Słyszeliście o możliwości zostania trzeciodłużnikiem, czyli w praktyce zapłaceniu długów kogoś innego tylko dlatego, że robiliście z nimi interesy? Taka historia spotkała przedsiębiorcę Jakuba Mrugalskiego, który opisał ją na swoim koncie w LinkedIn.
Trzeciodłużnik płaci za dług kogoś innego
Ciśnienie redaktora podniosły się po tym jak otrzymał korespondencję od komornika, w której ten informował go, że jego konto bankowe zostanie zablokowane jeżeli nie zapłaci 15336,96 zł zaległości, 2379 zł opłaty komorniczej, 228 zł kosztów wysłania listu i 529 złotych odsetek. Wszystko to w zastępstwie za jednego ze znanych Youtuberów, od którego pan Mrugalski jakiś czas temu kupił za 57 zł kurs biznesowy. Po kontakcie z kancelarią komorniczą okazało się, że jest on tak zwanym trzeciodłużnikiem. Co to oznacza? Według komornika jest on partnerem biznesowym znanego Youtubera i znajduje się na liście osób, którym ów Youtuber wystawiał faktury. W związku z tym istnieje domniemanie, że jest w gronie osób, które mają wobec niego zobowiązania finansowe. W świetle prawa taka osoba może być potencjalnie wykorzystana do ściągnięcia części długów, nawet jeżeli długi te przekraczają kwotę, jaką on sam zapłacił za daną usługę.
Kim jest trzeciodłużnik?
Tak naprawdę każdy z nas może stać się trzeciodłużnikiem i ponosić odpowiedzialność za długi innych osób. Co najlepsze dzieje się tak na mocy prawa. Zgodnie z przepisami trzeciodłużnik to osoba, która ma jakieś długi u osoby, która także ma długi. Jest to dość skomplikowane, ale wystarczy wytłumaczyć to na przykładzie. Osoba, wobec której jest prowadzona egzekucja komornicza, może mieć własne wierzytelności i swoich dłużników. I to właśnie te osoby lub podmioty można uznać za trzeciodłużników. Mogą być nimi np.:
- kontrahenci mający zobowiązania wobec dłużnika — np. faktury do uregulowania;
- pracodawca dłużnika, który wypłaca mu pensję;
- Urząd Skarbowy — gdy dłużnikowi przysługuje zwrot podatku.
Takie osoby mogą potencjalnie uregulować świadczenie za dłużnika, czyli całość operacji odbywa się z pominięciem zainteresowanego. Pozwalają na to przepisy prawa, które dają w tej materii dość sporą swobodę. Nie określają limitu kwoty która ma zostać zajęta. Na szczęście z takiej możliwości organy korzystają bardzo rzadka. Jednak całość jest dość absurdalna. Można zająć danej osobie konto, zablokować jej dostęp do pieniędzy tylko dlatego, że jakaś osoba wystawiła jej fakturę.
Stajesz się trzeciodłużnikiem i dostajesz wiele ciekawych informacji
Sprawa tak naprawdę nie kończy się tylko na tym i ma również drugie dno, a właściwie problem. Wraz z wezwaniem do zapłaty komornik wskazuje również wiele niepożądanych danych dłużnika, których w normalnych okolicznościach pewnie nie chciałby ujawniać. Oprócz tak prozaicznej rzeczy jak poinformowanie przypadkowych osób o kiepskiej sytuacji finansowej dłużnika, trzeciodłużnik dostaje także informacje o jego danych osobowych, numerze PESEL, imieniu ojca i adresie zamieszkania. W przypadku historii redaktora Mrugalskiego takie wezwania rozesłane zostały do kilku tysięcy osób. Co oznacza, że całkiem przypadkowe osoby poznały szczegółowe informacje o znanej osobie, a idąc dalej kolejne całkiem przypadkowe osoby mogą dostać informacje o znanej osobie. Jak ma się do tego RODO? Ustawodawca o tym nie pomyślał.