Może polska armia zmaga się z wieloma problemami, ale jej zwierzchnikom trudno odmówić… ułańskiej fantazji. Teraz na przykład pojawił się pomysł, by do naszego wojska wróciły stopnie kawaleryjskie . Zamiast sierżanta czy kapitana, będzie więc rotmistrz, wachmistrz, kanonier czy ogniomistrz.
Stopnie kawaleryjskie w armii XXI wieku? Okazuje się, że pomysł MON ma bardzo duże szanse na realizację. Rozwiązanie znalazło się bowiem w w projekcie nowelizacji ustawy o powszechnym obowiązku obrony RP. W tej chwili projekt jest konsultowany i nie wiadomo, kiedy trafi do parlamentu. Jak czytamy jednak w „Rzeczpospolitej”, idea ma sporo zwolenników w resorcie obrony, czy szerzej – w kręgach rządowych.
Stopnie kawaleryjskie. Wachmistrz zamiast sierżanta
Jakie stopnie będą więc zmienione? Można się spodziewać, że zamiast kapitana będziemy mieli rotmistrza, zamiast sierżanta – wachmistrza, a zamiast szeregowego – szeregowego.
Raczej jednak nie będzie tak, że zmiana dotknie każdego wojskowego. Według planów resortu, stopnie mogą być zmienione „w jednostkach nawiązujących do tradycji kawaleryjskich”. Co to za jednostki? Tego do końca nie wiadomo, ale okazuje się, że dla MON-u do tradycji kawaleryjskich nawiązują na przykład wojska rakietowe czy artyleria.
Ponoć niebawem resort ma ogłosić wykaz jednostek, w których stopnie będą zmieniane.
Nie ma okrętów, nie ma helikopterów, ale wracają stopnie kawaleryjskie
Nie jest tajemnicą, że polska armia nie jest w najlepszym stanie. Brakuje przede wszystkim nowoczesnego sprzętu. Nawet chluba naszej armii, myśliwce F-16, coraz bardziej się starzeją. Niby mamy trochę dobrych czołgów – bo niemieckie Leopardy mają sporą renomę, mamy też trochę Rosomaków. Ale jak na nasze potrzeby – to ciągle bardzo mało. Nie widać na przykład na horyzoncie porządnego kontraktu, który zrekompensowałby nam stracone Caracale.
Oczywiście problemów polska armia ma znacznie więcej – można mówić godzinami czy to o spadających MiG-ach, czy o kiepskiej atmosferze.
Czy jednak MON zajmuje się jakoś poważnie tymi problemami? Jakoś o tym nie słychać. Zamiast tego będziemy mieli za to… stopnie kawaleryjskie. Trzeba przyznać, ciekawy sposób na radzenie sobie z problemami.
Podobny manewr zastosowano, jak jakiś czas temu mieliśmy dziwną epidemię wypadków rządowych limuzyn. Co zrobił rząd? Stwierdził, że trzeba zmienić nazwę instytucji, do której limuzyny należały. I nie mamy już BOR-u, mamy SOP. A kolizji od tego czasu jest chyba kilka razy więcej.
Miejmy więc tylko nadzieję, że zmiana nazw stopni nie przyniesie tyle pecha polskiej armii, ile zmiana nazwy przyniosła BOR-owi.