Urzędnicy skarbówki sprawdzają – i to fizycznie – czy przedsiębiorcy, którzy chcą zarejestrować się jako podatnicy VAT-UE, faktycznie istnieją. Aby to było możliwe, urzędnicy będą, niczym akwizytorzy, odwiedzać kolejne siedziby firm. Fiskus chce w ten sposób walczyć z wyłudzaniem pieniędzy. Kontrola może mieć też miejsce w przypadku już zarejestrowanych podatników VAT.
Urzędnicy skarbówki odwiedzą siedziby firm
Na to, że odwiedzą ich urzędnicy skarbówki, w pierwszej kolejności powinni przygotować się podatnicy VAT-UE. Ich zgłoszenia rejestracyjne będą szczegółowo sprawdzane przez skarbówkę, co może znacząco wydłużyć cały proces. Przedsiębiorca może ostatecznie nie zostać zarejestrowany, jeśli dane, które podał w zgłoszeniu, mają (zdaniem urzędników) niewiele wspólnego z rzeczywistością. Skarbówka zamierza bowiem kontrolować, czy dany podmiot w ogóle istnieje – urzędnicy mogą np. próbować skontaktować się z przedsiębiorcą lub pełnomocnikiem lub wezwać ich do siedziby US. Urzędnicy skarbówki mogą jednak równie dobrze pokusić się o kontrolę, czy w miejscu zadeklarowanym jako siedziba firmy faktycznie funkcjonuje podmiot podany w zgłoszeniu. Aby to sprawdzić, urzędnicy mogą po prostu udać się pod wskazany adres.
Czasem fiskus zadzwoni, czasem urzędnicy uprzedzą, że złożą wizytę, ale nie wiadomo, kiedy dokładnie
To, czy urzędnicy skarbówki najpierw skontaktują się z przedsiębiorcą i umówią się na spotkanie w konkretnym dniu, czy też postanowią złożyć niezapowiedzianą wizytę (o której zazwyczaj i tak informują – rzecz w tym, że nie podają konkretnej daty) zależy od danego US. Może być więc tak, że urzędnicy skarbówki po prostu odbiją się od drzwi, bo w dniu, który wybiorą sobie na wizytę, przedsiębiorcy po prostu nie będzie w firmie. Jak łatwo można się domyślić, takie „odbijanie się od drzwi” wydłuży proces rejestracji. To problem zwłaszcza dla tych przedsiębiorców, którzy czynności związane z prowadzeniem działalności wykonują raczej poza siedzibą firmy. To jakby wymyka się percepcji fiskusa. Jak to, ktoś prowadzi firmę i nie siedzi przy biurku od rana do wieczora w jej siedzibie? Skarbówka próbuje zatem udowodnić istnienie podmiotu sposobami, które niespecjalnie pasują do stylu prowadzenia działalności w obecnych czasach.
Jeszcze gorzej, jeśli bardzo szybko urzędnicy skarbówki dojdą do wniosku, że firma nie istnieje (nawet, jeśli akurat w tym przypadku faktycznie istnieje). Skarbówka może takiego przedsiębiorcy nie zarejestrować jako podatnika VAT UE. Należy też mieć na uwadze to, że kontrola może mieć miejsce już później – a wtedy urzędnicy mogą np. usunąć z rejestru podatnika VAT. Jakby tego wszystkiego było mało, jeśli skarbówka zdecyduje się na taki krok (wykreślenie z rejestru), to nawet nie musi informować o tym przedsiębiorcy. Jak łatwo się domyślić, zdarzają się przypadki, gdy osoba prowadząca firmę dowiaduje się o skreśleniu od… swojego kontrahenta.
O ile walka z tzw. słupami i wyłudzaczami jest oczywistą koniecznością, o tyle metody, jakimi posługuje się skarbówka, wołają o pomstę do nieba. Winne są zresztą także nie do końca precyzyjne przepisy, ale największy problem zdaje się tkwić w mentalności fiskusa. W takich sytuacjach dobrze widać, że organy państwa nierzadko nie nadążają za zmieniającą się rzeczywistością (czego przykładem może być też interpretacja fiskusa dotycząca kosztów firmowych blogera).