Sąd uznał legalność kary od sanepidu, bo obostrzenia – mimo że nie obowiązują – są słuszne

Gorące tematy Codzienne Prawo Zbrodnia i kara Zdrowie Dołącz do dyskusji (1551)
Sąd uznał legalność kary od sanepidu, bo obostrzenia – mimo że nie obowiązują – są słuszne

Inspektor sanitarny nałożył na przedsiębiorcę karę administracyjną, a ten zaskarżył decyzję do sądu. Sąd uznał legalność kary od sanepidu, bo – mimo że obostrzenia są nielegalne, to – wygrały względy słuszności. Czy inne sądy pójdą śladem bydgoskiego sądu administracyjnego?

Sąd uznał legalność kary od sanepidu

Sprawa miała miejsce jeszcze w zeszłym roku i dotyczyła właściciela solarium. Przedsiębiorca ogłosił na facebooku, że obiekt jest zamknięty, a ze zgromadzonych raportów dobowych z kasy fiskalnej nie wynikało, by ktokolwiek korzystał z solarium. Niestety fakt zastania przez policję pracownicy w obiekcie – która wyjaśniła, że pojawiła się w nim na polecenie pracodawcy – spowodował, że do właściwego sanepidu została wysłana notatka służbowa.

Inspektor sanitarny na mocy art. 48a ust. 1 pkt. 3 i ust. 3 pkt 1 oraz ust. 4 w zw. z art. 46b pkt 2 ustawy tzw. zakaźnej w zw. z §8 ust. 1 pkt 1 lit. j) tzw. rozporządzenia covidowego nałożył na przedsiębiorcę administracyjną karę pieniężną w wysokości 10 tys, zł. Organ uzasadnił swoją decyzję epidemią i obowiązującymi w związku z nią nakazami i zakazami.

Przedsiębiorca nie dostosował się do obostrzeń poprzez fakt, że – według sanepidu – solarium pozostawało otwarte. Ponadto samą notatkę policyjną uznał za dokument

wiarygodny, rzetelny i stanowiący istotne, kluczowe źródło do ustalenia stanu faktycznego

Jak to w tego rodzaju sprawach bywa, odmówiono przedsiębiorcy udziału w postępowaniu z uwagi na niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia ludzkiego. Z tego też względu nie stwierdzono znikomej wagi naruszenia prawa, co mogłoby zdeterminować odstąpienie od ukarania.

Organ drugiej instancji orzekł podobnie

Przedsiębiorca odwołał się do organu wyższej instancji i zarzucił sanepidowi:

  • poczynienie ustaleń wyłącznie o treść policyjnej notatki
  • lakoniczne uzasadnienie decyzji
  • niewykazanie korelacji między otwarciem solarium a niebezpieczeństwem dla życia lub zdrowia
  • uniemożliwienie stronie udziału w postępowaniu
  • nałożenie kary pieniężnej w sytuacji nieokreślenia „czynu zabronionego” w ustawie, a w rozporządzeniu
  • błędne pouczenie strony o terminie zapłaty i niepełne pouczenie w zakresie terminu wniesienia odwołania
  • nieodniesienie się do tego, że w obiekcie nie było klientów, a pracownica wykonywała czynności porządkowe

Organ drugiej instancji w zasadzie bezrefleksyjnie odniósł się do zarzutów. Stwierdził, że naruszenie obowiązujących przepisów jest niewątpliwe, a solarium prowadziło działalność. Notatka urzędowa ponadto była czytelna i wiarygodna, a ogłoszenie na Facebooku zamknięcia solarium oraz „puste” raporty dobowe z kasy nie dowodzą, ze solarium było nieczynne. Uznano, że faktycznie uzasadnienie było lakoniczne, ale nie ma to wpływu na legalność decyzji w przedmiocie nałożenia kary.

Według organu odwoławczego prawidłowe było też odstąpienie od dopuszczenia strony do udziału w postępowaniu.

Przedsiębiorca zaskarżył decyzję organu drugiej instancji do właściwego wojewódzkiego sądu administracyjnego.

Przedsiębiorca w zasadzie ponowił swoją argumentację

Skarżący zarzucił organowi drugiej instancji naruszenie prawa na wielu płaszczyznach. Chodziło m.in. o dopuszczenie jako dowodu notatki służbowej policjanta – w tym zeznań świadka na dokumencie nieformalnym, przekazanym wątpliwie co do legalności sanepidowi – wadliwą ocenę dowodów w ogóle, nieodniesienie się do wszystkich zarzutów wskazanych w odwołaniu.

Przedsiębiorca wyjaśnił w uzasadnieniu, że sama notatka nie jest dowodem na okoliczności w niej wskazane.

Właściciel solarium odniósł się też do wątpliwości do do legalności samych kar administracyjnych. Istotne przesłanki czynu zabronionego dookreślone są przecież rozporządzeniem, co stoi w sprzeczności z treścią Konstytucji RP. To samo tyczy się samych praw i wolności obywatelskich – te może ograniczać jedynie ustawa.

Co uznał sąd?

Sąd w wyroku z 17 listopada 2020 r. (II SA/Bd 834/20) uznał, że decyzja nie zasługuje na uchylenie. Stwierdził, że

Istnienie stanu epidemii implikuje zaistnienie wielu ograniczeń, w szczególności wynikających przepisów prawa.

Sąd wskazał, że stan epidemii powoduje, że należy nieco przemodelować dotychczas rozumiane zasady wykładni przepisów prawa. Należy też abstrahować od

powszechnie znanych niedociągnięć prawodawcy związanych z prawidłową regulacją przepisów

bo – biorąc pod uwagę powszechne zagrożenie dla zdrowia i życia wszystkich osób przebywających na terytorium Polski – dokonywać trzeba takiej interpretacji prawa, by zabezpieczyć obywateli przed zachowaniem nieodpowiedzialnych podmiotów.

Po co nam prawo podczas epidemii, skoro mamy słuszność

WSA uznał, że stan faktyczny ustalony na podstawie notatki jest niewątpliwy. Odnosząc się do odmówienia stronie udziału w postępowaniu wyjaśnił, że było to zasadne. Ponadto, samo dopuszczenie strony do udziału w postępowaniu byłoby niebezpieczne pod kątem epidemicznym – ktoś mógłby się zarazić.

Sąd także dodał, że nie można zgodzić się z przedsiębiorcą, iż istnieją konstytucyjne wątpliwości w zakresie podstawy prawnej kary. Wskazano, że sama istota kary (i zakaz prowadzenia działalności) wynika z ustawy, zaś rozporządzenie dookreśla jedynie inne – wtórne – kwestie. Co więcej, taka konstrukcja pozwala na procedowanie w dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości, więc jest jak najbardziej uzasadniona.

WSA wyjaśnił – odnosząc się do faktu, iż skarżący  odwołał się do Konstytucji RP (art. 31 ust. 1) co do ograniczeń praw i wolności – że zostały one ograniczone właśnie w ustawie (epidemicznej). Samo zagrożenie uzasadnia wprowadzanie obostrzeń, co także wyrażone zostało w ustawie zasadniczej, w art. 68 odnoszącym się do powszechnego prawa do ochrony zdrowia.

Co sąd miał na myśli?

Całą argumentacje można sprowadzić do tego, że może i rząd nie do końca odpowiednio procedował, ale jest epidemia, więc niezbędne kroki należy podjąć. Karanie przedsiębiorców ma w ocenie sądu dużo sensu, bo odstrasza i spowalnia rozprzestrzenianie się wirusa.

W mojej ocenie wyrok jest częściowo rozsądny – wszak mamy epidemię – ale w dużej mierze kuriozalny. Sąd wydaje się zakładać – nie wypowiadając tego wprost – że absolutnie każda restrykcja jest efektem nieomylności rządu i stanowi w stu procentach skuteczny krok. Przyzwala także na uznanie obywatela bezbronnym wobec państwa.

Względami słuszności nie wolno jednak relatywizować błędów legislacyjnych – a już w szczególności w zakresie stosowania kar wobec obywateli.

Bydgoski sąd uznał legalność kary administracyjnej z sanepidu, ale wyraża na szczęście pogląd dosyć oryginalny. Zdecydowana większość spraw kończy się uchyleniem przez sąd decyzji w przedmiocie nałożenia kary pieniężnej. Nielegalne – w ocenie innego sądu – jest także stosowanie grzywny i kary administracyjnej jednocześnie.