Moim zdaniem to było tak. Organizacje Zbiorowego Zarządzania wrzuciły władzy na tapet podatek od smartfonów, a władzy na dźwięk słowa „podatek” zaświeciły się oczy i od razu temat zaczęła procedować.
Nic to, że jest to (podatek od smartfonów i tabletów) koncepcja nad wyraz absurdalna i nieuzasadniona, ponieważ polskie OZZ-y – powołane teoretycznie w słusznym celu (by na przykład muzyk nie musiał 50 lat temu chodzić i dogadywać się z każdą radiostacją lub kapelą grającą na weselach) – w dobie kultury cyfrowej nie potrafią znaleźć sobie roli i miejsca. W rezultacie więc pojawiają się w debacie trochę jak Partia Razem – tam gdzie są pieniądze. Tak na oko 20% zadań współczesnych OZZ-ów to wyciąganie dla artystów pieniędzy tam, gdzie są im należne, a 80% to próba wyciągania mamony tam, gdzie jest ona nienależna.
Podatek od smartfonów zapłacimy my, a nie smartfony
I tak oto nienależna jest moim zdaniem w przypadku smartfonów, które generalnie jeśli służą konsumpcji kultury, to zwykle i tak takiej, która nie znajduje się pod władzą OZZ-ów. You have no power here.
Nie dziwi zatem, że prezydent Andrzej Duda słusznie wypowiedział się, że doliczanie 6-procentowego podatku (dla nowego iPhone’a może to być nawet ponad 300 złotych do końcowej kwoty) do ceny smartfonów może być nawet niekonstytucyjne. Co zabawne, wypowiedział te słowa w taki sposób, że pod znakiem zapytania stanęła też konstytucyjność abonamentu RTV. Gorzej, że prezydent w swoich zapewnieniach jest skrajnie niewiarygodny, ponieważ reguła jest taka, że jak dostaje coś do podpisu od większości parlamentarnej, to podpisuje. Moim zdaniem zapewnienia o wecie to tylko taka kampanijna gra wyborcza pod młody elektorat.
Ale jeszcze bardziej kluczył, a przy tym naopowiadał bzdur Rafał Trzaskowski, który wie, że może liczyć na wsparcie środowiska artystycznego. Żeby lepiej zrozumieć tę delikatną kwestię trzeba przeczytać artykuł „Maria (Marysia) Sadowska tłumaczy mi swoje (i innych artystów) stanowisko ws. „ACTA 2”. Tyle, że to nadal ma mało wspólnego z ich problemami„. To ważny elektorat dla Trzaskowskiego, natomiast naopowiadał o podatku od smartfonów Monice Olejnik takich banialuków, że aż napisał do niego oburzony dystrybutor urządzeń kilkudziesięciu globalnych koncernów technologicznych, między innymi Acera, Apple, Intela, Lenovo, Logitecha, Samsunga itd. – AB S.A.
Trzaskowski mówił Monice Olejnik:
„rozwiązanie, które przyjął wicepremier Gliński to nie jest żaden podatek, tylko odpis – tak jak we Francji i wielu innych państwach, które bronią praw artystów. Natomiast Pan Prezydent Duda postanowił zrobić z tego oręż polityczny. (…) Ja jestem osobą, która nie podpisuje rzeczy w ciemno, ja uważam że jeżeli mówimy o statusie artysty, ustawie która wprowadza status artysty można dyskutować i pozytywnie rozpatrywać tego typu rozwiązania. Natomiast ja mówię jedno, rozróżnijmy dwie rzeczy. A mianowicie ja mówię jasno: veto podatkowe na wszystkie obciążenia dla podatników, natomiast niektóre duże korporacje jeżeli płaciłyby większe podatki w Polsce a nie zagranicą to zgodzi się Pani, że nic wielkiego by się nie stało.(…)
Panie Duda, Panie Trzaskowski, macie myśleć o polskim biznesie
Prezes AB S.A. słusznie prostuje te rewelacje wskazując, że to żaden odpis, tylko parapodatek. Całe pismo ma jednak charakter nie tyle konfrontacyjny, co biznesowy. AB S.A. to polska firma, która ma status hegemona w tej części Europy. Popieranie „podatku od smartfonów” może zaowocować uszczupleniem jaj pozycji, co byłoby siłą rzeczy wielkim ciosem w polski biznes w jednym z nielicznych obszarów, gdzie radzi sobie bardzo dobrze z zachodnią konkurencją.
Prezes AB S.A. słusznie wskazuje też nieprawdziwość stwierdzenia „A mianowicie ja mówię jasno: veto podatkowe na wszystkie obciążenia dla podatników, natomiast niektóre duże korporacje jeżeli płaciłyby większe podatki w Polsce a nie zagranicą to zgodzi się Pani, że nic wielkiego by się nie stało”. Przedsiębiorca tłumaczy Rafałowi Trzaskowskiemu jak działają podatki, wskazując, że na samym końcu i tak płaci je właśnie konsument. Podatek od smartfonów jest podatkiem dla nas, a nie dla korporacji, bo to my go zapłacimy, a przedsiębiorca jedynie odprowadzi. Co więcej, nie jest też prawdziwe stwierdzenie o płaceniu podatków za granicą, ponieważ AB S.A. to polska firma, która wszystkie podatki płaci w Polsce.
W swoim piśmie prezes AB S.A. nawołuje też do rozmowy z dystrybutorami sprzętu, by stworzyć system, w którym artyści naprawdę są beneficjentami rozwiązań systemowych, a nie pielęgnować czy nawet pogłębiać patologie, które już istnieją.
A teraz wyobraźmy sobie, że jakiś kraj Unii Europejskiej ma firmę działającą z takim zasięgiem i w takiej skali. Wyobrażacie sobie, że Niemcy same z siebie nagle spontanicznie przegłosowują prawo, które w taki sposób szkodzi rodzimemu potentatowi (dajmy na to: Bosch), tylko po to, by wygrać wybory przy poparciu paru znanych osób z gitarą?