Uber właśnie stracił licencję w Londynie, a to oznacza, że firma traci bardzo duży, ważny i prestiżowy rynek działania. A to nie koniec problemów znanego startupu.
W ubiegłym miesiącu pisałem o tym, że finanse Ubera nie wyglądają za dobrze, bo firma traci 800 milionów złotych miesięcznie. Niecodzienny model ekonomiczny to chyba jednak najmniejsze zmartwienie korporacji. Boryka się ona przede wszystkim z problemami prawnymi. W Stanach Zjednoczonych opinia publiczna żyje aferą Greyball, w wyniku której wydało się, że Uber śledzi swoich pasażerów. Marcin Maj pisał też o planowanych zmianach w polskim prawie, które bardzo uprzykrzą życie Uberowi, a może nawet doprowadzą do wycofania go z naszego rynku na skutek nieopłacalności spełniania żądań ustawodawcy.
Dzień po trudnych do przyjęcia wieściach znad Wisły, dochodzi prawdziwy cios ze strony londyńskiego urzędu transportowego, który zdecydował się nie przedłużać licencji dla Ubera, która wygaśnie z końcem września.
https://twitter.com/TfL/status/911168235189489669/
Zdaniem Londyńczyków, Uber nie podchodzi odpowiedzialnie do kwestii bezpieczeństwa czy prywatności. Aplikacji wytknięta jest m.in. kwestia głośnej afery Greyball i nie tylko jej wpływu na prywatność użytkowników, ale też unikania funkcjonariuszy i przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, Ponadto również i tego jak podchodzi do spraw zgłaszania przestępstw czy określania zdrowia kierowców. Ubez ma 21 dni na odwołanie się od tej decyzji.
Uber stracił licencję w Londynie
Trudno na tę chwilę ocenić czy Londyn definitywnie chce się pozbyć Ubera, czy cała procedura ma być tylko bardzo wyraźną żółtą kartką dla usługi, która niemal na całym świecie w bardzo lekceważący sposób podchodzi do kwestii respektowania lokalnego prawa. Z drugiej strony należy pamiętać, że Uber jest Londynowi potrzebny. W stolicy Wielkiej Brytanii znajduje się od 2012 roku, daje pracę dla 40 000 kierowców, a także był prawdziwym zbawieniem dla osób mieszkających na przedmieściach i w nowych dzielnicach miasta, które nie są sprawnie podpięte do systemu komunikacji miejskiej.
Oczywiście za Uberem nie przepadają londyńscy taksówkarze, jednakże presja społeczna jest bardzo duża i w tym kontekście można próbować sobie wyobrazić, że Uber ostatecznie uzyska licencję w drodze odwołania, cała sytuacja miała zaś przyjąć formę „straszaka”.