22 dni. Dokładnie tyle minęło od czasu wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził, że zasady wiary i sumienia są wystarczającą przesłanką do odmowy świadczenia usługi. Dziś Gazeta Polska zapowiedziała dołączanie naklejek „strefa wolna od LGBT” do kolejnego wydania tygodnika.
Kiedy nieco ponad 20 dni temu komentowałem wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie drukarza z Łodzi, pisałem, że tą decyzją sędziowie otworzyli puszkę Pandory. Pod przykrywką walki o wolność gospodarczą wprowadzono do naszego porządku przyzwolenie na jawną dyskryminację. Powoływanie się na bliżej nieokreślone subiektywne odczucia, których spełnienie ma być warunkiem dostępu do usług, uważam za niedopuszczalne. To nic innego jak pierwszy krok do wprowadzenia sklepów lub miejsc „tylko dla białych”, „tylko dla brunetów”, czy „zakaz wstępu dla rudowłosych”. Zasady wiary i sumienie nie działają wyłącznie w jedną stronę. Naprawdę nie jest mi trudno wyobrazić sobie stwierdzenie „sumienie nie pozwala mi obsłużyć osoby z tatuażem”.
Oczywiście w komentarzach zarzucano mi, że to oczywiście niemożliwe, a wyrok Trybunału Konstytucyjnego tak naprawdę jest słusznym podkreśleniem wolności gospodarczej. W powszechnym mniemaniu ten wyrok, a „strefa nie dla LGBT” to dwie zupełnie odmienne rzeczy. Wystarczyło zaledwie 20 dni, żebyśmy zobaczyli coś takiego. Dziwi mnie powszechne oburzenie. Skoro wyrok Trybunału Konstytucyjnego sprzed 20 dni to przejaw wolności gospodarczej, to czemu kogokolwiek dziwi pomysł Gazety Polskiej?
#StrefaWolnaOdLGBT #naklejka #LGBT wkrótce wraz z „Gazetą Polską” #GazetaPolska pic.twitter.com/EWB3FMpIY8
— Gazeta Polska (@GPtygodnik) July 17, 2019
Strefa wolna od LGBT – już wkrótce z Gazetą Polską
Oczywiście taki pomysł wywołał powszechne i słuszne oburzenie. Zapowiadane są doniesienia do prokuratury, a na Gazetę Polską sypią się gromy. Taka narracja jest oczywiście wiatrem w żagle redakcji, która na ten pomysł wpadła. Obserwując komentarze głównych zainteresowanych, można odnieść wrażenie, że ostatnie o czym się w redakcji rozmawia, to wycofanie się z tego kontrowersyjnego pomysłu. Jak łatwo można się domyślać, krytyka to nic innego, jak „szał lewactwa”, czy „skakanie jak oparzony”.
.@TomaszSakiewicz odpowiada na szał lewactwa: #Cenzura była typowa dla nazizmu#GazetaPolska – #StrefaWolnaOdLGBT #RT #Sakiewiczhttps://t.co/KkrOTfKbQ5
— Gazeta Polska (@GPtygodnik) July 18, 2019
Skończy się to oczywiście tak, że naklejki zostaną wydrukowane i już wkrótce będziemy mogli je zobaczyć na ulicach naszych miast. Piekarnia wolna od LGBT, fryzjer wolny od LGBT, a może park wolny od LGBT? Początkowo to będzie pewnie w ramach dziwnego żartu. Za jakiś czas zupełnie się z tym oswoimy, no bo w końcu „wolność gospodarcza”. Zaryzykuję stwierdzenie, że niedługo będziemy słyszeć, że od takich naklejek do rękoczynów to z pewnością daleka droga. Że to po prostu wyraz demokracji i przejaw wolności słowa. Warto również sobie przypomnieć reakcję i oburzenie tych osób na lekarza, który na drzwiach gabinetu umieścił kartkę z napisem „Nie obsługujemy pacjentów z PiS„.
Nie ma co się dziwić na taki stan rzeczy. W końcu Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że to zgodne z prawem. Odmowa świadczenia usługi sprzecznej z wyznawanym światopoglądem to w końcu przejaw wolności gospodarczej. Skąd więc oburzenie na pomysł Gazety Polskiej? Lepiej się do tego po prostu przyzwyczaić.