunii takie odpowiedzi są zdecydowanie rzadsze – odpowiednio 52 i 27 proc.
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, z czego to wynika. Fakt, polski rynek pracy jest obecnie wyjątkowo chłonny, ale to samo można powiedzieć przecież o czeskim. Na pewno jednak pomogła bardzo duża otwartość polskich pracodawców na Ukraińców. A pewnie i też to, w jaki sposób przyjął ich ogół społeczeństwa.
Praca uchodźców w Polsce. Są nieźle wykwalifikowani i wykształceni
Przez lata do Polski przyjeżdżali robotnicy czy ludzie, którzy chcieli po prostu nieco dorobić. Jednak profil zawodowy uchodźcy jest trochę inny. 61 proc. z nich ma wyższe wykształcenie, a przed wojną byli najczęściej wysoko wykwalifikowanymi specjalistami lub nauczycielami. Sporo z nich pracowało też w usługach.
Brzmi jak świetna wiadomość. Specjalistów w końcu bardzo nasza gospodarka potrzebuje, a nauczyciele są u nas wręcz na wagę złota (choć niestety, na „złote” wynagrodzenia liczyć nie mogą). Kłopot w tym, że specjalistów trudniej zaadoptować polskim firmom niż na przykład robotników. Przekwalifikowanie nauczyciela to jeszcze większy problem, wchodzą bowiem kwestie formalne i językowe.
„Rz” zauważa jeszcze jeden problem – specjaliści, na przykład ci z branży IT, często przenieśli się do Polski, ale pracują zdalnie dla swoich dawnych firm. Inna sprawa, że pochodzący z wielkich miast specjaliści niekoniecznie chcieliby żyć teraz w tych mniejszych, a taki z kolei był pomysł rządu.
Badanie pokazuje jednak, że Ukraińcy mogą i chcą rozkręcać naszą gospodarkę. To w dużej mierze od nas jednak zależy, czy wykorzystamy ten potencjał.