Przymusowa antykoncepcja to bardzo kontrowersyjny temat, który coraz częściej obejmuje realne problemy. Holenderskie sądy orzekły o obowiązku zapobiegania ciąży co najmniej sześciokrotnie w roku 2020. Czy polskie prawo również na to pozwala?
Przymusowa antykoncepcja
Polskojęzyczny portal „fakty.nl” donosi, że holenderskie sądy orzekły o obowiązku stosowania antykoncepcji wobec 6 kobiet w 2020 roku. Stało się tak z uwagi na fakt, że ustawa o zdrowiu psychicznym pozwala na orzeczenie obowiązku stosowania antykoncepcji wobec kobiet, które cierpią na ciężkie choroby psychiczne. Wprowadzenie tego rodzaju regulacji było poprzedzone szerokimi dyskusjami co do tego, że każdy człowiek powinien mieć prawo do decydowania o tym, czy chce mieć dzieci.
Pierwsze takie orzeczenie wydał sąd w Rotterdamie, który taki nakaz nałożył na kobietę chorą na schizofrenię. Sąd uznał, że przy swojej chorobie nie byłaby ona w żaden sposób w stanie zajmować się dzieckiem. Warto dodać, że wobec osób cierpiących na choroby psychiczne prowadzone są także miękkie działania, sugerujące stosowanie antykoncepcji. Według danych podawanych przez źródłowy portal 70% osób z tego rodzaju schorzeniami stosuje środki zapobiegające ciąży, ale pozostałe 30% – niestety nie.
A jak to wygląda w Polsce? Tego rodzaju przepisy, jakie funkcjonują w Holandii, to jednak pewna nowość. W Polsce podobnych regulacji nie uświadczymy, choć nie jest to w mojej ocenie takie oczywiste. Warto więc zwrócić uwagę na problematykę przymusowej kastracji, która wprawdzie jest dopuszczalna (co do zasady wobec mężczyzn będących sprawcami przestępstw seksualnych, w szczególności popełnianych wobec dzieci), ale nie jest kastracją fizyczną, nieodwracalną, a chemiczną, która — jako terapia — nie powoduje trwałej bezpłodności.
Poważny problem etyczny?
Samą płodność chronią bowiem prawa człowieka. Szczególnie znielubiana przez niektóre środowiska konwencja antyprzemocowa, tzw. konwencja stambulska, wprost zakazuje „ubezpładniania” kobiety bez jej wiedzy oraz zgody. Nie chodzi tutaj jedynie o kobiety. Biologiczną zdolność rozmnażania każdego człowieka wiąże się bezpośrednio z godnością ludzką. Skoro więc zasadniczo uznać należy, że „ubezpłodnienie” jest bezwzględnie zakazane w świetle praw człowieka, to stosowanie choćby przymusowej, ale odwracalnej w skutkach antykoncepcji, nie wydaje się być niczym, co należy rozpatrywać w kategoriach regulacji niemożliwych do wprowadzenia.
Oczywiście, że tego rodzaju dyskusja byłaby przedmiotem bardzo wielu rozważań natury etycznej. Niemniej oczywista niezdolność do wychowania dziecka (wynikająca z pewnych chorób) może być argumentem wystarczającym do tego, by zobowiązać kobietę do powstrzymywania się od zajścia w ciążę.
Zgodzę się również, że tego rodzaju regulacje, to niebezpieczna płaszczyzna. Skoro choroba psychiczna może być powodem do tego, by — w rozumieniu władz państwowych — być zobowiązanym/zobowiązaną do nieposiadania dzieci, to takim czynnikiem może być także (na przykład) brak warunków ekonomicznych do założenia rodziny. Jest to jednak wyjątkowo ocenna przestrzeń.
Ponadto zgodnie z tradycyjnymi wartościami europejskimi (w przeciwieństwie do tych, które funkcjonują w szeregu państw azjatyckich, jak Chiny czy Singapur) państwowa ingerencja w dzietność, która nie jest formą albo substytutem kary za przestępstwo, jawi się w społecznym rozumieniu jako rzecz niedopuszczalna.