Nic nie wskazuje na to, by rzeczywiście Polsce miało grozić zagrożenie skażenia radiacyjnego. Owszem, rosyjskie atomowe pogróżki sprawiają, że lepiej być przygotowanym także na najczarniejszy scenariusz. O krok za daleko idą jednak władze Katowic. Chcą już teraz rozdać jodek potasu wszystkim mieszkańcom. Najprawdopodobniej zmarnowałyby w ten sposób zapasy.
Nie ma żadnego powodu, by już teraz rozdać jodek potasu Polakom
Eskalacja pogróżek Kremla wobec Ukrainy i reszty cywilizowanego świata postępuje z każdą kolejną rosyjską porażką. Rosjanie już wcześniej odgrażali się bronią jądrową. Ponowili swoje pogróżki przy okazji próby zaanektowania ukraińskich terytoriów dekretem Władimira Putina. W rzeczywistości jednak nawet kremlowskim bandytom nie spieszy się zbytnio do umierania w nuklearnych płomieniach. Dlatego ryzyko wybuchu wojny atomowej pozostaje niskie, nawet jeśli napięcie na świecie osiąga poziomy nienotowane od czasów kryzysu kubańskiego z 1962 roku.
Nie oznacza to jednak, że działania prewencyjne podejmowane przez nasze państwo są bezcelowe. Rosjanie gmerają w końcu przy ukraińskiej zaporoskiej elektrowni jądrowej. Do tej pory okupanci obchodzili się z krytyczną infrastrukturą na tyle źle, że w ostatnich dniach trzeba było ją odłączyć od sieci energetycznej. Dlatego zgromadzenie na wszelki wypadek zapasu jodku potasu jak najbardziej ma sens.
Co nie ma sensu, to ostatnie działania władz Katowic. Jak podaje Gazeta Wyborcza, tamtejszy magistrat zwrócił się do wojewody śląskiego, by pozwolił na rozpoczęcie dystrybucji już teraz. Obecnie wygląda to tak, że wojewodowie wraz z MSWiA rozprowadzają tabletki do gminnych magazynów i lokalnych straży pożarnych. W razie wystąpienia zagrożenia miasta miałyby szybko rozdać jodek potasu mieszkańcom. Ci udaliby się do wyznaczonych punktów w momencie ogłoszenia stosownego alarmu.
Teoretycznie propozycja władz Katowic oznacza, że ominięto by ostatni etap. Obywatele mieliby tabletki w swoich domach i mogliby je zażyć od razu, gdy ogłoszone zostanie zagrożenie. Warto jednak zadać sobie podstawowe pytanie: co mogłoby pójść nie tak?
Część mieszkańców zużyłaby tabletki przy pierwszej okazji, inni zapewne próbowaliby je sprzedać w Internecie
Przede wszystkim, tabletki z jodkiem potasu należy przechowywać w odpowiednich warunkach, określonych w stosownych przepisach. Muszą to być pomieszczenia, w których temperatura nie przekracza 25 stopni Celsjusza. Musi to być miejsce zaciemnione i pozbawione wilgoci. Potencjalne niewłaściwe przechowywanie substancji przez mieszkańców może się skończyć tak, że tabletki nie zadziałają dostatecznie dobrze, gdy pojawi się potrzeba.
Nie sposób również nie wziąć pod uwagę istotnego ryzyka, że mieszkańcy po prostu zużyją zapas wcześniej. Wystarczy kolejna atomowa pogróżka albo kolejne strzały w okolicach elektrowni atomowej, by panikarze postanowili zażyć jodek potasu na własną rękę. I to niezależenie od tego, co na temat aktualnej sytuacji radiacyjnej w Polsce miałaby do powiedzenia Państwowa Agencja Atomistyki. Zażywanie jodku potasu bez wyraźnej przyczyny może przysporzyć mieszkańcom problemów zdrowotnych. Wszelkie organy państwa już teraz apelują, by absolutnie tego nie robić.
Jest jeszcze jedno ryzyko wiążące się z rozdaniem substancji bezpośrednio do domów mieszkańców Katowic. Z pewnością znajdzie się jakiś cwaniak, który postanowi na tym zarobić. Sprzedaż leków na facebookowych grupkach nie jest legalna. Nie zmienia to faktu, że takie zjawisko jest obserwowane od lat.
Władze Katowic powinny również liczyć się z tym, że jeśli chcą rozdać jodek potasu mieszkańcom już teraz, to tym samym nakręcą atomową panikę. W całym kraju znajdą się ludzie, którzy stwierdzą, że skoro doszło już do tego, to na pewno zagrożenie jest realne i zaraz wszyscy umrzemy. Nerwowe ruchy w tym momencie to ostatnia rzecz, której potrzebujemy.