VAT na prezerwatywy wzrośnie – i to trzykrotnie. Rocznie kupujemy ich 150 milionów sztuk

Gorące tematy Finanse Dołącz do dyskusji (234)
VAT na prezerwatywy wzrośnie – i to trzykrotnie. Rocznie kupujemy ich 150 milionów sztuk

Jak donosi „Puls Biznesu”, niebawem do Sejmu ma trafić rządowy projekt nowelizacji ustawy o VAT. Podatek ma być wyższy nie tylko na prezerwatywy, ale też na inne wyroby niemedyczne, na przykład okulary przeciwsłoneczne. Oficjalnie chodzi o dostosowanie polskiego prawa do unijnego wyroku z 2015 roku. Ale można mieć wrażenie, że nie tylko dlatego prezerwatywy podrożeją. 

Według „Pulsu”, Polska nie chce już dłużej zwlekać z realizacją wyroku unijnego Trybunału Sprawiedliwości z 2015 roku. A mówił on, że nie można dłużej utrzymywać niższych stawek VAT na produkty niemedyczne, takie jak właśnie prezerwatywy, okulary przeciwsłoneczne, ale też smoczki czy strzykawki. Według rządu trzeba więc podnieść VAT na prezerwatywy i inne takie produkty z 8 procent do 23. Na pewno nie spodoba się to Polakom, którzy chętnie kupują prezerwatywy. Szacuje się, że rocznie sprzedaje się ich u nas ponad 150 milionów.

Prezerwatywy będą droższe

Z jednej strony, nikt nie lubi płacić więcej. Z drugiej – cóż, w końcu musimy się stosować do unijnego prawa, bo mogą nas czekać dotkliwe kary… No właśnie, i tu się powinna zapalić czerwona lampka. Bo o obecnym rządzie można powiedzieć wszystko, ale nie to, że z przesadną gorliwością stosuje się do unijnych zaleceń. Czy więc przypadkiem sprawa nie ma drugiego dna? A może ma wręcz dwa drugie dna? Jednym zapewne są – jak to zwykle bywa – pieniądze. Tych brakuje zawsze, a zwłaszcza gdy prowadzi się całkiem hojną politykę socjalną. A taki wzrost VAT-u ma według szacunków przynieść budżetowi dodatkowe 1,3 miliarda złotych.

A trzecie dno? Cóż, zapewne jest nim zwykła polityka. Wiadomo, że środowiska mocno prawicowe wielkimi miłośnikami prezerwatyw nie są. Być może więc znów rząd chce forsować odpowiednie wzorce za pomocą uderzenia w polskie kieszenie – i pewnie jest to coś podobnego, jak rozwody, które mają być teraz siedmiokrotnie droższe. Dodatkową przesłanką za tym, by twierdzić, że chodzi o politykę jest to, że smoczki – w końcu też artykuły niemedyczne – wcale nie mają podrożeć. Rząd tu argumentuje, że ciężko odróżnić odróżnić smoczki medyczne, służące do podawania lekarstw, od tych mających jedynie uspokajać pociechy. Wszyscy więc, którzy nie zrozumieli przesłania spotu Ministerstwa Zdrowia z królikami muszą być przygotowani, że za niektóre rozrywki będą musieli płacić niebawem dużo więcej.