Program 1000 plus na wakacje to nowy pomysł rządzących, o którym dalej niewiele wiadomo. Pewne jest, że ma on dofinansować wakacje osobom zatrudnionym na umowę o pracę, a świadczenie finansować mają pracodawca i państwo.
Rozszerzenie 1000 plus na wakacje
Branża turystyczna znajduje się w sytuacji bardzo trudnej, ale już prowadzone są kampanie informacyjne mające na celu zachęcenie do podróżowania po kraju i wspierania rodzimej turystyki, hoteli, obiektów kultury et cetera. Branżę wesprzeć ma również program 1000 plus dla turystów, który dotyczyć będzie – jak się później okazało – osób zatrudnionych na umowę o pracę, których miesięczny dochód nie przekracza średniej krajowej (5 200 zł brutto).
Sam bon turystyczny ma być kartą przedpłaconą. Nie będzie możliwości wypłaty środków w bankomacie, a także korzystania z nich w sposób dowolny. Podaje się, że zapłacić będzie się dało przede wszystkim za hotele, ale również za inne usługi turystyczne – szczegóły będą znane dopiero, gdy w końcu opublikowany zostanie projekt przepisów.
Nie potrzebne są jednak przepisy, by móc odnosić się do samych podstawowych założeń programu. Część komentujących wskazuje na fakt, że osoby, które świadczą pracę w oparciu o zatrudnienie niepracownicze (samozatrudnieni i zatrudnieni na umowy cywilnoprawne) nie otrzymają żadnej pomocy – a to oni, w szczególności ci drudzy, znajdują się nierzadko w sytuacji dramatycznej.
Dlaczego jedynie na turystykę?
Do sprawy odniósł się również prezydent Konfederacji Lewiatan – organizacji reprezentującej interesy polskich przedsiębiorców – Maciej Witucki. W rozmowie w programie „Money. To się liczy” stwierdził on, że rozszerzenie 1000 plus na wakacje powinno obejmować również inne sektory usług. Zapytany o to, czy program powinien zostać rozszerzony, stwierdził on
Nam bardziej niż o dostępność chodzi o sposób jego wykorzystania. Jest nastawiony wyłącznie na branżę turystyczną, nam zależy, by zasięg był rozszerzony na szkolenia czy wydarzenia kulturalne, eventowe […] Mieliśmy taką koncepcję, żeby ewentualna dopłata pracodawcy do takiego bonu była związana bardziej ze szkoleniem niż formą wypoczynku. Potrzeba tu cyfrowego zabezpieczenia, a później jak najszerszej dystrybucji wokół branży turystyczno-wypoczynkowo-rozrywkowej
Czy przedsiębiorcy chcą, by pracownik zamiast jechać na wakacje, korzystał z dodatkowych szkoleń, by jeszcze lepiej wykonywać swoją pracę? No nie – postulaty są zasadne, ale jestem pewny, że program nie zostanie rozszerzony – bo nie o to w nim chodzi.
Jak rozszerzyć 1000 plus na wakacje?
Zrozumiałe jest, że wiele branż znajduje się w sytuacji trudnej. Oprócz turystyki – która powoli się odradza – w dramatycznym położeniu jest m.in. sektor organizacji eventów, czy – chociażby – wesel. Niełatwo żyje się także organizatorom szkoleń, chociaż tutaj powszechny dostęp do internetu i możliwości techniczne nie do końca muszą wstrzymywać działalność przedsiębiorców tego sektora.
Program 1000 plus na wakacje, niezależnie od tego jak jest oceniany co do samej swojej istoty, ma przymusić pracowników do wydawania pieniędzy na cele związane z usługami turystycznymi. To właśnie o brak wyboru zapewne chodzi – skoro pieniądze „i tak trzeba będzie wykorzystać”, to zasilą polską turystykę w jakikolwiek sposób, a przy okazji będzie można podziękować władzy, która przecież „daje”.
Kluczowe jest to, u kogo będzie można zrealizować bony. Jeżeli tylko w hotelach, ośrodkach, pensjonatach, motelach, czy schroniskach – to źle. Jeżeli w szeroko pojętej branży turystycznej, od noclegów, przez organizację wycieczek, gastronomię, aż po muzea – to wtedy ma to jakiś sens.
Warto też zwrócić uwagę na brak pomocy osobom samozatrudnionym i świadczącym pracę na postawie umów cywilnoprawnych – patologia wytworzona przez rynek jest systematycznie pomijana i niezauważana w sposób odpowiedni przez rządzących. Trudno się z drugiej strony dziwić, że omijanie prawa pracy ma nieść za sobą jakieś korzyści – choćby wątpliwe.