Rządzący najwyraźniej uznali, że problem zdrowia psychicznego najmłodszych nie zasługuje na ich uwagę
Dziecięca psychiatria w Polsce wydaje się być w opłakanym stanie. Według raportu NIK z 2020 r. w pięciu województwach nie było dziennego oddziału psychiatrii dziecięcej. Przypadek ośrodka w Garwolinie sugeruje, że z poziomem opieki w już istniejących placówkach może być różnie. Tymczasem w trakcie pandemii samobójstwa wśród młodzieży stają się coraz większym problemem. Co w tej sytuacji robią rządzący? Uznają, że Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży nie potrzebuje wsparcia finansowego z budżetu państwa.
Jak informują Dziennik Gazeta Prawna i Onet, Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę nie otrzyma w 2022 r. ani złotówki na prowadzenie swojego telefonu zaufania. Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży 116 111 funkcjonuje od 13 lat. Z profilu fundacji na Facebooku możemy się dowiedzieć, że w tym czasie odebrano 1,4 miliona połączeń, odpowiedziano na ponad 92 tysiące wiadomości. Przeprowadzono też ponad 3,3 tysiąca interwencji, gdy życie lub zdrowie dziecka było zagrożone.
Rezygnacja z dalszego dofinansowania inicjatywy wydaje się dość osobliwym posunięciem. Na pierwszy rzut oka wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że w obecnej sytuacji to duży błąd. Przedstawiciele fundacji wystosowali nawet petycję do premiera Mateusza Morawieckiego, by ten zmienił decyzję swojego rządu.
Sprawdź polecane oferty
Allegro 1200 - Wyciągnij nawet 1200 zł do Allegro!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYTelewizor - Z kartą Simplicity możesz zyskać telewizor LG!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 20,77%
Państwo każdego roku marnotrawi grube miliony złotych. Stać je więc na Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży
Nie jest jednak tak, że wcześniej Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży był rozpieszczany rządowymi pieniędzmi. W latach 2020-2021 inicjatywa otrzymywała z MSWiA dofinansowanie w kwocie 130 tys. zł. Czyli jakieś 5 proc. rocznego budżetu. W latach 2016-2019 telefon również nie otrzymywał żadnych pieniędzy od państwa. W pierwszych latach jego funkcjonowania, jak podaje sama fundacja, współfinansowanie ze środków publicznych oscylowało między 30 a 60% rocznych kosztów utrzymania.
Warto się zastanowić, dlaczego właściwie nasze państwo nie jest skłonne znaleźć w tym przypadku paru milionów złotych. Rządzący zdecydowali się w końcu wydać 2,5 miliona złotych z Funduszu Sprawiedliwości za wnikliwe analizowanie memów z papieżem. Wydali 10 milionów złotych na reklamę Funduszu Odbudowy, z którego Polska nie dostała jeszcze nawet złotówki. Nie wspominając nawet o zakupie pewnego zaawansowanego programu szpiegującego, czy nieudanych wyborach kopertowych. To przecież nie tak, że nie stać nas na Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży.
Podobne przypadki dość swobodnego dysponowania pieniędzmi podatników w ostatnich można by mnożyć. Każdego roku nasze państwo trwoni miliony złotych, jeśli nie miliardy. Znalezienie w tym morzu niepotrzebnych wydatków środków pozwalających sfinansować działalność telefonu zaufania w całości nie powinno dla rządzących stanowić problemu czy nawet jakiejś większej niedogodności.
W tym momencie przyda się zarówno infolinia prowadzona przez księdza, jak i ta prowadzona przez świeckich
Być może więc władze naszego kraju zwyczajnie lekceważą kwestię zdrowia psychicznego najmłodszych? Taka postawa byłaby sprzeczna z głoszoną troską o dobro polskich rodzin i jak największą liczbę dzieci. A jednak minister edukacji Przemysław Czarnek nie tak dawno za problemy psychiczne dzieci i młodzieży winił... demoralizację.
"Róbta co chceta" to oczywiście nawiązanie do osoby Jerzego Owsiaka, twórcy uwielbianej przez Polaków Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Tej samej, którą środowiska konserwatywne od lat zwalczają z niezrozumiałą wręcz zaciekłością. Być może właśnie to podejście ideologiczne stanowi klucz do rozwiązania zagadki braku dofinansowania dla Telefonu Zaufania dla Dzieci i Młodzieży?
Przy takim założeniu nie powinno dziwić to, że resort edukacji postanowił sprawić sobie własny telefon zaufania. Od 6 września funkcjonuje nowa bezpłatna infolinia dla dzieci i rodziców, prowadzona przez fundację Auxilium, prowadzoną z kolei przez ks. dra Józefa Partyka. Ten telefon zaufania funkcjonuje pod numerem 800 800 605.
Nie ma w tym oczywiście nic złego, że rządzący współpracują z przedstawicielami Kościoła dla dobra człowieka i dobra wspólnego. To wręcz konstytucyjny obowiązek organów państwa. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że Polskę stać na finansowanie dwóch telefonów zaufania naraz. W tej szczególnej sytuacji, w jakiej znajdujemy się teraz, wręcz potrzebujemy każdej tego typu inicjatywy. W końcu im większej liczbie dzieci uda się pomóc, tym lepiej.
Tam, gdzie zawodzi rząd, pomagają internauci. W sieci prowadzona jest zbiórka na rzecz Telefonu Zaufania dla Dzieci i Młodzieży. W ciągu kilku godzin od jej uruchomienia uzyskano pierwotny cel 350 tysięcy złotych. Obecnie celem jest pozyskanie miliona złotych, co pozwoli na działanie infolinii przez całą dobę.