Szykują się duże emocje wobec nowych planów ministra rolnictwa. Jan Krzysztof Ardanowski chce, by ustawa o ochronie zwierząt została zmieniona tak, by organizacjom prozwierzęcym trudniej było odbierać zwierzęta na przykład rolnikom. Minister uważa, że często nadużywają one swoich uprawnień. To z pewnością wzbudzi duże protesty wśród organizacji takich jak OTOZ Animals.
Ustawa o ochronie zwierząt – będą zmiany
Jan Krzysztof Ardanowski obecne przepisy ustawy o ochronie zwierząt uważa za wynaturzenie prawne. Jego zdaniem nie może tak być, że organizacje prozwierzęce mają prawo według własnego uznania odebrać zwierzęta właścicielom. Dzieje się tak często w sytuacji, gdy inspektorzy na przykład OTOZ Animals ujawniają gospodarstwa, w których psy, krowy czy konie przetrzymywane są w potwornych warunkach. Dziś przepisy pozwalają tak zorganizować interwencję, by zwierzęta mogły natychmiast trafić do bezpiecznego schronienia.
„Rolnicy są jedyną grupą społeczną, której własność, jaką są zwierzęta, może być odebrana przez innych obywateli, a nie przedstawicieli państwa”
…mówi cytowany przez Polską Agencję Prasową Jan Krzysztof Ardanowski. Minister rolnictwa uważa, że takie ratowanie zwierząt czasami jest niesprawiedliwe dla ich właścicieli i wynika z braku wiedzy na przykład na temat kondycji zwierząt, wyglądu i oceny stanu ich zdrowia. Jako przykład Ardanowski podaje stadninę w Janowie Podlaskim. W jego opinii obrazki, które obiegły całą Polskę, przedstawiały często konie stare, dożywające swoich dni, które nie powinny być przykładem zaniedbania całego stada.
Planu obejmują między innymi certyfikowanie organizacji uprawnionych do ratowania zwierząt czy określenie wymaganych kwalifikacji dla ich pracowników. Ardanowski chce rozmawiać o zmianach w ustawie zarówno z organizacjami prozwierzęcymi, jak i z hodowcami. Widać jednak, że jest zdeterminowany do tego, by ułatwić życie tym drugim, a utrudnić je tym pierwszym. Minister rolnictwa chce też zmienić przepisy dotyczące prowadzenia schronisk dla zwierząt, chipowania czworonogów i kastrowania na przykład bezdomnych psów.
Będzie wokół tego gorąca dyskusja
Czeka nas zatem z całą pewnością gorąca dyskusja. Pojawiła się ona już kilka miesięcy temu, gdy parlamentarny zespół do spraw ochrony zwierząt zaczął omawiać projekt ustawy utrudniającej pracę organizacjom prozwierzęcym. Sprawa wzbudziła kontrowersje, bo w przygotowywaniu przepisów brały udział również osoby… skazane za znęcanie się nad zwierzętami. Temat jednak ucichł na jakiś czas, by dziś powrócić za sprawą ministra rolnictwa, którego determinacja pokazuje, że jesteśmy coraz bliżej zmian mogącym ułatwić życie oprawcom.
Co obejmuje ustawa o ochronie zwierząt? Jej artykuł 3 mówi o tym, że za taką ochronę odpowiada Inspekcja Weterynaryjna i inny organy publiczne, które współdziałają z samorządem lekarsko-weterynaryjnym i organizacjami społecznymi, których statutowym celem działania jest ochrona zwierząt. Artykuł 7, mówiący o odebraniu zwierzęcia właścicielowi, w swoim trzecim punkcie mówi z kolei o tym, że w przypadkach niecierpiących zwłoki taka organizacja może sama odebrać właścicielowi zwierzę, zawiadamiając o tym niezwłocznie wójta. Zwierzę wraca do właściciela tylko wtedy, gdy postępowanie karne w jego sprawie zostanie umorzone.
Jan Krzysztof Ardanowski najwidoczniej chce, by to uprawnienie organizacjom odebrać albo je ukrócić. Być może uzależniając taką interwencję od decyzji powiatowego lekarza weterynarii bądź innego organu. A to po pierwsze wydłuża ścieżkę prowadzącą do skutecznej interwencji, a po drugie może stanowić podstawę do utrudniania pracy inspektorom organizacji prozwierzęcych. Minister twierdzi, że bardzo wiele interwencji było bezpodstawnych. Przydałoby się jednak, by pokazał ich konkretne przykłady. Bo na co dzień słyszymy głównie o ludziach-potworach, którzy przemieniają życie zwierząt w koszmar. A o nietrafionych interwencjach Animalsów słyszymy mało albo nic.