Przyzwyczailiśmy się, że „bitwa dyskontów” rozgrywa się pomiędzy Lidlem a Biedronką. Jednak rozwój Netto Polska czy Dino pokazują, że sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana. Ta pierwsza sieć właśnie ujawniła swoje ambicje. Są ogromne.
Sieć Netto długo była na marginesie wojny o status króla polskiego handlu. To się jednak wyraźnie zmieniło, odkąd ta wywodząca z Danii firma przejęła większość sklepów Tesco. Potem, gdy firma ogłosiła przeniesienie swojej polskiej siedziby ze Szczecina do Warszawy, stawało się jasne, że Netto chce jeszcze mocniej zamieszać na naszym rynku.
Teraz Hugo Mesquita, dyrektor generalny sieci Netto w Polsce, w rozmowie z Pulsem Biznesu przedstawił swój plan.
Rozwój Netto w Polsce coraz szybszy. Ale czy starczy miejsca na rynku?
„Mamy teraz ok. 650 placówek i chcemy mieć znacznie więcej. W tym roku otworzymy ok. 20, w przyszłym tempo będzie nieco większe, a od 2024 r. zamierzamy jeszcze bardziej przyspieszyć z ekspansją” – mówi menedżer. Równocześnie Netto chce pracować nad poprawą rozpoznawalności marki i nad asortymentem.
Na razie Netto jest daleko za Biedronką, która ma niemal 3,3 tys. sklepów. Ale do Lidla, jeśli tempo rozwoju będzie takie szybkie, Netto faktycznie niebawem może się zbliżyć. Dino ma z kolei prawie 1,9 tys. sklepów, ale gra nieco w innej lidze, koncentrując się na mniejszych miastach.
Tymczasem Netto chce być wszędzie – również w największych metropoliach, gdzie Biedronka ściga się ciągle z Lidlem.
„W Warszawie i jej najbliższych okolicach mamy jedynie ponad 20 sklepów, w Krakowie cztery, w Rzeszowie żadnego, intensywnie szukamy odpowiednich nieruchomości do wynajęcia” – mówi „Pulsowi” Hugo Mesquita.
Plany są więc bardzo jasne – Netto ma wkroczyć do pierwszej ligi dyskontów, bezpośrednio konkurować z Biedronką i spółką. Czy jednak plan ma w ogóle szanse wypalić – i to w kryzysowych czasach? Mogło się wydawać, że rynek dyskontowy jest już na tyle rozwinięty, że nie ma na nim miejsca dla kolejnego gracza o tak dużych ambicjach.
W końcu mieszkańcy dużych i średnich miast mają już wokół siebie mnóstwo sklepów, a w tych mniejszych rozwija się Dino. Gdzie tu pole dla Netto? Cóż, najwyraźniej czeka nas jeszcze ostrzejsza konkurencja, a Biedronka i Lidl wcale nie będą mogli skoncentrować się na walce tylko pomiędzy sobą.