Coraz więcej importowanych pojazdów, coraz więcej usterek, a mimo to popyt nie słabnie.
Dane z bazy CARFAX za pierwsze pięć miesięcy 2025 roku malują niepokojący obraz: już 60% raportów dotyczących pojazdów sprawdzanych przez Polaków zawiera historię wypadków lub uszkodzeń. To wzrost aż o 10 punktów procentowych rok do roku.
Jeszcze gorzej wypadają auta sprowadzane z zagranicy – w ich przypadku odsetek ten sięga 62%. Do tego dochodzą inne czerwone flagi – 82% sprawdzanych pojazdów wykazuje jakieś sygnały ostrzegawcze, jak nieprawidłowy przebieg czy rozbieżności w dokumentacji.
Nie ma tu przypadku. Przeciętny wiek auta sprawdzanego przez Polaka wzrósł z 10 do 11 lat, a średni przebieg z 160 do 163 tys. km. Innymi słowy: Polacy nadal chcą jeździć samochodami, ale kupują coraz starsze i coraz bardziej zużyte egzemplarze.
Dodatkowo rośnie liczba pojazdów premium – głównie BMW i Audi – które choć kuszą prestiżem, w rzeczywistości nierzadko okazują się powypadkowymi wrakami, poskładanymi na nowo z kilku części. BMW to dziś najczęściej sprawdzana marka – aż 92% raportów dotyczy pojazdów z historią ryzykownych zdarzeń, a 73% ma na koncie kolizje. W przypadku Audi ten odsetek to odpowiednio 93% i 62%.
Dlaczego więc mimo rosnącego ryzyka Polacy nie przestają importować?
Po pierwsze, cena – nie każdego stać na nowe auto, nawet segmentu B. Po drugie, złudzenie oszczędności – lepiej wyglądające auto „z Niemiec” wydaje się bardziej atrakcyjne niż krajowy egzemplarz, nawet jeśli pod tą atrakcyjnością kryją się ukryte wypadki. Po trzecie – popyt na samochody „premium” wciąż jest większy niż zdrowy rozsądek. Polacy chcą jeździć Mercedesami i Audi, nawet jeśli oznacza to wysokie ryzyko awarii i niespodziewanych kosztów.
W tym ponurym krajobrazie pojawia się jednak ciekawa przeciwwaga – coraz lepsze statystyki chińskich aut. W ciągu zaledwie trzech miesięcy udział pojazdów marek takich jak MG, BAIC czy BYD w bazie CARFAX wzrósł o 12%.
- Czytaj też: Skoro Warren Buffett inwestuje w chińską motoryzację, to ja mu wierzę. To jest naprawdę niesamowity świat
Co więcej, są to auta młodsze (średni wiek spadł z 4 lat do roku) i mniej awaryjne – tylko 6% z nich ma w historii kolizje, a 11% jakiekolwiek sygnały ostrzegawcze. To w dużej mierze efekt boomu na nowe chińskie samochody, które zyskują popularność dzięki dobrej relacji ceny do jakości, a także szybko rozwijającej się sieci dealerskiej. W 2024 roku zarejestrowano w Polsce ponad 11 tys. nowych chińskich pojazdów. Efekt? Na rynku wtórnym pojawia się coraz więcej młodych, często poleasingowych egzemplarzy – i to właśnie one zaczynają powoli wypierać stare, sprowadzone z Zachodu wraki.
CARFAX alarmuje, że bez wprowadzenia obowiązkowego weryfikowania numeru VIN i większej przejrzystości transakcji, trend ten się utrzyma
Użytkownicy nadal będą kupować auta w ciemno, narażając się na kosztowne naprawy, niebezpieczeństwo na drodze, a często też rozczarowanie. I choć importerzy zarabiają, a handlarze liczą zyski, kierowcy zostają z problemem. Paradoksalnie to właśnie chińskie marki – dotąd traktowane po macoszemu – mogą odegrać w tym wszystkim rolę sanitarną. Jeśli utrzymają jakość i dostępność, mogą wymusić na rynku nowe standardy. Ale na razie – ostrożności nigdy za wiele.