Samochody elektryczne to niewątpliwie przyszłość motoryzacji, chociaż jeszcze daleka droga do tego, aby opanowały nasze ulice. Pomimo tego, że takie pojazdy wciąż są raczej ciekawostką, to już zaprzątają głowy urzędników. Ci bowiem stwierdzili, że elektryczne pojazdy są za ciche. Dlatego nakazują producentom montowanie systemów generujących odgłosy poruszającego się pojazdu.
Zdecydowanie największą zaletą samochodów elektrycznych jest to, że są ekologiczne i nie zanieczyszczają środowiska. To również jeden z kroków, które jako społeczeństwo musimy zrobić, żeby uniezależnić się od ropy naftowej. W końcu jest bardzo prawdopodobne, że za kilkadziesiąt lat zasoby tego surowca się skończą. Inną zaletą, będącą być może efektem ubocznym tej technologii jest to, że te samochody są po prostu ciche. W końcu są pozbawione tradycyjnego silnika, który słyszymy zdecydowanie najczęściej. Wzrost popularności tych samochodów automatycznie oznacza również wzrost komfortu dla naszych uszu. Dzięki temu nasze miasta będą może chociaż trochę przyjemniejsze do mieszkania.
Niestety najprawdopodobniej nie będzie nam dane mieszkanie wśród bezgłośnie poruszających się samochodów. Wszystko przez, a jakże, unijnych urzędników. Tym razem jednak warto wstrzymać się z krytyką, ponieważ jakkolwiek absurdalnie to nie brzmi, to nie sposób odmówić racji tym argumentom. Unijni urzędnicy chcą zmusić producentów tych samochodów, aby te szumiały. Wszystko w trosce o bezpieczeństwo na naszych drogach. Zupełnie bezgłośne samochody są bowiem całkiem poważnym zagrożeniem dla pieszych i rowerzystów.
Samochód elektryczny – hałas mocno poszukiwany
Samochody elektryczne poruszające się poniżej prędkości około 20 km/h są bowiem praktycznie całkowicie niesłyszalne. Dopiero powyżej tej prędkości auto „wytwarza” hałas związany z aerodynamiką i odgłosem opon na asfalcie. Silnik samochodu słyszymy najbardziej wtedy, kiedy pojazd porusza się najwolniej. Do tej układanki dodajmy ogólną tendencję do wprowadzania ograniczeń prędkości w miejscach zabudowanych nawet do 30 km/h. Rosnąca ilość elektrycznych samochodów na drogach sprawia, że coraz częściej dochodzi do wypadków związanych z tym, że pieszy nie słyszał nadjeżdżającego pojazdu. Właśnie dlatego Unia Europejska wkrótce wymusi na producentach tych samochodów, aby te emitowały specjalne odgłosy przy poruszaniu się z niewielką prędkością.
Przepisy zaczną obowiązywać w połowie przyszłego roku na terenie całej Unii Europejskiej. Podobne rozwiązania przyjęła także Szwajcaria, o czym przypomina serwis transportpubliczny.pl. Co ciekawe – nowe prawo w Szwajcarii jest krytykowane. Pojawiają się głosy, które twierdzą, że rozwiązania powinny być bardziej rygorystyczne. Bardzo krytyczne są zwłaszcza organizacje zrzeszające osoby niewidome. Ci bowiem twierdzą, że samochody elektryczne powinny emitować odgłosy również wtedy, kiedy się nie poruszają, a więc np. te czekające na zmianę świateł.
Podobne rozwiązania wkrótce będą obowiązywały również w Stanach Zjednoczonych. Tam każdy samochód elektryczny produkowany od 1 września 2019 roku będzie musiał mieć zainstalowany system generujący odpowiednie dźwięki przy prędkości do 19 mil na godzinę. Amerykański urząd ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego opublikował nawet listę przykładowych dźwięków dla producentów. Bardzo mnie ciekawi, na jaki odgłos zdecydują się producenci polskiego samochodu elektrycznego, jeżeli taki kiedykolwiek powstanie.