Europosłanka Sylwia Spurek znana jest ze szczególnej troski o prawa zwierząt i dość kontrowersyjnych wypowiedzi. Tym razem udostępniła grafikę artystki Jo Frederiks przedstawiającą krowy w pasiakach jasno przywodzących na myśl te z Auschwitz. W tym także z charakterystyczną żółtą gwiazdą. Przesada, czy może przejaw antysemityzmu?
Sylwia Spurek to osoba znana z niekiedy bardzo kontrowersyjnych wypowiedzi
Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że żyjemy w czasach niezwykłej polaryzacji we wszelkiej maści sporach światopoglądowych. Dotyczy to także chociażby walki o prawa zwierząt. Po jednej stronie barykady mamy środowiska wychodzące z założenia, że „czyńcie sobie Ziemię poddaną” oznacza możliwość robienia dosłownie czego się podoba z przyrodą. A przynajmniej, że pod żadnym pozorem państwo nie powinno karać przejawów okrucieństwa względem zwierząt.
Z drugiej strony niektórzy obrońcy środowiska mają tendencje do takiej samej przesady. W grę wchodzi między innymi projekcja ludzkich emocji, zachowań czy norm na świat zwierzęcy. Europosłanka Sylwia Spurek niegdyś zasłynęła stwierdzeniem, że „krowy są gwałcone, żeby mogły być zapłodnione, żeby mogły dawać mleko„. Na pierwszy rzut oka, w podobne tony wpisuje się udostępniony przez nią obraz australijskiej artystki Jo Frederiks.
Poważna dyskusja o traktowaniu zwierząt nawet w Polsce trwa od lat – bez kontrowersji nawoływanie do niej musi przejść bez echa
Grafika przedstawia krowy w pasiakach rodem z Auschwitz. Zgadza się nawet żółta gwiazda oznaczająca więźniów-Żydów. Sam post na Twitterze zawierał również komentarz ze strony europosłanki:
(…) czas na poważną dyskusję o traktowaniu zwierząt, o warunkach, w jakich żyją, o tym, jak je zabijamy. Czy to jest humanitarne? Czy to nadal rolnictwo?
Taka dyskusja trwa właściwie od dłuższego czasu. Nie bez powodu istnieje chociażby ustawa o ochronie zwierząt a katalog zachowań stanowiących „znęcanie się nad zwierzętami” jest sukcesywnie rozszerzany. Z drugiej strony jest całkiem sporo tematów budzących kontrowersje: hodowla zwierząt futerkowych, ubój rytualny czy nawet przemysłowa hodowla drobiu.
Wrażliwość społeczna się zmienia. Także państwo stara się działać na rzecz poprawy sytuacji zwierząt hodowlanych. Czym innym w końcu jest propozycja programu określanego mianem „krowa Plus„? Zmiany w społeczeństwie z kolei powodują reakcję drugiej strony sporu. I dążenie do legislacyjnego zawrócenia Wisły kijem poprzez chociażby próby rozmontowania ustawowej ochrony zwierząt.
Samo nawoływanie do dyskusji nad warunkami hodowli nie jest więc niczym ani odkrywczym, ani specjalnie kontrowersyjnym. Gdyby więc nie wizerunek krów w pasiakach najprawdopodobniej nikt nie zwróciłby większej uwagi na taki postulat.
The Jerusalem Post pisze o antysemityzmie Sylwii Spurek i wyjątkowo niefortunnym momencie jej wypowiedzi
Sylwia Spurek nie jest przecież pierwszym-lepszym politykiem. Jest w końcu doktorem nauk prawnych, była przez lata zastępcą rzecznika praw obywatelskich. Z pewnością doskonale wiedziała jakich skutków można się spodziewać po wstawieniu takiej a nie innej grafiki. Zresztą, według niektórych teorii istotą sztuki jest nie tylko cieszenie oka, ale również prowokowanie do refleksji. W tym przypadku: z naciskiem na słowo „prowokowanie”.
Nie należy się więc dziwić, że sprawa odbiła się szerokim echem a na Spurek posypały się gromy. Zarówno w kraju, jak i za granicą. Jak się można domyślić, pojawiły się bardzo szybko oskarżenia o antysemityzm. O sprawie pisało chociażby The Jerusalem Post. Samo porównanie krów do żydowskich ofiar nazistowskich zbrodni zostało uznane za obraźliwe.
Warto przy tym wspomnieć, że portal wskazuje na bardzo niefortunny termin wypowiedzi polskiej europosłanki. Zbiega się on z obchodami „Światowego Forum Holocaustu”. Tego samego wydarzenia, które stało się kolejną kością niezgody pomiędzy Polską a Izraelem. W tym wypadku to jednak strona polska ma dużo więcej powodów do uzasadnionych pretensji.
Holocaust stanowi uniwersalny punkt odniesienia nie tylko dla Żydów, ale całej cywilizacji zachodniej
Czy to oznacza, że Sylwia Spurek jest antysemitką, która bagatelizuje zbrodnie popełniane na Żydach w czasie II Wojny Światowej? Wręcz przeciwnie. Niewątpliwie ochrona praw zwierząt jest dla niej bardzo ważna. Choćby i nawet tylko jako część politycznego programu, który głosi. Tymczasem sama Zagłada jest jednym z najważniejszych wydarzeń w historii nie tylko Żydów a całego świata. Choć, oczywiście, dla tego konkretnego narodu będzie czymś nieporównywalnie ważniejszym niż dla pozostałych.
Holocaust stanowi w naszej cywilizacji uniwersalny punkt odniesienia, gdy myślimy o traktowaniu innych istot ludzkich jak zwierzęta, do tego z wyjątkowym, potwornym okrucieństwem. A także o zbrodniach na skalę przemysłową. Nawet jeśli nie jest to ani pierwszy ani ostatni przypadek, gdy jakieś państwo postanowiło wymordować przedstawicieli któregoś narodu. Przykładem mogą być chociażby Ormianie czy Tutsi.
Sam naród żydowski zresztą nie ma też jakiegoś monopolu na cierpienie z rąk nazistowskiego reżimu. II Wojna Światowa kosztowała przecież życie milionów polskich obywateli, nie tylko tych będących Żydami. Nie wspominając nawet o jeszcze większych stratach poniesionych przez Związek Radziecki.
W porównaniu krów do Holocaustu nie chodzi o deprecjonowanie Zagłady a sztuczne o podniesienie rangi problemu przemysłowej hodowli
Sylwia Spurek wykorzystała porównanie do Holocaustu nie dlatego, że trywializuje zagładę Żydów w obozach śmierci. Zrobiła to dlatego, że rozumie znaczenie tego wydarzenia dla świata. To konkretne porównanie ma pokazać wagę domniemanego cierpienia zwierząt z przemysłowych hodowli – a więc zjawiska, które dla niej samej jest czymś niezwykle istotnym.
Tyle tylko, że zwierzęta nie są ludźmi – nawet jeśli odczuwają cierpienie w podobny sposób do nas. Porównanie losu milionów krów do milionów ludzi zawsze będzie prowokacyjne. Prowokacje zaś nie zawsze skłaniają do tych refleksji, na które liczą ich autorzy. Nawet te artystyczne.