Twitter i Instagram kasują relacje przesiedlanych siłą Palestyńczyków

Zagranica Dołącz do dyskusji (2438)
Twitter i Instagram kasują relacje przesiedlanych siłą Palestyńczyków

Od kilku dni trwają najkrwawsze od lat starcia na linii Izrael-Palestyna. 

Kilkaset nalotów izraelskiego lotnictwa i ponad tysiąc pięćset rakiet wystrzelonych przez bojowników Hamasu pociąga za sobą ofiary śmiertelne (głównie wśród cywili) liczone w dziesiątkach, a ranne w setkach. Liczby te jednak stale rosną. Podobnie jak w przypadku wszystkich współczesnych konfliktów, w tle dostrzegamy także wojnę informacyjną. Korzystającą już nie tylko z tradycyjnych mediów masowych, ale i mediów społecznościowych. 

Spięcia, które ponownie rozpaliły konflikt zaczęły się m.in. od przymusowych wysiedleń palestyńskich rodzin z dzielnicy Sheikh Jarrah, która zajęta ma być przez żydowskich osadników. W pierwszym tygodniu maja palestyńscy mieszkańcy tej dzielnicy, a także osoby biorące udział w protestach przeciwko wysiedleniom zorientowały się, że liczne wrzucane przez nich zdjęcia i relacje informujące o działaniach izraelskich służb były kasowane z Twittera oraz należącego do Facebooka i Instagrama. Niejednokrotnie towarzyszyło temu zawieszanie ich kont. Ludzie osobiście uwikłani w silnie kontrowersyjne wydarzenia i potencjalnie będący narażeni na nadużycia i przemoc ze strony władz pozbawieni zostali możliwości zakomunikowania światu swojej perspektywy. Ograniczeniom towarzyszyły często informacje o “naruszeniu standardów społeczności”.

Setki skarg i zgłoszeń oraz szybkie włączenie się do sprawy organizacji broniących praw cyfrowych takich jak Access Now, czy stricte arabska Sada Social spowodowały, że po kilku dniach giganci medialni wystosowali oświadczenia w tym temacie. Zarówno Twitter jak i Facebook ogłosiły, że masowe kasowanie tweetów Palestyńczyków spowodowane było usterką techniczną oraz że dołożą wszelkich starań by jak najszybciej to naprawić.

Mimo to, Marwa Fatafta, z organizacji Access Now broniącej praw cyfrowych ludzi na całym świecie, w rozmowie z agencją prasową Reutera zauważyła, że pomimo zapewnień korporacji, w kolejnych dniach Palestyńczycy nadal mierzą się z ograniczeniami swojej działalności na platformach. Oraz, że jeśli rzeczywiście był to problem techniczny, to nie został rozwiązany. Poddając jednocześnie w wątpliwość oficjalne tłumaczenia nazywając je wymówką dla cenzury. Zwraca się także uwagę że w przypadkach gdy zablokowani użytkownicy po kilku dniach dostają z powrotem dostęp do swoich kont, to często brakuje na nich zawartości – usunięte z nich są niektóre zdjęcia i filmy.

Całość tej sytuacji obrazuje też jak ważną rolę odgrywają dziś media cyfrowe. Nieodłączną stroną każdego konfliktu są dziś także zmagania informacyjne, walka o przechylenie na swoją stronę opinii publicznej oraz o przykuwanie uwagi do istotnych dla danej strony wydarzeń. W takim konflikcie niezwykle ważne są też oddolne ruchy zwykłych ludzi mogących na bieżąco relacjonować to co ich dotyka. Opisane wydarzenia mogą jednak prowokować w tym temacie pytania – czy nie mamy tu do czynienia z sytuacją, w której korporacje medialne takie jak Twitter i Facebook poparły właśnie jedną ze stron w tym konflikcie informacyjnym. Pokazuje to też jak ogromną władzę w sytuacji kryzysowej mają ośrodki mogące decydować o tym które informacje dotrą do reszty świata, a które nie.

Cały konflikt izraelsko-palestyński jest oczywiście wysoce złożony i na wielu płaszczyznach niejednoznaczny, a ocena poszczególnych jego elementów wymaga nieraz silnego kontekstu polityczno-historycznego. Bardzo jednoznaczna jest w nim natomiast dysproporcja siły. Nie powinno być tu też jednak zaskoczeniem, że w takich sytuacjach monopoliści internetowi przychylają się do strony ośrodków posiadających realną władzę, które mają formalną kontrolę nad tamtejszą przestrzenią cyfrową. Co w ich języku oczywiście przekłada się na potencjalne narzędzia regulacji i większą możliwość wpływu na zarobki tych firm w danym regionie. Jest to ten sam mechanizm, który powoduje że korporacje te wchodzą we współpracę z rządami Pakistanu, czy Chin, również gdy oznacza to pomoc w cenzurze. Jest to dla nich po prostu opłacalne. Z perspektywy biznesowej jest to oczywiście w pełni zrozumiałe. Aczkolwiek może warto jednak zadać sobie pytanie czy są jeszcze inne, być może ważniejsze perspektywy.