Prawdziwą plagą współczesności są różnego rodzaju fałszywe opinie w internecie. Czy można z nimi coś zrobić? Z jednej strony mamy przydługą procedurę cywilną, z drugiej strzelanie do przysłowiowego wróbla z armaty za pomocą przepisów kodeksu karnego. Okazuje się, że na szkalowanie firmy reagować także dzięki ustawie o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Zawiera ona środki najbardziej proporcjonalne do typowych przypadków mniejszej wagi.
Okazuje się, że ustawodawca uzbroił przedsiębiorców w środki walki o swoje dobre imię na każdą możliwą okazję
Obowiązujące w Polsce prawo potrafi być niekiedy strasznie redundantne. Na przykład, gdy w grę wchodzi szkalowanie firmy w internecie, pokrzywdzony przedsiębiorca ma do dyspozycji całe mnóstwo dublujących się środków. Ich rozstrzał jest wręcz porażający. Mamy do dyspozycji środki cywilnoprawne, ale także prywatnoskargowe przestępstwa zniesławienia i zniewagi, które mogą w teorii skończyć dla sprawcy nawet rocznym pobytem w więzieniu.
Wielokrotnie pisałem na łamach Bezprawnika, że zazwyczaj walka o dobre imię firmy poprzez straszenie klientów sądem to naprawdę kiepski pomysł. Jeśli nie padliśmy ofiarą zorganizowanej akcji naszych konkurentów, to najprawdopodobniej nie ma potrzeby wszczynać sprawy karnej. Zwłaszcza że mamy cały czas do czynienia z oskarżeniem prywatnym. Będziemy wchodzić w postępowaniu w rolę prokuratora i samemu zdobywać dowody winy sprawcy. Z drugiej strony ochrona dóbr osobistych przedsiębiorstwa to potencjalnie dość długie postępowanie. Czy naprawdę nie ma czegoś pomiędzy?
Okazuje się, że jest jeszcze jedna ustawa, która również zawiera przepisy odnoszące się wprost do przypadków szeroko rozumianego szkalowania firmy. Mowa o ustawie o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji i jej art. 26 ust. 1.
Kto rozpowszechnia nieprawdziwe lub wprowadzające w błąd wiadomości o przedsiębiorstwie, w szczególności o osobach kierujących przedsiębiorstwem, wytwarzanych towarach, świadczonych usługach lub stosowanych cenach albo o sytuacji gospodarczej lub prawnej przedsiębiorstwa, w celu szkodzenia przedsiębiorcy, podlega karze aresztu albo grzywny.
Mamy do czynienia z wykroczeniem. Tym samym maksymalna grzywna za popełnienie takiego czynu może wynieść 5 000 zł. Dopuszczalny wymiar aresztu wynosi z kolei od 5 dni do 30 dni. Co szczególnie istotne: przytoczony wyżej przepis zakłada karanie rozpowszechniania wyłącznie informacji nieprawdziwych lub wprowadzających w błąd. Tym samym nie obejmuje szczerych, ale negatywnych opinii konsumenckich. Warto także zauważyć, że ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji przewiduje ściganie sprawców wykroczeń na żądanie pokrzywdzonego. O prywatnoskargowości nie ma tutaj mowy.
Szkalowanie firmy powinno się spotkać z reakcją adekwatną do zawinienia
W jakich sytuacjach taki przepis mógłby mieć zastosowanie w praktyce? Jak już wspomniałem wcześniej, naprawdę poważne i zorganizowane akcje wymierzone w naszą firmę to materiał na zastosowanie art. 212 k.k. W grę tutaj wchodzi masowe kolportowanie fałszywych opinii uderzających w przedsiębiorcę, które mają podkopać zaufanie klientów i tym samym jego pozycję rynkową. Dobrym przykładem może być także organizowanie akcji review bombingu, na przykład z wykorzystaniem armii botów.
Art. 26 ust. 1 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji to dobre narzędzie w sprawach dużo mniejszej wagi. Przykładem może być niezadowolony klient, który z jakiegoś powodu postanowił uciec się do zamieszczania ewidentnie fałszywych opinii godzących w nasze przedsiębiorstwo. Mogą to też być pojedynczy internauci, którzy co prawda nic od nas nie kupili, ale im się nudzi i postanowili w ten sposób uderzyć w naszą firmę w mediach społecznościowych. Wydaje się, że to prostsze i mniej angażujące rozwiązanie niż powództwo o naruszenie dóbr osobistych.
Co ciekawe, art. 26 ma także analogiczny ustęp drugi, który zakłada dokładnie taką samą karę za… samochwalstwo.
Tej samej karze podlega, kto, w celu przysporzenia korzyści majątkowej lub osobistej sobie, swojemu przedsiębiorstwu lub osobom trzecim, rozpowszechnia nieprawdziwe lub wprowadzające w błąd wiadomości o swoim przedsiębiorstwie lub przedsiębiorcy, w szczególności o osobach kierujących przedsiębiorstwem, wytwarzanych towarach, świadczonych usługach lub stosowanych cenach albo o sytuacji gospodarczej lub prawnej przedsiębiorcy lub przedsiębiorstwa.
Tym samym zbyt agresywna reklama oparta o kłamstwie ze strony samego przedsiębiorcy lub jego pracowników może zostać potraktowana identycznie jak szkalowanie firmy przez kogoś z zewnątrz. Pokrzywdzonym w tym przypadku może być oszukany konsument. Należy jednak nadmienić, że ścigania mogą zażądać także powiatowi rzecznicy konsumentów oraz Prezes UOKiK.