Branża informatyczna nie potrzebowała wiele czasu, by sztuczna inteligencja zagościła w niej na dobre – jako cel, ale też jako droga do celu.
W czwartek miałem okazję uczestniczyć w bardzo ciekawej konferencji na temat AI. Organizatorem był No Fluff Jobs, czyli potężny gracz polskiej branży pracy w sektorze IT. Rozmawialiśmy o użyciu sztucznej inteligencji w biznesie, w służbie ludzkości, a także o prawnoautorskich meandrach stosowania AI. Natomiast pretekstem do spotkania było to, że NFJ na swoim portalu z ogłoszeniami wdrożył mechanizmy, dzięki którym rekruterom będzie łatwiej publikować atrakcyjne ogłoszenia. AI Assistant analizuje przesłane ogłoszenie o pracę i na jego podstawie inteligentnie wypełnia stosowne rubryki portalu rekruterskiego – znacząco przyspieszając proces i też nadając mu niekiedy bardziej profesjonalnego sznytu.
Sztuczna inteligencja to nadal niedoceniana rewolucja
Wkurzałem się jakiś czas temu na łamach Bezprawnika, że ktoś próbuje przyrównywać popularyzację AI do wcześniejszych wydmuszek startupowych AR, VR itd., których nikt nie potrzebował, a które z uporem maniaka wdrażano – raczej bez większych sukcesów na masową skalę. AI łączy z tymi pojęciami jedynie dwuliterowa długość skrótu, ale rewolucja jest realna.
Moim zdaniem ta nowa fala AI to jest największa rewolucja technologiczna w świecie od czasu pierwszego iPhone’a i strasznie mnie wkurza, jak ktoś się z tym kłóci, bo wcześniej nabrał się na VR, AR, metaverse, kurna małpy NFT i TERAZ NAGLE postanowił być sceptyczny
— Jakub Kralka (@jakubkralka) March 31, 2023
„W 2019 eksperci z McKinsey & Company oszacowali, że do 2030 roku AI i automatyzacja mogą zastąpić aż 30 proc. stanowisk na świecie. Z kolei dane Światowego Forum Ekonomicznego podają, że dzięki automatyzacji do 2025 roku powstanie o 12 milionów miejsc pracy więcej niż według prognoz ma zniknąć.” dowiedzieliśmy się w czasie konferencji No Fluff Jobs. To tylko szacunki, natomiast wszyscy możemy już każdego dnia bawić się chatGPT, Midjourney, Bingiem, setkami pomniejszych wtyczek i usług, które wykorzystują fakt, że sztuczna inteligencja weszła na jakby nowy poziom ewolucji.
Oczywiście obawa o to, że AI zabierze nam pracę jest w mojej ocenie w pełni uzasadniona. Na pewno najmniej zagrożeni mogą czuć się ojcowie tej rewolucji, czyli programiści. Już w czasie konferencji No Fluff Jobs, dyrektor marketingu firmy, Lech Wikaryjczyk, pokazywał jak tylko na przestrzeni ostatniego roku poszybowały zarobki programistów zajmujących się tą właśnie dziedziną. Oczywiście być może dlatego, że inflacja i dlatego, że temat jest teraz modny. Ale zapewne w dużej mierze także przez to, jak bardzo jest przyszłościowy.
Informatycy od sztucznej inteligencji jak piłkarze
Czy lepiej dziś być piłkarzem Ekstraklasy czy programistą od sztucznej inteligencji? To zależy, chociaż na prezentacji dostrzegłem nawet sześciocyfrowe miesięczne wynagrodzenia (No Fluff Jobs wymaga podawania przynajmniej widełek). Na tę chwilę specjalista AI może liczyć na miesięczne wynagrodzenie w pobliżu 30 000 złotych netto (B2B, umowy o pracę są gorzej wynagradzane, a branża informatyczna pokazuje wybitne słabości tej archaicznej formy zatrudnienia).
Jest taki serial, bardzo gorąco polecam – Devs. Pojawiający się w nim programiści są niczym bogowie. Niewykluczone, że w takim świecie przyjdzie nam niedługo żyć.