Rząd PiS-u jest jak dotąd rządem osób, które najgorzej radziły sobie w otaczającej nas rzeczywistości. To zrozumiałe – te osoby tę partię do władzy namaściły i to w bardzo konkretnym celu.
Zrozumiałe jest również to, że bardzo trudno wygrać w Polsce wybory pomijając klasę średnią. Mamy w kraju bardzo dużo osób, które nie patrzą tylko na to, jak się potoczą losy prawa aborcyjnego i co się stanie z Donaldem Tuskiem. Niektórzy nadal patrzą na władzę przez pryzmat przede wszystkim ich własnego portfela.
W mojej ocenie za rządów PiS wszyscy staliśmy się troszkę biedniejsi. W sporym stopniu wzrosły koszty życia. Nieodpowiedzialne rzucenie pieniędzy na rynek w postaci 500 plus zaowocowało rozpędzeniem inflacji, jak również dość nieoczekiwanym wzrostem cen za towary spożywcze – tak szybko ceny nie rosły od 2011 roku. Aby sfinansować tego typu projekty, rząd musiał szukać pieniędzy, te z kolei starano się sprytnie przerzucać na nas w rachunkach – i tak oto opodatkowywano dostawców wody czy prądu, zaś nam rosły rachunki za korzystanie z tychże.
O ile więc beneficjentom programu 500+ podwyżki cen mniej więcej finansowały się dodatkowym świadczeniem, nawet z nawiązką, tak zdecydowana większość rodaków odczuła w ostatnich latach raczej zauważalny wzrost kosztów życia. I niektórzy powoli zaczynają tę prawidłowość dostrzegać.
PiS będzie teraz obniżał podatki?
W roku wyborczym PiS zapragnął romansować z klasą średnią poprzez obniżkę podatków. Jeszcze 15 lat temu miał to być postulat rzekomo populistyczny, jednak politycy szybko zorientowali się, że on i tak nie przemawia do wyobraźni wielu wyborców. Bo żeby cieszyć się z obniżki podatków trzeba je – po pierwsze – w ogóle płacić, a – po drugie – wiedzieć jakie płaci się podatki. Tymczasem dla sporej części rodaków istotny jest tylko parametr „na rękę”.
Jak ustalił Forsal.pl, PiS znalazł w przedwyborczym budżecie kwotę nawet 10 miliardów złotych, którą w jakiś sposób chciałby rozdysponować tak, by pozostała w kieszeni pracujących Polaków.
Alternatywą jest ulga w PIT przeznaczona dla osób aktywnych zawodowo. Sama idea bardzo mi się podoba, ponieważ po raz pierwszy od dawna dostrzegam po stronie rządowej pomysł nagradzania kogoś za pracę, a nie za sam fakt narodzin pomiędzy Odrą, a Bugiem.
Wprawdzie w środowisku rządu nie brakuje zwolenników dalszego rozdawnictwa, jednak nawet w samym PiS panuje przekonanie, że byłoby przyzwoitym zatroszczyć się w końcu o ludzi pracy.
– Musimy zdecydować, czy nadal chcemy wspierać ludzi hojnym socjalem, czy podjąć działania prorozwojowe, które mają szansę pomóc w budowie klasy średniej i w aktywizacji zawodowej – czytamy w wypowiedzi przedstawiciela rządu dla Forsal.pl
Nowe ulgi podatkowe 2019 nadal nieznane
Konkrety na temat działań rządowych nie są jeszcze znane, natomiast w mojej ocenie kierunek działań jest jak najbardziej słuszny. Od początku kadencji wsparto już najgorzej sobie radzące jednostki oraz drobnych przedsiębiorców (choć moim zdaniem to wsparcie miało charakter iluzoryczny), natomiast zapomniano o wędce dla klasy średniej pracującej w oparciu o – najczęściej – umowy o pracę.