Na nic zdało się ociąganie się z rozstrzygnięciem przez Trybunał Konstytucyjny. Według danych Rzeczypospolitej sądy wydały już ok. 4 tysiące wyroków nakazujących przywrócić emerytury funkcjonariuszom, którym świadczenia odebrała ostatnia ustawa dezubekizacyjna. Skutki tego fatalnego aktu były tak naprawdę łatwe do przewidzenia.
Druga ustawa dezubekizacyjna to coś więcej, niż tylko jeden z wielu bubli prawnych przyjętych przez ustawodawcę
Rządzący w 2017 r. wymyślili sobie, że obniżą wszystkim dawnym pracownikom organów bezpieczeństwa PRL emerytury. Wprowadzili więc tzw. drugą ustawę dezubekizacyjną. Zgodnie z jej przepisami, wystarczył jeden dzień przepracowany w dowolnym charakterze w bezpiece, by skończyć z co najwyżej średnim świadczeniem w systemie powszechnym. Wówczas wychodziła kwota ok. 2000 zł. miesięcznie.
W założeniu każda ustawa dezubekizacyjna miała przynieść „sprawiedliwość dziejową”. Odebranie wysokich emerytur funkcjonariuszom PRL uzasadniano dość prosto. W tym samym czasie „zasłużeni opozycjoniści” często dostawali niskie emerytury, niekiedy wręcz głodowe. Nie może więc być tak, że „ci źli” opływają w dostatek. Postanowiono więc zastosować odpowiedzialność zbiorową, która objęła ok. 50 tysięcy emerytów i ich rodziny.
Że wielu tych „ubeków” pracowało potem na rzecz III Rzeczypospolitej, niekiedy mając niemałe zasługi już na rzecz wolnej Polski? Że odebrano także świadczenia rodzinom funkcjonariuszy poległych w służbie III Rzeczypospolitej? Nie bez powodu wprowadzone rozwiązania nazywa się czasem mianem „ustawy represyjnej”. Rządzący chwalą się oszczędnościami dla budżetu MSWiA rzędu 60 milionów rocznie.
Problem w tym, że ustawa zawiera szereg błędów i luk, przez które decyzje o pozbawieniu funkcjonariuszy świadczeń nie są w stanie obronić się przed sądami powszechnymi. Jak podaje Rzeczpospolita, sądy wydały już 4 tysiące wyroków, w których obniżenie emerytur uznawane jest za niezgodne z prawem. Co szczególnie ważne: często także z Konwencją o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Ustawa dezubekizacyjna łapie tym samym prawa człowieka.
Chodzi przede wszystkim o prawo jednostki do sprawiedliwego i bezstronnego procesu, przeprowadzonego w rozsądnym terminie. W tym wypadku warto szczególnie zganić postawę Trybunału Konstytucyjnego. Organ ten rzeczywiście zajmuje się kwestią zgodności przepisów ustawy dezubekizacyjnej z polską konstytucją. Problem w tym, że od dłuższego czasu nie kwapi się do wydania w tej sprawie rozstrzygnięcia.
Każda niesłusznie odebrana emerytura to ludzka tragedia wywołana z premedytacją przez organy naszego państwa
Można by wręcz zastanawiać się, czy w ten sposób rządzący nie chcieli zablokować rozpatrywania spraw przez sądy powszechne. Warto wspomnieć, że jeszcze w zeszłym roku wpłynęło aż 25 tys. odwołań od decyzji o odebraniu funkcjonariuszom świadczeń. Problem w tym, że MSWiA oczekiwało, że sądy rozpatrujące odwołania poczekają na rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego. To samo, którego wciąż nie ma i nic nie wskazuje na to, by miało się w najbliższym czasie pojawić.
Sędziowie orzekający w polskich sądach nie zamierzali jednak czekać w nieskończoność. Składy orzekające ośmielił poprzedni Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar wskazaniem właśnie na wspomnianą wyżej Konwencję o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Pierwsze korzystne dla niegdysiejszych funkcjonariuszy rozstrzygnięcia uruchomiają powoli lawinę. Warto także przypomnieć, że w orzeczeniu Izby Pracy Sądu Najwyższego z 2020 r. stwierdzono jasno:
kryterium „służby na rzecz totalitarnego państwa” powinno być oceniane na podstawie wszystkich okoliczności sprawy, w tym także na podstawie indywidualnych czynów i ich weryfikacji pod kątem naruszenia podstawowych praw i wolności człowieka
Czego może nas nauczyć ustawa dezubekizacyjna? Przede wszystkim tego, że buble prawne nie powinny stawać się prawem. Próby zdobycia taniego poklasku elektoratu poprzez polityczny rewanżyzm wydają się przy tym posunięciem wyjątkowo niskim. Ignorowanie zasady ochrony praw nabytych przez państwo stanowi zagrożenie dla wszystkich obywateli. Dzisiaj rząd postanowi zabrać świadczenie „tym złym ubekom”, jutro może przyjść na inną grupę obywateli. Można także zaryzykować stwierdzenie, że pod koniec 2021 r. stare spory z czasów schyłkowego komunizmu mało już kogo w społeczeństwie obchodzą.
Wreszcie: można by właściwie kpić z niekompetencji polskiego ustawodawcy i stojącej za nim władzy wykonawczej. Byłyby to kpiny w pełni zasłużone, patrząc pod samej liczbie wyroków nakazujących przywrócenie wyższych świadczeń funkcjonariuszom. Tyle tylko, że każda odebrana niesłusznie emerytura to ludzka tragedia, wywołana celowo i z premedytacją przez urzędników naszego państwa.