Zamiana mieszkań to także odpłatne zbycie
Młode małżeństwo z Gdańska podjęło wraz z rodzicami decyzję o zamianie mieszkań. Z uwagi na charakter transakcji, nie doszło do kupna ani sprzedaży. Okazuje się jednak, że z prawnego punktu widzenia, zamiana mieszkań traktowana jest jak zbycie. Pod pojęciem odpłatnego zbycia rozumie się bowiem nie tylko sprzedaż za gotówkę, ale także barter – sprzedaż za rzeczy lub zamianę. Zatem za wydatki uprawniające do ulgi meldunkowej będzie uważana wartość otrzymanego w drodze zamiany lokalu. W związku z tym fiskus postanowił naliczyć gdańszczanom w 2014 r. podatek dochodowy, wysokości 12 tys. zł.
Ulga meldunkowa – podatkowa pułapka doskonała
Okazuje się, że fiskus naliczył gdańszczanom podatek z powodu braku oświadczenia, że przed zamianą małżeństwo mieszkało w swoim własnym mieszkaniu. Brzmi jak kiepski żart, ale w istocie jego ofiarą padło ponad 20 tys. osób.
Przypomnijmy, że z ulgi meldunkowej skorzystać mogły również osoby, które bądź dostały w spadku, bądź kupiły mieszkanie w latach 2007-2008 i były w nim zameldowane powyżej roku, a następnie je zbyły przed upływem 5 lat. Od 1 stycznia 2007 r. do końca 2008 r. obowiązywały bowiem specyficzne zasady opodatkowania zysków ze sprzedaży nieruchomości. Zgodnie z nimi w przypadku sprzedaży nieruchomości należało uiścić podatek w wysokości 19% uzyskanego dochodu. Tu podatnicy wpadali w pułapkę, bowiem aby skorzystać z ulgi meldunkowej i nie płacić podatku, musieli oni składać oświadczenia, że faktycznie były w tym lokalu zameldowane. Cały lapsus polegał na tym, że ani urzędy skarbowe nie wymagały wówczas takich oświadczeń, ani o konieczności ich składania nie wiedzieli notariusze i pośrednicy.
Sprawdź polecane oferty
Allegro 1200 - Wyciągnij nawet 1200 zł do Allegro!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYTelewizor - Z kartą Simplicity możesz zyskać telewizor LG!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 20,77%
Nie ma mieszkania, nie ma podatku
Małżeństwo nieświadome konsekwencji prawnych postanowiło wycofać się z zamiany mieszkań, a zatem uchylić od skutków podatkowych. Było to możliwe z uwagi na oświadczenie, że nie mieli świadomości, iż zamiana pociągnie za sobą konsekwencje finansowe. Notariusz dopełnił formalności i przywrócił mieszkania pierwotnym właścicielom. Jak twierdzi Marek Isański, z Fundacji Praw Podatnika:
Skarga do WSA
Mimo wycofania się z zamiany mieszkań, nałożona przez fiskus decyzja o zapłacie podatku-pułapki pozostała w mocy. Małżeństwo, które sumarycznie spłacało należność w ratach przez dwa lata, postanowiło zaskarżyć w sądzie decyzję o nałożeniu podatku. Jednak w czerwcu 2016 r. sąd oddalił skargę gdańszczan, wskazując, że:
Jak się wkrótce okazało, fiskus odmówił podatnikom „stwierdzenia nadpłaty” i sprawa ponownie utknęła. Małżeństwo nie ustało w walce z decyzją fiskusa, mimo, że w następnym wyroku ten sam WSA w Gdańsku oddalił skargę podatników na decyzję urzędu skarbowego. Jak komentuje Marek Isański:
Podatek widmo
Ponieważ rzeczywiście do ostatecznej zamiany mieszkań nie doszło, nie mogło być mowy o powstaniu obowiązku podatkowego. Jedyną słuszną decyzją sądu powinno być więc uchylenie decyzji urzędu skarbowego. Ulga meldunkowa niejednokrotnie była pretekstem do nałożenia podatku, którego podstawa prawna była po prostu absurdalna. Nieprawidłowości w pracy urzędów skarbowych w tej kwestii powinny być dla sądu alarmujące.
Gdańszczanie wygrali z fiskusem
Ulga meldunkowa okazała się pułapką podatkową i mimo, że wygrana z fiskusem graniczy z cudem, gdańszczanom się to udało. Z końcem marca tego roku Naczelny Sąd Administracyjny (sygnatura II FSK 1044/17) przyznał, że fiskus naliczył podatek niesłusznie. W związku z tym małżeństwo otrzyma zwrot poniesionych kosztów wraz z odsetkami.
Zarówno nieprecyzyjne przepisy, luki prawne, jak i – a może przede wszystkim – brak odpowiedzialności urzędników za wydawane decyzje powodują, że Polska jest i jeszcze długo pozostanie krajem absurdów podatkowych. Błędna decyzja urzędnika wciąż nie oznacza dla niego poważnych konsekwencji prawnych, nawet wówczas, gdy w jej skutek podatnik straci majątek życia. Paradoksalnie, by nie pogrążyć się w walce z fiskusem, należy najpierw niesłusznie zasądzony podatek zapłacić i wówczas dopiero dochodzić swoich praw. O ile pozwala na to czas, cierpliwość i budżet.