Prezydent-elekt Stanów Zjednoczonych Donald Trump chce kupić Grenlandię i grozi zajęciem Kanału Panamskiego. Wcześniej sugerował Kanadzie i Meksykowi dołączenie do USA. Skąd te imperialne plany? Najprościej zrzucić wszystko na temperament Trumpa i skłonność do nieprzemyślanych wypowiedzi. Może też być tak, że Elon Musk za dużo grał w gry z serii Fallout i podsunął swojemu „szefowi”, że może uczynić Amerykę wielką w dosłownym znaczeniu.
Prawdę mówiąc, to nie pierwszy raz, kiedy Donald Trump chce kupić Grenlandię od Danii
Donald Trump jeszcze nie został pełnoprawnym prezydentem Stanów Zjednoczonych po wygranych przez siebie wyborach, a my już nie możemy narzekać na nudę. W ostatnim czasie prezydent-elekt formułował pomysły, których nie powstydziłby się Władimir Putin. Chodzi o przyłączanie różnych terytoriów do Stanów Zjednoczonych.
Szerokim echem po świecie rozeszły się ostatnie sugestie Trumpa w serwisie „Truth Social”. Sugerował on, że USA powinno opanować Grenlandię.
Dla celów bezpieczeństwa narodowego i wolności na całym świecie, Stany Zjednoczone Ameryki uważają, że posiadanie i kontrola nad Grenlandią są absolutną koniecznością.
Warto przypomnieć, że Grenlandia stanowi integralną część Królestwa Danii. Są oczywiście pewne różnice. Największa wyspa na świecie dysponuje szeroką autonomią i nie należy do struktur Unii Europejskiej. Przyczyną opuszczenia Wspólnoty przez Grenlandię była niechęć do oddania Brukseli kontroli nad tamtejszymi łowiskami ryb. Tymczasem Dania jest nie tylko członkiem UE, ale także formalnym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych w ramach NATO.
Gdzie tu więc ochrona bezpieczeństwa narodowego USA, nie wspominając o światowej wolności? Tak naprawdę Trump chce kupić Grenlandię, ponieważ pod tamtejszymi lodowcami znajduje się całe mnóstwo bogactw naturalnych. Amerykański biznes bardzo chętnie zacząłby eksploatować Arktykę. Globalne ocieplenie sprawia, że wspomniane złoża coraz częściej są odsłonięte. Grenlandczycy zaś, jak na złość, niespecjalnie są zainteresowani dewastowaniem własnego środowiska naturalnego. Należy także wspomnieć, że USA rzeczywiście dysponuje na wyspie bazą wojskową.
Trump chce kupić Grenlandię, ale co na to Duńczycy i Grenlandczycy? Premier autonomii Mute Egede wyraźnie stwierdził, że wyspa nie jest na sprzedaż.
Grenlandia jest nasza. Nie jesteśmy na sprzedaż i nigdy nie będziemy. Nie możemy przegrać naszej długiej walki o wolność.
To i tak grzeczniejsza odpowiedź, niż udzielona Trumpowi ostatnim razem. W 2019 r. Duńczycy sugerowali, że amerykański prezydent oszalał, wysuwając tego typu propozycje.
Wielka Ameryka powiększająca swoje terytorium nie wypali. Musiałaby rozwiązać problem statusu nowych terytoriów
Wspomniałem już, że Grenlandia nie jest jedynym terytorium, które Donald Trump chętnie włączyłby do Stanów Zjednoczonych. Dosłownie dzień przed sugerowaniem przejęcia Grenlandii, polityk zasugerował, że USA może zechcieć przejąć kanał panamski.
Jeśli zasady moralne i prawne tego wspaniałomyślnego gestu darowizny nie będą przestrzegane, zażądamy, aby Kanał Panamski został nam zwrócony w całości i bez zadawania pytań.
Kanał został przez USA wybudowany i po latach napięć przekazany w 1999 r. rządowi Panamy na mocy traktatów zawartych 20 lat wcześniej. W ostatnim czasie nie stało się w zasadzie nic, co uzasadniałoby naruszenie neutralności kanału. Nawet Pekin nie wykonał żadnego ruchu sugerującego chęć zdobycia wpływów na tym kluczowym elemencie światowej infrastruktury.
To nie koniec, bo w połowie lutego Donald Trump wspomniał, że Kanada i Meksyk mogłyby stać się kolejnymi stanami USA. Wszystko przez swoje własne plany nałożenia między innymi na te dwa kraje odwetowych cen za niekorzystny dla Stanów Zjednoczonych bilans handlowy.
To bez sensu. Wielu Kanadyjczyków chce, aby Kanada została 51 stanem. Zaoszczędzą znacznie na podatkach i ochronie wojskowej. Sądzę, że to świetny pomysł. 51 stan!!!
Trzeba przyznać, że konsekwencje wieloletnich rządów premiera Justina Trudeau mogą rzeczywiście czynić taką perspektywę całkiem atrakcyjną. Kanada boryka się z kryzysem na rynku nieruchomości, przy którym ten nasz polski wydaje się wręcz niewinnym wahnięciem cen. Do tego dochodzą problemy z niekontrolowaną imigracją oraz niedomagania systemu usług publicznych.
Nie da się jednak ukryć, że plany aneksji Kanady, Meksyku, czy nawet Grenlandii to mrzonki. Trump chce kupić Grenlandię, a tymczasem USA od dawna nie są w stanie rozwiązać problemu braku statusu stanu dla Portoryko i Marianów Północnych. Skąd więc ten imperialny wręcz zapał? Mówimy o prezydencie, który sugerował niszczenie huraganów bronią jądrową, więc to może być kolejny wyraz specyficznego trumpowego usposobienia.
Równocześnie nie można wykluczyć, że Donald Trump trochę pozazdrościł Władimirowi Putinowi powiększania terytorium własnego państwa. Możliwe także, że te pomysły ktoś mu po prostu podsunął. Elon Musk stał się nieformalną szarą eminencją tej administracji, jeszcze zanim zaczęła urzędować. Multimiliarder jest też zapalonym graczem. Być może spodobała mu się wizja wielkiej drapieżnej Ameryki z serii Fallout i opowiedział o niej swojemu „szefowi”?