Z najnowszych danych zaprezentowanych przez Eurostat wynika, że średnie zarobki w Polsce w porównaniu do pozostałych krajów Unii Europejskiej są bardzo niskie. W zestawieniu gorzej od nas wypadają jedynie Rumunii, Węgrzy i Bułgarzy. Nie we wszystkich rankingach płacowych zajmujemy jednak tak odległe miejsca. W analizach dotyczących relacji minimalnego wynagrodzenia do średniej krajowej wypadamy naprawdę nieźle.
Średnie zarobki w Polsce nie napawają optymizmem
Eurostat po raz pierwszy opublikował dane dotyczące średniego rocznego skorygowanego wynagrodzenia pracowników zatrudnionych w pełnym wymiarze czasu pracy w Unii Europejskiej. Wprowadzenie nowego wskaźnika jest konsekwencją obowiązywania dyrektywy o niebieskiej karcie. Jej celem jest przyciągnięcie do UE wysoko wykwalifikowanych pracowników na elastycznych i dogodnych dla nich warunkach. Stąd też zaczęto prowadzić statystyki, które mają najlepiej zobrazować możliwości zarobkowe w poszczególnych państwach członkowskich.
Niestety zaprezentowane liczby nie napawają optymizmem. Eurostat ustalił bowiem, że średnie unijne zarobki w roku 2021 kształtowały się na poziomie 33 500 euro rocznie. Polska nie była w stanie osiągnąć nawet połowy tego wyniku, co sprawia, że z wynagrodzeniami w wysokości 14 400 euro znajdujemy się na czwartym od końca miejscu na liście. Za nami plasują się już tylko Rumunia, Węgry i Bułgaria.
W czołówce bez wielkich zaskoczeń. Prym wiedzie Luksemburg z imponującymi płacami w średniej wysokości 72 200 euro na rok. Poza tym na podium znaleźli się także Duńczycy oraz Irlandczycy.
Nie wszędzie jesteśmy z tyłu, ale rankingi wcale nie oddają rzeczywistości
Skoro już analizujemy liczby związane z zarobkami w Polsce to warto zwrócić uwagę, że nie we wszystkich zestawieniach wypadamy tak źle. W przypadku płacy minimalnej, która w przyszłym roku znów pójdzie mocno w górę, zajmujemy całkiem wysokie miejsca na tle innych państw. Tutaj wystarczy przywołać chociażby rankingi Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju skupiającej 38 wysoko rozwiniętych państw świata. W relacji zestawiającej minimalne wynagrodzenie ze średnią krajową Polska zajęła niezłe 11 miejsce.
Pytanie jednak czy tego typu rankingi oddają komfort życia w danym kraju i jego rzeczywisty potencjał. Niestety nie. Z innego zestawienia OECD wynika bowiem, że wiele krajów mających wysoki stosunek pensji minimalnej do średniego wynagrodzenia ma problem z nierównościami społecznymi. Społeczeństwo jest więc podzielone na ludzi bardzo zamożnych i posiadających znacznie mniejsze zaplecze finansowe. Powstaje więc zjawisko braku balansu w postaci silnej klasy średniej. Dane nie pokazują jednak, by tego typu problem rozwijał się w naszym kraju.
Istotne znaczenie ma także ukazanie, jaki procent zarobków przeznaczamy na koszty utrzymania. Tutaj dokładnych liczb brakuje, jednak szacuje się, że w Polsce na zaspokojenie podstawowych potrzeb wydajemy już grubo ponad 70% minimalnego wynagrodzenia. Dla porównania w innych krajach unijnej wspólnoty te statystyki kształtują się na poziomie 50-60%.
Na koniec trochę optymizmu. Wbrew powszechnej opinii klin podatkowy w porównaniu z innymi krajami UE wcale nie jest tak wysoki. Z wynikiem w okolicach 35% znajdujemy się w drugiej połowie europejskiej listy. Biorąc jednak pod uwagę obecną sytuację gospodarczą, a zwłaszcza wszechobecną drożyznę, nie jest to zbytnie pocieszenie. Mogą nim być prognozy ekspertów, którzy coraz częściej przewidują, że w 2023 roku nasze płace nadal mają rosnąć. Oby tylko tempo wzrostu dotrzymywało wreszcie kroku inflacji.