Dla wielu rowerzystów, to kierowcy samochodów są „tymi złymi”. Uważają, że auta są dla nich niebezpieczne i zajmują zbyt dużo miejsca na drogach. Ale kierowcy kontratakują i przypominają, że i rowerzyści nie są święci. Ich zdaniem nieco okiełznać ich mogą… tablice rejestracyjne dla rowerów.
W dużych polskich miastach od dawna rowerzyści i kierowcy toczą ze sobą cichą wojnę. Zdaniem tych pierwszych, ruch samochodowy w miastach powinien być ograniczany, a powstawać powinny coraz to nowe ścieżki rowerowe.
Z kolei kierowcy uważają, że to rowerzyści za bardzo panoszą się na drogach – również tych ekspresowych symbolem, a tego stał się kolarz, pedałujący po S8. Czyli tam, gdzie kierowcy mogą śmigać z prędkością 120 km/h.
Cóż, spór kierowcy kontra miejscy rowerzyści (lub odwrotnie) będzie trwał jeszcze dekady. Dodatkowo, teraz do gry weszli jeszcze miłośnicy hulajnóg elektrycznych. To tak jak debata na temat aborcji czy podatnków – pewne spory w demokracji po prostu trwają i będą trwały.
Tablice rejestracyjne dla rowerów. Pomysł aktywistów
Skoro rowerzyści jeżdżą po naszych drogach, a nawet i po ekspresówkach, to czemu nie mają obowiązku posiadania… tablic rejestracyjnych? Takie pytanie zadają warszawscy aktywiści miejscy.
Anonimowość, którą obecnie dysponują rowerzyści, zachęca nieodpowiedzialne osoby do łamania prawa i zachowań ryzykownych. Kierowcy regularnie zalewają internet nagraniami nieodpowiedzialnych rowerzystów, zupełnie nieprzejmujących się czymś takim jak zasady ruchu drogowego – taki post pojawił się na fanpage’u aktywistów Lubię Miasto.
Wskazują oni też na problemy, które wiążą się z coraz większą popularnością rowerów miejskich, które można wypożyczyć za niewielkie kwoty.
– Piesi narzekają, że użytkownicy Veturilo jeżdżą po chodnikach, roztrącają pieszych, pchają się w tłum. Na zachowania użytkowników – alarmują członkowie grupy „Lubię Miasto”.
Pomysł podchwycili inni „facebookowi aktywiści”. – Dość bezkarności i pogardy dla przepisów. Obecnie, gdy idziecie sobie chodnikiem, przywali w Was rowerowiec i zrobi Wam krzywdę, to jest całkowicie anonimowy – czytamy na profilu „Typowy miejski aktywista”.
Rowerowe tablice. Czy pomysł wyjdzie z internetu?
Czy jednak idea rowerowych tablic może wyjść z internetowych grup – i stać się prawem? Cóż, dzisiaj jak na europejskie standardy jest to rozwiązanie bardzo egzotyczne. Z drugiej strony, na przykład w Niemczech tablice muszą już mieć hulajnogi elektryczne.
Za takim rozwiązaniem lobbowały w Niemczech oczywiście organizacje skupiające kierowców, za to sprzeciwiali się temu miłośnicy hulajnóg. Ostatecznie jednak to kierowcy wygrali. Może więc nad Wisłą w starciu z rowerzystami też kierowcy wygrają, a fani bicykli będą musieli ustawiać się w kolejkach do urzędów po rejestracje?