Pani Ola, nasza Czytelniczka, kupiła sobie smartfon w znanym i raczej cenionym sklepie RTV Euro AGD. Kiedy ten się zepsuł (normalna sprawa), oddała go do naprawy. Z serwisu dowiedziała się z kolei, że oni naprawiali już ten telefon – 3 miesiące przed zakupem.
Zakupy najlepiej robić na Allegro lub przez porównywarkę cenową pokroju Ceneo. Wtedy mamy możliwość znalezienia najbardziej atrakcyjnych cen, często kilkadziesiąt procent niższych, niż w pobliskim sklepie stacjonarnym. Oczywiście o wiele łatwiej natknąć się też w ten sposób na rozmaitych oszustów.
Dlatego, pomimo tego, że w realnym sklepie jest często drożej – lub o wiele drożej – niektórzy decydują się na takie zakupy. I ja takie podejście rozumiem, ponieważ ta argumentacja ma pewną logikę – klienci bardziej ufają produktowi, który mogą zobaczyć na żywo, na dodatek mają pewność, że towar jest oryginalny. I nowy. Z tym, że nie do końca, o czym najlepiej świadczy historia RTV Euro AGD.
Gdy Pani Ola relacjonowała nam swoje ostatnie przygody z popularną siecią hipermarketów technologicznych, aż troszkę nie dowierzaliśmy. Przez myśl przeszło nam nawet, że to może jakaś konkurencja próbuje nas podpuścić w tej sprawie. Czytelniczka starannie jednak całą swoją historię udokumentowała, zaś kilkanaście minut z Google wskazało, że takie praktyki w sieci RTV Euro AGD niestety zdarzają się co jakiś czas różnym ludziom z całej Polski. Można poczytać na przykład historie nabywców laptopów, na których były założone konta innych użytkowników.
Nie jest to problem wyłącznie RTV Euro AGD, natomiast jest to i tak karygodne
Czytelniczka Bezprawnika w sierpniu 2015 roku zakupiła w sklepie sieci smartfon Sony Xperia Z2. Jakże wielkim zdziwieniem z jej strony była informacja o tym, że telefon ten był już naprawiany – w maju 2015 roku.
Sklepy znajdują się w pewnej kropce, praktyka zwrotów towarów jest daleko idąca – internauci odstępują od zakupów dokonanych na odległość, kupujący korzystają też z niewynikających z przepisów prawa, ale gwarantowanych przez regulamin sklepu możliwości dokonania zwrotu po kilku dniach po zakupu. I co sklep robi z takim towarem? Zwykle sprzedaje – sprzedaje jako nowy.
Przypadek Pani Oli wydaje się być jeszcze bardziej radykalny, ponieważ nie tylko jako „nowy” sprzedano jej urządzenie, z którego już ktoś korzystał, ale również urządzenie, które temu komuś się popsuło, prawdopodobnie doszło do odstąpienia od umowy, naprawiono je, a następnie postanowiono znaleźć nowego nabywcę.
Sprzedawca nie może sprzedawać używanej rzeczy, jako nową
Tego typu praktyki sklepów nie są uczciwe. Klient, który odwiedza sklep ma uzasadnione prawo zakładać, że sprzedawany mu towar jest nowy, to znaczy, że nie był wcześniej przez kogoś wykorzystywany, a tym bardziej… popsuty. Nie znaczy to, że markety z elektroniką powinny rezygnować ze sprzedaży zwróconych, powystawowych czy nawet odnawianych (refurbished) produktów. Klient powinien być jednak o takim stanie nabywanego towaru starannie poinformowany.
Oczywiście z reguły nie jest. Odpowiedzią na takie działanie pozostaje rękojmia, choć na przykład w przypadku Pani Oli sklep z niewyjaśnionych przyczyn „odmówił przyjęcia reklamacji”, by następnie zaproponować zwrot gotówki. Być może sklepy kombinują z klasyfikacją tego typu zdarzeń, ponieważ obawiają się konsekwencji ze strony UOKiK-u. Wszak wady polegające na niezgodności rzeczy sprzedanej z umową to naturalna rzecz w obrocie handlowym, jednakże sytuacje, kiedy sklepy nagminnie i świadomie sprzedają używane, ba – naprawiane, produkty jako nowe, mogłyby zaowocować zainteresowaniem ze strony Urzędu.