Po 74 latach Czechosłowacja przestała istnieć. Wraz z początkiem stycznia 1993 r. na mapę Europy powróciły dwa, niezależne od siebie państwa. Od tych wydarzeń minęło już 30 lat. Jak z perspektywy trzech dekad należy oceniać rozpad Czechosłowacji? Czy jedno, zjednoczone i silne państwo mogłoby odgrywać większą rolę w europejskiej polityce?
Według corocznych badań przeprowadzanych przez CBOS ze wszystkich nacji świata, my Polacy najmniej lubimy Rosjan. Nie przepadamy też za Niemcami oraz Arabami. Za to w pierwszej trójce wymieniamy Włochów oraz Słowaków i Czechów. Nasi południowi sąsiedzi cieszą się wyjątkową sympatią Polaków. Chętnie też odwiedzamy Pragę, a także jeździmy na narty zarówno do Czech, jak i w słowackie Tatry. W przeszłości mieliśmy wspólnego króla, a kilka polskich pokoleń wychowało się na przygodach Krecika.
Co ciekawe nie działa to w pełni dwutorowo. Polacy nie są bowiem jakoś szczególnie uwielbiani. Wciąż pamiętają nam ten 1968 r., a nic tak nie schładza relacji sąsiedzkich jak zaszłości historyczne. Zdecydowanie różnią nas także kwestie związane z wiarą. Polska w dalszym ciągu należy do najbardziej religijnych krajów w całej Europie. Podczas, gdy Czesi stanowią jedno z najbardziej zlaicyzowanych społeczeństw. Dlatego Słowakom akurat w przypadku religii bliżej jest do Polaków. Jednak nigdy nie była ona kością niezgody. To nie z powodu religii doszło do aksamitnego rozwodu, jak nazywany często jest podział Czechosłowacji.
Czechosłowacja – początek i koniec
Zacznijmy jednak od początku. Czechosłowacja jako suwerenne i niezależne państwo powstała w 1918 r., czyli tak jak odrodzona po zaborach Polska. Rozpad monarchii austriacko-węgierskiej nazywany jest często świtem narodów. Z mapy Europy zniknęło już na zawsze jedno z największych państw. W wyniku rozpadu cesarstwa powstały m.in. królestwa Węgier, Chorwacji i Słowenii, a także Czechosłowacja.
Za powstaniem jednego wspólnego państwa Słowaków i Czechów opowiedziała się Słowacka Rada Narodowa. Co ciekawe, ponad 80 lat później będzie jednoznacznie deklarowała chęć słowackiej autonomii i niezależności. Słowakom bliżej było do Czechów, a w 1918 r. bali się silnych węgierskich wpływów. Zdawali sobie sprawę, że uzyskanie całkowitej niezależności i suwerenności będzie raczej niemożliwe.
Czesi i Słowacy cieszyli się pokojem jeszcze krócej niż Polacy. W 1938 r. na mocy układu monachijskiego Hitler zabrał im ziemie sudecko-niemieckie. My nie byliśmy lepsi, ponieważ zagarnęliśmy obszar Śląska Cieszyńskiego. Terytorium, która przez lata było kością niezgody w stosunkach czesko-polskich. Przez lata obszar był lennem Królestwa Czech. Duże zmiany nastąpiły jednak w drugiej połowie XX w., gdy oba narody zbliżyła chęć przeciwstawienia się coraz powszechniejszej germanizacji.
W tym samym czasie o swoje upomnieli się Węgrzy, którzy zajęli południową Słowację i Ruś Zakarpacką. Utrata ziem doprowadziła do upadku rządu Republiki Czechosłowackiej oraz zmian ustrojowych, które nie okazały się specjalnie trwałe. W 1939 r. III Rzesza zajęła terytorium republiki wprowadzając Protektorat Czech i Moraw. Natomiast na słowackich ziemiach niepodległość ogłosiła Republika Słowacka, a na Zakarpaciu Karpato-Ukraina.
Dopiero w 1945 r., po zakończeniu II wojny światowej powstała Trzecia Republika Czechosłowacka. Do władzy doszli komuniści. W latach 60. nastąpiło pewne rozluźnienie. Okres chwilowej politycznej liberalizacji zakończył się interwencją wojsk Układu Warszawskiego. Którego wspomnienie po dziś dzień nie sprzyja poprawie polsko-czeskich relacji.
Jeszcze przed oficjalnym upadkiem ZSRR w czechosłowackim parlamencie debatowano nad możliwościami związanymi ze zmianą nazwy państwa. Spierano się o kwestie semantyczno-stylistyczne, którym przypisywano jednak istotne znaczenie. Wypracowano salomonowe rozwiązanie. Czesi mieli bowiem od 1990 r. używać innej nazwy państwa niż Słowacy. Po strajkach w latach 1988-1989 komunizm w Czechosłowacji został obalony, a prezydentem został czeski opozycjonista, Vaclav Havel.
Aksamitny rozwód – powody oraz oczekiwania
Po raz pierwszy temat możliwego podziału pojawił się w sierpniu 1990 r., zatem niespełna dwa miesiące po w pełni demokratycznych wyborach. Słowacy zdawali sobie sprawę, że ustała wojenna zawierucha, ZSRR miał wkrótce się całkowicie rozpaść, a spacyfikowane i zdemilitaryzowane po zakończeniu II wojny światowej Niemcy oraz Austria nie stanowią już realnego zagrożenia. Podczas konferencji jałtańskiej wyznaczono nowe granice Polski.
Spor o nazwę państwa był przyczynkiem do wielu zmian. Optująca przed laty za zjednoczeniem Słowacka Rada Narodowa dążyła do pełnej niepodległości dla Słowaków. W czerwcu 1992 r. wybory na Słowacji wygrała partia – Ruch O Demokratyczną Słowację. W kolejnym mięsiącu uchwalana została już słowacka deklaracja niepodległości. Słowacy w czechosłowackim tandemie zawsze czuli się mniej ważni. Bratysława zawsze była uboższą siostrą Pragi, a prowincje zamieszkiwane przez Czechów należały do lepiej rozwiniętych, bardziej liberalnych oraz europejskich.
Czesi także zaczęli przekonywać się do rozłamu. Jako ten bogatszy w duecie przez lata dofinansowywali regiony należące dzisiaj do Słowacji. Podział był zatem także nadzieją dla strony czeskiej, że w końcu będą mogli skupić się wyłącznie na rozwoju własnego państwa.
Na początku 1993 r. słowackie PKB zostało określone na poziomie ok. 16,5 mld dolarów, podczas gdy czeskie było pond dwukrotnie wyższe, ok. 40,5 mld dolarów. Te dysproporcje były odczuwalne, mimo że Słowaków w stosunku do Czechów było o połowę mniej.
Unitarne państwo było rozwiązaniem czasowym i oba narody pragnęły pełnej niezależności i suwerenności. Podział do którego doszło miał być nowym rozdaniem, dzięki któremu zyskać mieli wszyscy.
30 lat po rozpadzie Czechosłowacji
30 lat temu to Słowacy jako pierwsi zaczęli optować za podziałem Czechosłowacji. Wierzyli, że w powojennej i współczesnej rzeczywistości europejskiej będą w stanie samodzielnie zadbać nie tylko o własne bezpieczeństwo, ale również o harmonijny rozwój zaniedbanej gospodarki. Po trzech dekadach można z całą pewnością powiedzieć, że była to trafna decyzja. Słowacja mimo znacznie gorszego startu może w przeciągu kilku lat dogonić, a nawet przegonić zachodniego sąsiada. Słowacy rozwijają się o wiele szybciej niż Czesi.
W 2004 r. wspólnie wstępowaliśmy do Unii Europejskiej. W przyszłym roku będziemy zatem świętowali okrągłą 20. rocznicę. Słowacy zaledwie 5 lat po dołączeniu do europejskiej wspólnoty przyjęli jej walutę. Choć zdaniem wielu przystąpienie do strefy euro jest bardziej aktem politycznym niż gospodarczym, to nie do końca jest to prawdą. W końcu euro jest już walutą w 20 krajach unii. Od przyjęcia wspólnej waluty w Słowacji odnotowano wzrost zagranicznych inwestycji.
Przemysł motoryzacyjny stał się swoim motorem napędowym dla gospodarek obydwu państw. Czechy są krajem o największym udziale przemysłu w PKB pośród członków Unii Europejskiej. To co nade wszystko wyróżnia Słowaków, to polityczna konsekwencja cechująca się większą stabilnością obozu rządzącego. Od 1993 r. Czechami rządziło łącznie 13 różnych premierów. Czyli przez 30 lat, średnio nieco ponad dwa lata formowano nowy rząd. Podczas gdy w Słowacji tych zmian było zdecydowanie mniej, bo zaledwie 8. Na przykładzie Słowacji widzimy, że sztywniejsze normy oraz restrykcje gospodarcze, którym kraj musiał sprostać w związku z przyjęciem europejskiej waluty opłaciły się.
Harmonijny vs dynamiczny rozwój
Przed Słowacją jeszcze długa droga, aby dogonić Czechów. Poziom życia oraz rozwoju społecznego wciąż jest zdecydowanie wyższy nad Wełtawą. Tym samym, należy spodziewać się, że Słowacy w najbliższych latach dalej będą należeć do grona państw rozwijających się w Europie najszybciej.
Dynamiczny rozwój Słowacji nie powinien deprecjonować osiągnięć czeskiej gospodarki. W ostatnich latach bardzo często narzekaliśmy na znaczne różnice kursowe pomiędzy polską walutą o dolarem, euro i frankiem. Na przestrzeni 20 lat złoty względem szwajcarskiej waluty osłabił się o ok. 77 proc. Tymczasem czeska korona o zaledwie 12 proc. Stabilność krajowej waluty jest ważnym dla każdej gospodarki. W Pradze mogą się szczycić tym, że korona należy do najbardziej stabilnych walut nie tylko w Europie, ale i na całym świecie.
To duży sukces, ale też kamyczek do ogródka dla naszych rządzących. Pozornie może się bowiem wydawać, że to czeska gospodarka jest bardziej narażona na zawirowania związane z wahaniami walutowymi. W końcu to kraj zdecydowanie mniejszy, o populacji niemalże czterokrotnie niższej. To tylko pokazuje, że racjonalna i zaplanowana struktura wydawania finansów publicznych może zapewnić, szczególnie długofalowo większe korzyści.
Artykuł stanowi część cyklu „Wolność Gospodarcza„, prowadzonego na łamach Bezprawnika w ramach projektu komercyjnego realizowanego z Fundacją Wolności Gospodarczej. To założona w 2021 roku fundacja, której filarami jest liberalizm gospodarczy, nowoczesna edukacja, członkostwo Polski w Unii Europejskiej i państwo prawa. Więcej o działalności i bieżących wydarzeniach możecie przeczytać na łamach tej strony internetowej.