Partnerzy serwisu:
Edukacja Technologie

Tak, żałuję dzieciom darmowych laptopów. Nauczycielom zresztą też

Marcin Chmielowski
11.09.2023
Tak, żałuję dzieciom darmowych laptopów. Nauczycielom zresztą też

Darmowe laptopy oczywiście nie są darmowe. Ale to już nawet nie o to chodzi. Kolejny program z plusikiem po prostu znowu nie wywoła tych skutków, jakie miał spowodować. Zostawi za to miłe poczucie, że ktoś coś dostał od państwa. Oczywiście, będzie to poczucie złudne.

Wszystko można ładnie nazwać. Ładna nazwa to bardzo często istotna część produktu, jaki kupujemy. Często bowiem nie kupujemy po prostu przedmiotu czy usługi, ale pewną wizję siebie, kogoś, kto jest taki a taki dzięki temu, że ma to a to. Ta zasada działa nie tylko na rynku, ale też na rynku politycznym.

Ustawa z dnia 7 lipca 2023 r. o wsparciu rozwoju kompetencji cyfrowych uczniów i nauczycieli brzmi nieźle. Kompetencje cyfrowe to coś ważnego, choć oczywiście ich szczegółowe zdefiniowanie, zmierzenie i umiejętne trenowanie, przy założeniu, że wiemy co chcemy osiągnąć, jaki ma być efekt, jest już nieintuicyjne. Kompetencje cyfrowe bez definicji to tylko termin – wytrych.

Te właśnie kompetencje, o których z ustawy powołującej się na nie wiemy tyle, że są, mają być wspierane przez rozdanie uczniom i nauczycielom laptopów. Nauczyciele mają je sobie kupić sami za otrzymane bony, uczniowie mają mniej chodzenia, po prostu dostaną sprzęt który będzie własnością ich rodziców. Jak wiemy ze strony Ministerstwa Cyfryzacji, pierwsze komputery trafiły już do szkół.

Puste obietnice

Gdzie nie spełnią swojej roli. Kompetencje cyfrowe czy to uczniów, czy nauczycieli, nie poprawią się dlatego, że dostali narzędzia wymagające używania tych kompetencji. To trochę tak jakby analfabecie albo komuś dopiero uczącemu się czytać dać regał pełen dobrych książek. Jasne, wśród tak obdarowanych znajdą się ci, którzy sami zorganizują sobie czas i podniosą kompetencje czytelnicze. Co jednak, jeśli w ramach podniesienia kompetencji czytelniczych damy regał książek różnej jakości, nie tylko tych uznanych za wartościowe? Jakie kompetencje czytelnicze będzie miał ktoś zaczytany w literaturze erotycznej, romansidłach, horoskopach, albo szerzej, ktoś nienauczony krytycznego odbioru literatury? Niewielkie, oczywiście.

Tak samo jest z rozdawaniem laptopów. Dzieci, wbrew boomerskiej mitologii, nie są plemieniem urodzonym w globalnej wiosce i nie są cyfrowymi tubylcami, bo konsumpcja wszelkich mediów i zarządzanie każdą informacją, także tą przekazywaną przez Internet, zależy od kulturowego przygotowania odbiorcy. Co oznacza, że dzieci z rodzin o wysokim kapitale kulturowym inaczej używają Internetu od swoich rówieśników którzy po prostu wychowują się te dwie czy trzy ulice dalej, może i blisko, ale już w zupełnie innej rodzinie, innym otoczeniu. Rozdanie laptopów wszystkim jest metodą nie na podniesienie jakichś kompetencji, a jedynie na to, że, no właśnie, można się teraz pochwalić rozdaniem laptopów.

To samo dotyczy nauczycieli. “Wsparcie rozwoju kompetencji cyfrowych” będzie oznaczać, w mniejszym stopniu, faktycznie lepsze i ciekawsze lekcje, w większym zaś wzrost grażyńskiego contentu w Internecie, bo skoro średni wiek nauczycieli to 47 lat a w zawodzie pracują przeważnie kobiety, to właśnie tak to się skończy. Co nie znaczy, że w Internecie nie ma ogromu doskonałych materiałów edukacyjnych. One tam są, także na stronach rządowych. Ale trzeba umieć z nich korzystać, a sam dostęp do zbioru wcale tego nie zapewnia. Nowy laptop to nie to samo co kurs o tym, w jaki sposób stosować multimedia na lekcji i jak wspierać się cyfrowymi narzędziami. Ale co brzmi lepiej, jakiś kurs czy nowy komputer? Przecież nikt nie będzie sprawdzał, czy wykorzystywany tylko do pracy.

Rząd rozdaje laptopy, zrzucamy się na nie wszyscy, także tym, dla których będzie to już któryś taki sprzęt w gospodarstwie domowym, jednocześnie, zostawiamy w tyle dzieci z rodzin, dla których szczyt Internetu to lolcontent o kotach i może strony główne największych informacyjnych portali (to już chyba lepiej śledzić te koty). Wzmocniony jest przekaz o tym, że ktoś coś od kogoś dostał, ale na pewno nie żadne kompetencje.

Autor: Marcin Chmielowski

Politolog, filozof, komentator i felietonista. Ma na koncie książki o libertarianizmie, filmy o wolnorynkowych ekonomistach, doświadczenie w trzecim sektorze i związaną z nim pracą u podstaw.