Rządowy program dopłat do elektryków NaszEauto z założenia miał ułatwić Polakom zakup nawet 40 tysięcy aut elektrycznych, bo budżet programu wynosi aż 1,6 mld zł. Już jednak wiadomo, że tej puli środków nie uda się wykorzystać, gdyż program nie cieszy się dużą popularnością. Rząd rozmawia więc z Komisją Europejską, by przynajmniej część pieniędzy z programu Polska mogła wykorzystać na inny cel.
Problemy z programem NaszEauto
Program dopłat do elektryków NaszEauto realizowany jest ze środków pozyskanych z Krajowego Planu Odbudowy (KPO). Jego budżet wynosi 1,6 mld zł i pieniądze te powinny być wykorzystane do sierpnia 2026 r. Aby tak się stało, Polacy powinni złożyć w sumie około 40 tys. wniosków o dofinansowanie. Na rozdysponowanie środków jest jednak tylko 14 miesięcy, czyli takich wniosków powinno wpływać około 2,8 tys. miesięcznie. A ile ich wpływa faktycznie?
Od 3 lutego do 14 maja 2025 r., a więc w ciągu 3 miesięcy obowiązywania programu, do NFOŚiGW wpłynęło zaledwie 4004 wniosków na łączną kwotę 120,8 mln zł. Średnio więc miesięcznie wpływa ich niewiele ponad tysiąc, a stopień wykorzystania alokacji nie przekroczył jeszcze 7,5 proc.
To nie wszystko, ponieważ na te 4 tys. złożonych wniosków tylko 103 zostały zatwierdzone. Z danych NFOŚiGW wynika również, że jeszcze nikt nie dostał dofinansowania, bo okres oczekiwania na dopłatę wynosi średnio 3-4 miesiące. Przy takim tempie realizacji programu faktycznie więc trudno oczekiwać, że uda się wykorzystać wszystkie środki. Problem ten dostrzegł też rząd, który w związku z tym już myśli, jak spożytkować niewykorzystaną pulę pieniędzy.
Rząd szuka planu awaryjnego na wykorzystanie środków
Jak już pisałam na Bezprawniku, jeszcze w marcu wiceminister klimatu i środowiska Krzysztof Bolesta zapowiadał zmiany w programie NaszEauto, które mają zwiększyć szanse na rozdysponowanie wszystkich środków otrzymanych z KPO. Zmiany te miałyby polegać na umożliwieniu ubiegania się o dopłaty także na małe busy i auta dostawcze z napędem elektrycznym. Dzięki temu z programu ma skorzystać więcej firm, bo obecnie jest on skierowany głównie do osób fizycznych.
Jak się jednak okazuje, rząd szuka także innych pomysłów na wykorzystanie środków z programu. Plany w tym zakresie zdradził wiceminister funduszy i polityki regionalnej Jan Szyszko w rozmowie z Business Insider. Na pytanie, co się stanie z pieniędzmi, które zostaną z programu dopłat do elektryków, wiceminister odpowiedział bowiem w następujący sposób:
Wraz z Ministerstwem Klimatu rozmawiamy o tym z Komisją Europejską. Za wcześnie by oceniać, jaki będzie efekt tych negocjacji, ale chciałbym, żeby przynajmniej część z tych pieniędzy trafiła na bardzo ważny cel, jakim jest termomodernizacja albo, mówiąc wprost, remonty polskich szkół. Chcemy część z tych pieniędzy przesunąć na ten właśnie cel.
Pomysł przesunięcia środków z programu dopłat do elektryków na termomodernizację szkół popiera również szefowa Ministerstwa Klimatu i Środowiska Paulina Hennig-Kloska. Tak przynajmniej wynika z jej wypowiedzi dla dziennikarzy przytoczonej przez PAP:
Byłabym gotowa przesunąć pieniądze z dopłat do samochodów na termomodernizację szkół, bo mamy tu gotowe projekty do realizacji, które są w stanie wydać pieniądze do połowy 2026 roku, a na samochody zawsze środki się znajdą, chociażby z funduszy krajowych dedykowanych dla niskoemisyjnego transportu.
Warto dodać, że mimo wielu problemów program dopłat do elektryków NaszEauto pozytywnie wpłynął na rynek, bo dzięki niemu wyraźnie wzrosła w Polsce sprzedaż aut elektrycznych. W samym marcu zarejestrowano ich rekordową liczbę 2311 sztuk, czyli aż o 35,5% więcej niż rok wcześniej.