Gminy inwestują w rewitalizacje i przebudowy. Pytanie, czy mieszkańcy tego potrzebują

Samorządy Dołącz do dyskusji
Gminy inwestują w rewitalizacje i przebudowy. Pytanie, czy mieszkańcy tego potrzebują

Samorządy inwestują coraz więcej. Zgodnie z danymi pisma samorządowego Wspólnota, wydatki inwestycyjne gmin wzrosły z ok. 10 milionów rocznie w 1991 roku, do prawie 40 milionów w roku 2023 roku. Rekordowe inwestycje gmin skupiają się m.in. na rewitalizacjach przestrzeni i przebudowach zabytkowych obiektów. Pytanie jednak, czy mieszkańcy właśnie tego potrzebują.

Rekordowe inwestycje w wielu miejscowościach

Obecnie gminy prześcigają się w pozyskiwaniu funduszy zewnętrznych i realizacji rozmaitych projektów. To, plus wysokie dochody samorządów (szczególnie w miejscowościach turystycznych) sprawiają, że rekordziści wśród gmin wiejskich inwestują rocznie prawie 10 tysięcy złotych w przeliczeniu na jednego mieszkańca, w miasteczkach nieco ponad 8 tysięcy na mieszkańca (podobnie jak w miastach na prawach powiatu), nieco mniej bo około 3 tysięcy złotych na mieszkańca w miastach wojewódzkich, czy w miastach powiatowych (warto jednak wspomnieć, że tam liczba mieszkańców jest zdecydowanie większa, inwestycje więc i tak są rekordowe po zsumowaniu tych kwot).

Na co jednak samorządy wydatkują pieniądze? Możliwości jest wiele. Zdecydowanie wśród zadań inwestycyjnych królują rewitalizacje, przebudowy, czy też budowy obiektów użyteczności publicznej. Ciekawe muzea, czy też obiekty, gdzie kwitnie życie kulturalne, znajdują się już w wielu gminach wiejskich (gdzie dawniej o czymś takim można było tylko marzyć). To wszystko wynik pozyskiwania funduszy zewnętrznych. Warto jednak pamiętać, że gminy realizując określone projekty, zwykle muszą przeznaczyć odpowiednią kwotę na wkład własny do inwestycji, co wiąże się z koniecznością ograniczenia aktywności na innych polach.

Gminy inwestują, mieszkańcy narzekają

Pozyskiwanie funduszy zewnętrznych zwykle jest dobre, jednak nie zawsze podoba się mieszkańcom. Nie zawsze również jest zgodne z zasadami prawidłowego gospodarowania budżetem, gdyż kilkunastomilionowe dotacje, to zwykle milionowy (lub kilkumilionowy) wkład własny gminy. A to zwykle wiąże się z koniecznością zaciągnięcia pożyczek i kredytów. Rośnie więc zadłużenie miast.

O złej sytuacji finansowej (związanej m.in. z gigantycznymi ratami kredytów i odsetkami z tym związanymi) alarmował w ostatnim czasie m.in. burmistrz Zakopanego (swoją drogą ta miejscowość znajduje się na 2 miejscu w kategorii rekordzistów inwestycyjnych w przeliczeniu na mieszkańca w kategorii miast powiatowych). Nie jest to jednak jedyny samorząd, który boryka się z tym problemem.

Piękne przestrzenie publiczne kosztem dróg i oświetlenia

W mediach społecznościowych większość samorządów chwali się pięknie odnowionymi, czy wybudowanymi przestrzeniami publicznymi. Odnowienie centrum miejscowości, przebudowa zabytkowego obiektu, wraz z adaptacją na muzeum, stworzenie atrakcji turystycznej, remont miejskiego rynku. To wszystko sprawia, że miasta pięknieją. Jednak ich sytuacja finansowa jest coraz gorsza.

Samorządowcy pozyskują środki zewnętrzne jak szaleni. W wielu miejscowościach można dojść do wniosku, że władze „biorą, co dają”, tak więc nie zważając na najpilniejsze potrzeby, zajmują się pozyskiwaniem środków z różnego rodzaju programów i projektów. A na tym cierpi nie tylko budżet (który jest obciążony wkładami własnymi i często wiążącymi się z nimi kredytami), ale również inne, często z punktu widzenia mieszkańców pilniejsze, inwestycje.

Pytając mieszkańców większości miejscowości, co gmina powinna zrobić w pierwszej kolejności, zawsze większość wskazuje remonty dróg. Kwestie związane z infrastrukturą, takie jak wyremontowana nawierzchnia, budowa chodnika, czy montaż ulicznego oświetlenia, zdaniem mieszkańców, powinny być kwestiami priorytetowymi. Problem jednak polega na tym, że tutaj pozyskanie środków zewnętrznych jest trudniejsze, a analizując realizowane w miastach projekty, naborów na takie zadania jest mniej.

Samorządy działają więc na innych polach, piękniejąc w centrum i irytując mieszkańców zniszczonymi drogami, czy niebezpiecznymi (nieoświetlonymi) ulicami i przejściami dla pieszych. Nieco lepiej mieszkańcy przyjmują remonty i termomodernizacje szkół (które w ostatnich latach również są masowo realizowane), czy budowanie nowych sal gimnastycznych. Wciąż jednak zapomina się o podstawowych potrzebach, takich jak dbałość o infrastrukturę.

Polska – kraj pięknych rynków i dziurawych dróg

Samorządy inwestują naprawdę sporo. Pięknieją w oczach i kuszą turystów licznymi atrakcjami (co jest zrozumiałe, biorąc pod uwagę, że miejscowości turystyczne to jedne z bogatszych samorządów). Niestety, nie każda miejscowość ma potencjał turystyczny. Najbardziej na rewitalizacjach i atrakcjach zyskują miejscowości, do których turysta przyjedzie na przynajmniej kilka dni. W momencie, gdy jest tam tylko przejazdem, aby obejrzeć zabytkowe, zrewitalizowane centrum, czy nową atrakcję turystyczną, ani samorząd, ani lokalni przedsiębiorcy, szczególnie na tej wizycie nie zyskują.

A mieszkańcy wciąż narzekają, że nie mogą dojechać do domu bez ryzyka uszkodzenia zawieszenia, czy miski olejowej w samochodzie, a ich dzieci muszą iść wąską, nieoświetloną dróżką do szkoły. Inwestowanie i pozyskiwanie środków na rewitalizacje i przebudowy jest dobre. We wszystkim należy jednak zachować umiar. Zwłaszcza że samorządy mają dbać przede wszystkim o mieszkańców. A tych zdecydowanie bardziej od zrewitalizowanego w gminie obiektu, interesuje bezpieczeństwo oraz wygoda.