Egzekucja z ruchomości przez komornika z pewnością nie należy do przyjemnych dla właściciela zajętych rzeczy. Dużym błędem byłoby jednak usunięcie znaków komorniczych. Nie dość, że w niczym to nie pomoże, to jeszcze taki czyn stanowi poważne przestępstwo zagrożone karą nawet 5 lat pozbawienia wolności.
Znaki zajęcia tak naprawdę nie służą samemu komornikowi, stanowią ostrzeżenie dla innych
Praca komornika nie jest ani łatwa, ani szczególnie ceniona przez ogół społeczeństwa. Muszą się oni borykać z dłużnikami, którzy niekoniecznie są w stanie spłacić swoich zobowiązań, więc trzeba im coś zabrać. Pół biedy, gdy w grę wchodzi zastosowanie tych łagodniejszych środków egzekucyjnych. Oczywiście nikt nie skacze z radości, gdy z jego konta nagle znika pokaźna suma pieniędzy. Nie jest to jednak ingerencja tak brutalna, jak egzekucja z ruchomości, albo co gorsza nieruchomości, należących do dłużnika. W takich sytuacjach ludzie niekiedy reagują nerwowo i potrafią zrobić coś głupiego.
Jednym z takich przykładów ludzkiego zachowania może być usunięcie znaków komorniczych z zajętych rzeczy. Na pozór to przecież nic wielkiego. Ot, świstek papieru albo folii, który stosunkowo łatwo zedrzeć. Nie pozostanie nawet śladu. Dłużnikowi nie wiele to da, bo przecież zajęcie ruchomości zgodnie z przepisami kodeksu postępowania cywilnego zostało zaprotokołowane. Samą rzecz z pewnością opisano w taki sposób, by komornik mógł się zorientować, że to stanowi ona przedmiot egzekucji. Prawdziwy problem tkwi jednak w konsekwencjach.
Zacznijmy jednak od początku. Z punktu widzenia prawa znaki zajęcia mają o wiele większe znaczenie. Zgodnie z art. 854 k.p.c. na każdej zajętej ruchomości komornik ma obowiązek umieszczenia znaku, który jasno wskazuje wszem wobec, że dana rzecz została zajęta. Tym samym dłużnik nie może jej sprzedać, ani swobodnie nią dysponować. Nikt też nie ma prawa jej od niego kupić, czy nawet wziąć na przechowanie. Znak zajęcia stanowi więc widoczne ostrzeżenie służące nawet nie tyle samemu komornikowi, ile wszystkim osobom, które mogą się zetknąć z daną rzeczą.
Usunięcie znaków komorniczych to przestępstwo zagrożone nadspodziewanie surową karą
Nic więc dziwnego, że ustawodawca traktuje usunięcie znaków komorniczych śmiertelnie poważnie. Jednoznacznie świadczy o tym treść art. 300 §2 kodeksu karnego.
§ 2. Kto, w celu udaremnienia wykonania orzeczenia sądu lub innego organu państwowego, udaremnia lub uszczupla zaspokojenie swojego wierzyciela przez to, że usuwa, ukrywa, zbywa, darowuje, niszczy, rzeczywiście lub pozornie obciąża albo uszkadza składniki swojego majątku zajęte lub zagrożone zajęciem, bądź usuwa znaki zajęcia, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Warto wspomnieć, że usunięcie znaków komorniczych to niejedyna przesłanka zastosowania tego przepisu. Taka sama kara grozi za inne próby uniknięcia egzekucji komorniczej sprowadzające się do różnych sposobów pomniejszenia swojego majątku. W grę wchodzi nie tylko zrywanie znaków, ale na przykład celowe zniszczenie albo uszkodzenie zajętej rzeczy. Jak już wspomniałem, dłużnik nie może jej nikomu sprzedać. Nie może również jej nigdzie schować albo komuś podarować i twierdzić, że nie jest jego. Jeżeli do zajęcia już doszło, to naprawdę nie ma co liczyć, że przestępstwo nie zostanie szybko wykryte.
Znaki zajęcia w rozumieniu kodeksu karnego występują zarówno w egzekucji sądowej, jak i w administracyjnym postępowaniu egzekucyjnym. W tym drugim przypadku podstawą prawną nakazującą ich stosowanie przez pracownika obsługującego organ egzekucyjny jest art. 98 §3 ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji. Przepis ten zasługuje na wzmiankę także dlatego, że w tym przypadku ustawodawca wskazał wprost, że usunięcie znaków zajęcia nie ma żadnego wpływu na ważność samej czynności.
Zakazy dotyczą także rzeczy dopiero zagrożonych zajęciem. Innymi słowy: manipulacje uskuteczniane, zanim jeszcze komornik faktycznie zajmie daną rzecz, również mogą sprowadzić na dłużnika ryzyko odpowiedzialności karnej. Siłą rzeczy w tym przypadku nie mamy do czynienia ze znakami zajęcia.