Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wykluczył możliwość sprzedaży używanych ebooków. Taka działalność jest możliwa wyłącznie w sytuacji, kiedy wydawca dzieła wyrazi na to zgodę. W przypadku ebooków nie dochodzi do wyczerpania praw autorskich, w przeciwieństwie do prawdziwych książek.
Tom Kabinet mieszkający w Holandii prowadził swoisty antykwariat. Nie sprzedawał w nim zakurzonych ani pożółkłych ksiąg, a używane ebooki. Jego działalność wzbudziła zainteresowanie, ponieważ sprzedawał je, nie mając zgody ich wydawców. Mężczyzna wychodził bowiem z założenia, że do ebooków odnoszą się identyczne zasady, jak do tradycyjnych książek. Jedną z głównych zasad prawa autorskiego jest tak zwane wyczerpanie praw autorskich. W myśl zasady wyrażonej w art. 51 ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych, po wprowadzeniu danego egzemplarza do obrotu, jego nabywca uzyskuje prawo do dalszego obrotu tym utworem. Oczywiście nie powoduje to wygaśnięcia autorskich praw majątkowych do tego utworu.
art. 51 ust. 3 Wprowadzenie do obrotu oryginału albo egzemplarza utworu na terytorium Europejskiego Obszaru Gospodarczego wyczerpuje prawo do zezwalania na dalszy obrót takim egzemplarzem na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, z wyjątkiem jego najmu lub użyczenia.
Oczywiście analogiczne regulacje znajdują się w unijnych regulacjach, m.in. dyrektywie w 2001/29/WE Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym. Niemniej jednak kilku wydawców ebooków, które były dostępne w internetowym sklepie Toma Kabineta, wyszli z innego założenia. Twierdzili, że taka działalność narusza prawa autorskie wydawców, ponieważ ich odsprzedać to nic innego jak publiczne udostępnianie tych utworów. To co innego niż publiczne rozpowszechnianie dzieła, a takie prawo nie podlega wyczerpaniu.
Sprzedaż używanych ebooków tylko za zgodą wydawcy
Holenderski sąd pierwszej instancji, który rozpatrywał spór, przychylił się do argumentacji e-antykwariusza. Z kolei sąd drugiej instancji stwierdził, że kwestia nie jest tak oczywista, jak mogłoby się wydawać. W tym celu zwrócił się do TSUE. W wyroku 19 grudnia ten dokonał rozróżnienia między różnymi rodzajami praw przyznanych na mocy prawa autorskiego. Sąd uznał, że udostępnianie ebooka online jest objęte prawem do publicznego udostępniania, a nie prawem do rozpowszechniania. W związku z tym właściciel praw autorskich zachowuje prawo do kontrolowania późniejszych działań związanych z udostępnianiem swojego dzieła. W odróżnieniu od prawa do rozpowszechniania, to prawo nigdy nie ulega wyczerpaniu.
Dostarczanie publiczności książki elektronicznej poprzez pobranie, dla celów stałego użytku, mieści się w pojęciu „publicznego udostępniania”, a dokładniej w pojęciu „podawania do publicznej wiadomości […] utworów [autorów] w taki sposób, że osoby postronne mają do nich dostęp w wybranym przez siebie miejscu i czasie”, w rozumieniu art. 3 ust. 1 dyrektywy 2001/29/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 22 maja 2001 r. w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym.
W ocenie trybunału sprzedaż używanych ebooków nie może być uznane za publiczne rozpowszechnianie. To publiczne udostępnianiem, które nie podlega wyczerpaniu. Przepisy o wyczerpaniu praw można odnosić tylko do utworów w formie materialnej. Rozciągnięcie tego na utwory w wersji cyfrowej stanowiłoby zagrożenie interesom wydawców oraz podmiotom, którym przysługują prawa autorskie do tych dzieł.