Fundacja prowadząca Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży 116 111 nie otrzyma w tym roku wsparcia finansowego ze strony rządu. Nie powinno to właściwie nikogo dziwić, skoro resort nauki uruchomił własną linię zaufania – prowadzoną przez fundację ks. dra Józefa Partyka.
Rządzący najwyraźniej uznali, że problem zdrowia psychicznego najmłodszych nie zasługuje na ich uwagę
Dziecięca psychiatria w Polsce wydaje się być w opłakanym stanie. Według raportu NIK z 2020 r. w pięciu województwach nie było dziennego oddziału psychiatrii dziecięcej. Przypadek ośrodka w Garwolinie sugeruje, że z poziomem opieki w już istniejących placówkach może być różnie. Tymczasem w trakcie pandemii samobójstwa wśród młodzieży stają się coraz większym problemem. Co w tej sytuacji robią rządzący? Uznają, że Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży nie potrzebuje wsparcia finansowego z budżetu państwa.
Jak informują Dziennik Gazeta Prawna i Onet, Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę nie otrzyma w 2022 r. ani złotówki na prowadzenie swojego telefonu zaufania. Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży 116 111 funkcjonuje od 13 lat. Z profilu fundacji na Facebooku możemy się dowiedzieć, że w tym czasie odebrano 1,4 miliona połączeń, odpowiedziano na ponad 92 tysiące wiadomości. Przeprowadzono też ponad 3,3 tysiąca interwencji, gdy życie lub zdrowie dziecka było zagrożone.
Rezygnacja z dalszego dofinansowania inicjatywy wydaje się dość osobliwym posunięciem. Na pierwszy rzut oka wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że w obecnej sytuacji to duży błąd. Przedstawiciele fundacji wystosowali nawet petycję do premiera Mateusza Morawieckiego, by ten zmienił decyzję swojego rządu.
Nie rozumiemy tej sytuacji. Wobec pogarszającej się kondycji psychicznej dzieci i młodzieży i ogromnych problemów społecznych wywołanych pandemią, telefon 116 111 jest ważnym zasobem zdalnej pomocy psychologicznej dla najmłodszych obywateli naszego kraju. Wiemy, że obecna oferta pomocy telefonicznej w Polsce nie jest w stanie sprostać zapotrzebowaniu ze strony dzieci
(…)Dlatego apelujemy o współfinansowanie telefonu ze środków budżetu państwa! Dzieci liczą na to wsparcie!
Państwo każdego roku marnotrawi grube miliony złotych. Stać je więc na Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży
Nie jest jednak tak, że wcześniej Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży był rozpieszczany rządowymi pieniędzmi. W latach 2020-2021 inicjatywa otrzymywała z MSWiA dofinansowanie w kwocie 130 tys. zł. Czyli jakieś 5 proc. rocznego budżetu. W latach 2016-2019 telefon również nie otrzymywał żadnych pieniędzy od państwa. W pierwszych latach jego funkcjonowania, jak podaje sama fundacja, współfinansowanie ze środków publicznych oscylowało między 30 a 60% rocznych kosztów utrzymania.
Warto się zastanowić, dlaczego właściwie nasze państwo nie jest skłonne znaleźć w tym przypadku paru milionów złotych. Rządzący zdecydowali się w końcu wydać 2,5 miliona złotych z Funduszu Sprawiedliwości za wnikliwe analizowanie memów z papieżem. Wydali 10 milionów złotych na reklamę Funduszu Odbudowy, z którego Polska nie dostała jeszcze nawet złotówki. Nie wspominając nawet o zakupie pewnego zaawansowanego programu szpiegującego, czy nieudanych wyborach kopertowych. To przecież nie tak, że nie stać nas na Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży.
Podobne przypadki dość swobodnego dysponowania pieniędzmi podatników w ostatnich można by mnożyć. Każdego roku nasze państwo trwoni miliony złotych, jeśli nie miliardy. Znalezienie w tym morzu niepotrzebnych wydatków środków pozwalających sfinansować działalność telefonu zaufania w całości nie powinno dla rządzących stanowić problemu czy nawet jakiejś większej niedogodności.
W tym momencie przyda się zarówno infolinia prowadzona przez księdza, jak i ta prowadzona przez świeckich
Być może więc władze naszego kraju zwyczajnie lekceważą kwestię zdrowia psychicznego najmłodszych? Taka postawa byłaby sprzeczna z głoszoną troską o dobro polskich rodzin i jak największą liczbę dzieci. A jednak minister edukacji Przemysław Czarnek nie tak dawno za problemy psychiczne dzieci i młodzieży winił… demoralizację.
Pozwala się na demoralizowanie młodzieży, która później nie radzi sobie z piętrzącymi się przez to problemami. Receptą jest wychowanie na wartościach, a nie nihilizm i etyka „róbta, co chceta”. Nie ma wolności bez odpowiedzialności
„Róbta co chceta” to oczywiście nawiązanie do osoby Jerzego Owsiaka, twórcy uwielbianej przez Polaków Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Tej samej, którą środowiska konserwatywne od lat zwalczają z niezrozumiałą wręcz zaciekłością. Być może właśnie to podejście ideologiczne stanowi klucz do rozwiązania zagadki braku dofinansowania dla Telefonu Zaufania dla Dzieci i Młodzieży?
Przy takim założeniu nie powinno dziwić to, że resort edukacji postanowił sprawić sobie własny telefon zaufania. Od 6 września funkcjonuje nowa bezpłatna infolinia dla dzieci i rodziców, prowadzona przez fundację Auxilium, prowadzoną z kolei przez ks. dra Józefa Partyka. Ten telefon zaufania funkcjonuje pod numerem 800 800 605.
Nie ma w tym oczywiście nic złego, że rządzący współpracują z przedstawicielami Kościoła dla dobra człowieka i dobra wspólnego. To wręcz konstytucyjny obowiązek organów państwa. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że Polskę stać na finansowanie dwóch telefonów zaufania naraz. W tej szczególnej sytuacji, w jakiej znajdujemy się teraz, wręcz potrzebujemy każdej tego typu inicjatywy. W końcu im większej liczbie dzieci uda się pomóc, tym lepiej.
Tam, gdzie zawodzi rząd, pomagają internauci. W sieci prowadzona jest zbiórka na rzecz Telefonu Zaufania dla Dzieci i Młodzieży. W ciągu kilku godzin od jej uruchomienia uzyskano pierwotny cel 350 tysięcy złotych. Obecnie celem jest pozyskanie miliona złotych, co pozwoli na działanie infolinii przez całą dobę.