Tylko w roku akademickim 2020/21 na studiach stacjonarnych studiowało łącznie niemal 797 tys. osób, a na studiach niestacjonarnych – prawie 419 tys. Okazuje się jednak, że na naukę w szkole wyższej decyduje się coraz mniej ludzi – a studia w Polsce mogą za jakiś czas być dostępne tylko dla bogatych. Powód jest prozaiczny.
Studia w Polsce tylko dla bogatych?
Studia (stacjonarne) tylko teoretycznie są bezpłatne. Studenci wprawdzie nie muszą płacić za naukę, ale najczęściej – o ile nie mieszkają z rodzicami w mieście, w którym studiują – płacą za akademik (lub pokój/kawalerkę), wyżywienie, komunikację miejską, dodatkowe materiały na studia (o rozrywce już nawet nie wspominając). Tymczasem koszty życia znacząco rosną – i niedługo może okazać się, że studia w Polsce będą dostępne tylko dla bogatych i mieszkańców miast, na terenie których funkcjonują uczelnie. Już teraz można zauważyć niepokojący trend; jak przyznaje rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie w rozmowie z „DGP” twierdzi, że już teraz wielu studentów musi zrezygnować ze studiów – właśnie z przyczyn ekonomicznych. Największym problemem osób, które chcą kontynuować naukę w szkole wyższej w Krakowie, jest koszt najmu – to właśnie on zmusza studentów do rezygnacji z nauki. I nic dziwnego; z danych bankier.pl wynika, że średnia cena ofertowa wynajmu kawalerki w Krakowie w sierpniu 2022 r. wyniosła już 2139 zł. W porównaniu do analogicznego okresu zeszłego roku to wzrost o… 44 proc.
Podobnie jest zresztą również w innych dużych miastach. Na przykład w Gdańsku średnia cena ofertowa za wynajem kawalerki wzrosła do 2577 zł (to o 41,5 proc. więcej niż w 2021 r.). Podobny wzrost cen zaobserwowano we Wrocławiu (o 41,8 proc.), nieco mniejszy – w Łodzi (o 38,9 proc.). Co więcej, w większości przypadków wynajem kawalerki w dużym mieście podrożał znacznie bardziej, niż mieszkań 2- czy 3-pokojowych.
Teoretycznie studentom pozostaje też akademik czy wynajem pojedynczego pokoju, jednak w tym przypadku wzrost cen również jest niezauważalny. Sytuacja na rynku najmu jest znacznie trudniejsza niż w zeszłym roku ze względu na kilka czynników – napływ uchodźców z Ukrainy, podwyżki rat kredytów hipotecznych (jeśli wynajmowane mieszkanie zostało zakupione na kredyt), a także rosnącą inflację i wyższe koszty życia.
Więcej osób może zakończyć kształcenie na studiach I stopnia
Prezes Instytutu Rozwoju Szkolnictwa Wyższego, Piotr Pokorny, zwraca też uwagę na fakt, że niedługo część osób może zdecydować się na studia bliżej rodzinnego domu, np. w mniejszym ośrodku. To pozwoli zredukować koszty związane z kontynuowaniem edukacji.
Oprócz tego prawdopodobny jest scenariusz, w którym studenci zakończą edukację w szkole wyższej na studiach I stopnia – kolejne lata nauki mogą stać się w ich oczach nieopłacalne, a zyski – niewspółmierne do poniesionych kosztów (dane z Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń pokazują, że mediana wynagrodzeń osób z tytułem magistra jest wyższa średnio o ok. 600 zł w porównaniu do mediany wynagrodzeń osób, które ukończyły studia I stopnia).
Teoretycznie możliwy spadek liczby studentów nie musi być czymś złym – od lat mamy do czynienia z nadprodukcją studentów niektórych kierunków. Z drugiej strony utrudniony dostęp do edukacji w szkole wyższej spowoduje, że być może na studia – zwłaszcza w najbliższych latach – będzie mogło sobie pozwolić mniej osób.