- Home -
- Codzienne -
- Kupiłem robota sprzątającego. To była najgorsza inwestycja mojego życia
Żona nie była zbyt zadowolona z tego, jak odkurzane jest mieszkanie. Wyjściem miał być... nowoczesny robot sprzątający. To było totalne nieporozumienie.

Robot sprzątający to bynajmniej nie jest nowość. Takie maszyny są na rynku już od paru ładnych lat - i dorobiły się rzeszy fanów. Żona zasugerowała, że warto spróbować - bo często narzekała, że "mieszkanie nie jest zbyt dobrze odkurzone". Czytaj: ja niewystarczająco dobrze je odkurzałem.
Kupiliśmy za ok. 1,5 tys. robota jednej z wiodących chińskich firm. Maszyna miała być wybawieniem, okazała się źródłem kłopotów. Co nie zagrało?
Robot sprzątający to była w naszym wypadku kiepska inwestycja
Przyznaję, że o tym nie pomyślałem - okazuje się, że robot zajmuje sporo miejsca. "Zwykły" odkurzacz można włożyć do szafy i się tym nie przejmować. Robot sprzątający musi mieć swoją bazę, z której łatwo wyjeżdża. Jeśli ktoś ma duże mieszkanie, wielki problem to nie będzie. W każdym innym przypadku trzeba wygospodarować niemałą przestrzeń na bazę - i trzymać tam przedmiot, przypominający trochę małe UFO. No zbyt gustownie to nie wygląda.
To nie był główny problem. Aby ruszyć ze sprzątaniem, niezbędne jest "zmapowanie" mieszkania. Robot musi się po prostu nauczyć, jak po nim jeździć. Jak poszło? Być może w lepszych modelach działa to sprawnie, być może ja czegoś do końca nie ogarnąłem. W każdym razie - robot kiepsko "zmapował" mieszkanie i poruszał się dziwnymi ruchami. Robotem sprzątającym można rzecz jasna też sterować ręcznie - no ale kompletnie mija się to z celem.
Samo sprzątanie? Robot nie dojeżdża do niektórych miejsc - jest na przykład za duży, by sprzątać pod moimi grzejnikami. Było więc tak, że po sprzątaniu robota musiałem poprawiać zwykłym odkurzaczem. Nie wspominając już o tym, że robot musi mieć w miarę uporządkowaną przestrzeń, by się poruszać. W efekcie przed tym, jak robot nam sprzątnie, sam musiałem... posprzątać mieszkanie. No średnie rozwiązanie. Wolę chyba samemu chodzić z klasycznym odkurzaczem i sprzątać w tradycyjny sposób. Nie mówiąc już o tym, że czasem robot nie radził sobie z niektórymi krawędziami i się po prostu blokował.
Efekt? Robot kupiony za 1,5 tys. wystawiłem po jakimś czasie na sprzedaż. Utargowałem jakieś 500 zł. No kiepska inwestycja. I ja rozumiem, że roboty to przyszłość. Ale jakoś po prostu póki co nie widzę w nich większego sensu. Dla mnie są gadżetami, którymi może popiszemy się przed znajomymi czy klientami. Ale znacząco jakości życia to one nie poprawiają - przynajmniej tak było w moim przypadku.
zobacz więcej:
06.07.2025 11:39, Igor Czabaj
06.07.2025 7:57, Mariusz Lewandowski
06.07.2025 6:33, Aleksandra Smusz
06.07.2025 5:45, Materiał Partnera Bezprawnika
05.07.2025 12:35, Mariusz Lewandowski
05.07.2025 12:21, Mariusz Lewandowski
05.07.2025 8:21, Aleksandra Smusz
05.07.2025 7:35, Igor Czabaj
05.07.2025 4:21, Mariusz Lewandowski
04.07.2025 18:00, Joanna Świba
04.07.2025 16:43, Katarzyna Zuba
04.07.2025 15:31, Joanna Świba
04.07.2025 14:17, Joanna Świba
04.07.2025 13:07, Edyta Wara-Wąsowska
04.07.2025 12:15, Mateusz Krakowski
04.07.2025 11:32, Edyta Wara-Wąsowska
04.07.2025 10:45, Mateusz Krakowski
04.07.2025 9:58, Aleksandra Smusz
04.07.2025 9:33, Edyta Wara-Wąsowska
04.07.2025 8:46, Joanna Świba
04.07.2025 7:48, Joanna Świba
04.07.2025 6:57, Aleksandra Smusz
03.07.2025 20:42, Joanna Świba
03.07.2025 15:57, Mateusz Krakowski
03.07.2025 14:09, Mariusz Lewandowski