Obserwując naszą politykę, można mieć wrażenie, że politycy codziennie rano wstają i myślą, jak nam skomplikować życie tudzież wyciągnąć od nas więcej kasy przez podatki, których nie nazywają nawet podatkami. Wrażenie to jest zwykle słuszne, ale zdarzają się błędy w martixie. To takie udane przepisy czy ustawy, dzięki którym żyje nam się lepiej. Oto kilka przykładów.
Udane przepisy. Jazda bez dokumentów
To jedna z nielicznych sytuacji, gdy prostym ruchem politycy postanowili zrobić coś, co pozytywnie odczuje każdy kierowca. Czemu ciągle trzeba jeździć z dokumentem poświadczającym OC i dowodem rejestracyjnym, skoro wszystkie dane są w komputerowych rejestrach? Ktoś wreszcie ruszył głową i stwierdził, że w sumie nie ma ku temu żadnych powodów. Inna sprawa, że ten „prosty ruch” wcale nie okazał się taki prosty, a termin wejścia w życie przepisu jest ciągle przekładany. Mieliśmy jeździć bez dokumentów już od początku czerwca, obecna data to październik 2018.
Jedno konto w ZUS
Składki ZUS dla przedsiębiorców rosną z roku na rok, więc miło, że politycy pomyśleli chociaż o tym, by ich płacenie było przyjemniejsze choćby od strony technicznej. Od początku 2018 roku wszystkie składki, a więc na ubezpieczenie społeczne, zdrowotne, fundusz pracy i fundusz gwarantowanych świadczeń pracowniczych oraz na fundusz emerytur pomostowych, płaci się na jedno konto. Wcześniej każdy przelew trzeba było płacić na inne rachunki, co powiększało ryzyko pomyłki. Teraz jest prościej i wygodniej – również dla ZUS-u. A ta instytucja, mówiąc eufemistycznie, nigdy nie była jakoś świetnie zorganizowana. Zapewne więc utworzenie jednego konta dla przedsiębiorców nieco pomogło ZUS-owskim urzędnikom w pracy.
Bezgotówkowe mandaty
Przepisy pozwalające na stosowanie płatności kartą lub BLIK-iem za mandaty obowiązują od września 2017 roku. Wiele zależy tu więc od tego, czy akurat policjant czy strażnik miejski ma przy sobie odpowiedni terminal. Ale coraz więcej radiowozów ma taki sprzęt.
Czy to naprawdę dobra zmiana dla zwykłego obywatela? Można powiedzieć, że niekoniecznie – w końcu płacenie mandatu przyjemne nigdy nie jest. Ale jak trzeba to jednak zrobić, to chyba lepiej prosto i (w miarę) bezboleśnie zapłacić kartą na miejscu, niż chodzić na komisariaty, wypełniać druczki czy szukać najbliższego bankomatu.
Udane przepisy. Zakaz palenia w miejscach publicznych
Moja młodość przypadła na pierwsze lata obecnego wieku. Mam tu na myśli taką młodość, w której zaczyna się chodzić po lokalach. I wtedy taka wizyta w barze czy klubie kończyła się tym, że wszystkie ciuchy potwornie śmierdziały papierosami – nawet jak samemu się nie paliło.
Zmieniła to dopiero ustawa z listopada 2010 roku. Od tego momentu nie można palić nie tylko w lokalach rozrywkowych, ale i w kinach, pociągach, na uczelniach czy obiektach sportowych. Ta udana ustawa sprawiła nie tylko to, że możemy nieco rzadziej prać ubrania. Przede wszystkim palenie bierne jest bardzo szkodliwe, ponoć prawie tak, jak palenie samemu papierosów. Dobrze więc, że ludzie dziś chodzący po barach (czy nawet po prostu stojący na przystankach) nie muszą znosić wszechobecnego dymu.
Legalne picie na bulwarach
Czy naprawdę picie pod chmurką powinno być zabronione? Na ten temat wciąż trwają zażarte dyskusje. Oryginalnie te przepisy miały być skierowane w osiedlowych pijaków. Ci jednak niewiele sobie robią z zakazu. A przepisy uderzają na przykład w studentów czy zwykłych ludzi, którzy chcą po prostu sobie wypić piwko na zewnątrz.
Wiele miast, nie tylko Warszawa, postanowiło jednak stworzyć wyjątki od tego zakazu – i pozwolić pić alkohol w niektórych miejscach. Na przykład na bulwarach. To fantastyczna decyzja – i wbrew pozorom bardzo istotna. Sprawiła, że polskie duże miasta przestały być tak „zamknięte” i że stworzyły się w nich prawdziwe publiczne przestrzenie, w których obok siebie może wypić piwko i profesor, i robotnik.
Rezygnacja z wyjazdu z biurem podróży bez kary
Wybieramy się na urlop, ale akurat słyszymy, że w wybranym przez nas kraju odbył się zamach terrorystyczny? Albo jest tam ogromna powódź? Dotąd można było stwierdzić co najwyżej: „a to pech”. I ponarzekać, że życie nie jest fair – nawet na wakacjach. Ale od lipca 2018 to się zmienia. Będzie możliwość rezygnacji z wyjazdu bez ponoszenia konsekwencji finansowych, gdy wystąpią „nadzwyczajne okoliczności”. Biuro podróży będzie miało 14 dni na zwrot wpłaconej kwoty. Prawo odstąpienia od umowy będzie przysługiwało również wtedy, gdy organizator podniesie cenę o więcej niż 8 proc.
To kilka przykładów (szukamy ciągle kolejnych!) na to, że jednak czasami politycy przejmują się problemami zwykłych obywateli i, co naprawdę zaskakujące, czasem potrafią być naprawdę blisko ziemi.