„Gdzie dwóch się kłóci, tam trzeci korzysta” – brzmi stare, polskie porzekadło. „Trzeba wchodzić w błękitny ocean, nie w czerwony” – brzmi z kolei biznesowa mądrość. Dyskonty Dino chyba to zrozumiały. Nie konkurują bezpośrednio z Biedronką i Lidlem, ale pod względem liczby sklepów już niemiecką sieć przegoniły.
Bitwa Biedronki i Lidla jest już niemal tak zaciekła i tak spektakularna, jak bój Coca-Coli z Pepsi czy Adidasa z Nike. Zachowując proporcję rzecz jasna – wszak rynek polskich dyskontów jednak nie jest tak lukratywny, jak chociażby rynek coli na świecie.
Niemniej dyskonty ze sobą wojują, a tu trochę po cichu rośnie bardzo duży gracz – dyskonty Dino.
Dyskonty Dino mają już więcej sklepów niż Lidl
Tylko w pierwszym kwartale tego roku Dino otworzyło 66 nowych punktów. Teraz sklepów ma już 1880. Jeszcze rok temu miała ich 1532, więc rozwój jest naprawdę imponujący.
Warto porównać te liczby z konkurencją – Biedronka ma co prawda obecnie w Polsce ponad 3,1 tys. sklepów, ale Lidl ma ich ok. 800. Mało znana ciągle sieć wyprzedza więc w Polsce światowego giganta branży!
Dlaczego (pewnie) nie masz Dino w swojej dzielnicy?
No właśnie – czemu jednak sieć jest stosunkowo mało rozpoznawalna? Otóż firma przyjęła zupełnie inny model ekspansji. Biedronka i Lidl są obecne niemal wszędzie w dużych i nieco mniejszych miastach. No właśnie – ale Polska to przecież nie tylko miasta. Jest dużo mniejszych ośrodków, którymi sieci dyskontowe najwyraźniej nie są zainteresowane.
I to właśnie wykorzystało Dino. Tam, gdzie nie ma Biedronki i Lidla, tam prawdopodobnie buduje się Dino – i jest tam jedynym większym sklepem. Nie ma więc większej konkurencji, nie trzeba też zatem wydawać gigantycznych środków na nowe promocje czy akcje marketingowe. I co tu też ukrywać, oferta może być w takim przypadku bardziej ograniczona. Słowem – strategia błękitnego oceanu w praktyce.
Oczywiście jest pytanie, czy dyskonty Dino zadowolą się tylko takim fragmentem rynku. W końcu Biedronka i Lidl też zaczynały skromnie, podkreślając, że u nich ceny są zawsze najniższe. Jednak od jakiegoś czasu idą w kierunku „premium” i sprzedają coraz więcej artykułów z wyższej półki cenowej. Wystrój i lokalizacje sklepów tych dwóch sieci też są coraz atrakcyjniejsze. Kto wie, może Dino też kiedyś pójdzie tą drogą? Oby tylko dyskonty Dino nie poszły drogą Mere…