Przemysław Czarnek radzi, by w czasach drożyzny… mniej jeść. Tylko jak jeść, skoro mamy mieć zaciśnięte zęby?

Finanse Państwo Zakupy Dołącz do dyskusji
Przemysław Czarnek radzi, by w czasach drożyzny… mniej jeść. Tylko jak jeść, skoro mamy mieć zaciśnięte zęby?

Przemysław Czarnek poleca mniej jeść. To kolejna z serii błyskotliwych porad od polityków Prawa i Sprawiedliwości związanych z drożyzną. Ostatnio nie ma dnia, żeby ktoś z PiSu nie palnął w tej sprawie czegoś głupiego. Trudno się dziwić, że do grona specyficznych „doradców” dołączył szef resortu edukacji i nauki.

Przemysław Czarnek poleca mniej jeść

Źródłem tego cytatu jest Super Express, któremu Przemysław Czarnek udzielił krótkiego wywiadu na temat planów na wakacje. Minister edukacji i nauki przyznał, że urlopu – z uwagi na drożyznę właśnie – nie zamierza spędzać w hotelach, tylko u znajomych. I dodał, że wyjścia do restauracji również planuje ograniczyć.

Czasami coś będziemy pichcić, znajomi zaproszą na obiady, ale bez przesady, drożyzna nie oznacza, że nie można jeść. Można jeść trochę mniej i trochę taniej.

…powiedział Przemysław Czarnek, a SE szybko dodał swoje wyliczenia: minister w ubiegłym roku zarobił około 220 tysięcy złotych rocznie.

Złote rady PiS coraz bardziej błyskotliwe

Kiedy zobaczyłem ten cytat, pomyślałem sobie o jednym. Czy Przemysław Czarnek jest faktycznie osobą, która w czasach drożyzny jest zmuszona zaciskać pasa? Wszak niecały rok temu uchwalono podwyżki dla posłów i senatorów (a wraz z nimi wyższe pensje dla ministrów). I wyniosły one, bagatela, 40%! Czyli nawet przy obecnej 15-procentowej inflacji wciąż panie i panowie politycy mają się całkiem nieźle, prawda? Jak więc zrozumieć przekaz, w którym facet zarabiający 220 tysięcy złotych plecie, że nie stać go na hotele i restauracje, podczas gdy nauczyciele, emeryci czy uwięzione w kredycie rodziny, mając do dyspozycji radykalnie mniejsze środki, jakoś sobie muszą radzić?

Może to jakiś kolejny pomysł na walkę rządu z otyłością? Wszak sam Czarnek w 2021 roku mówił o tym jak ważne jest to, by odchudzać głównie dziewczynki, bo jego zdaniem to ich dotyczy ten problem. Ale koniec żartów. Rządzący niemal codziennie potykają się o własne nogi. Jednocześnie siejąc propagandę sukcesu i rzucając w przestrzeń publiczną rady dla ludzi pokazujące ich całkowite oderwanie od rzeczywistości. Raptem wczoraj Mateusz Morawiecki powiedział „Drodzy rodacy, postarajcie się ocieplić swoje domy”, po czym wpis… po paru godzinach zniknął z twitterowego konta Kancelarii Premiera. Jeśli dodamy do tego zaproszenie do zbierania gałęzi na opał, prezydenta Andrzeja Dudę radzącego zaciskać zęby czy Marka Suskiego oznajmiającego, że jak się bierze kredyt to trzeba go spłacać, to robi się nam z tego obraz rządu, który zaczyna tracić kontrolę właściwie nad wszystkim.

I wiem, że czasy są szalenie trudne i nie ma dobrego sposobu na to, by drożyznę natychmiast zatrzymać. Ale mądrzy politycy postawiliby na spójność komunikacji, odrzuciliby pychę i samozachwyt w swoich wystąpieniach i zaczęli mówić do społeczeństwa szczerze. PiS oczywiście nic takiego nie zrobi. Bo to PiS. I w żadnym wypadku nie będę im współczuł tego, że drożyzna zacznie ich politycznie zatapiać.