Wakacje 2020 za granicą? Niewykluczone, ale… tylko w wybranych krajach. Wiceminister rozwoju ujawnił dziś w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, że Polska rozważa otwarcie granic z państwami Grupy Wyszehradzkiej. Bo Czechy, Słowacja i Węgry to kraje, gdzie pandemia nie szaleje tak mocno jak chociażby we Włoszech czy Hiszpanii.
Wakacje 2020 za granicą – tak, ale tylko w ramach V4?
W normalnych okolicznościach wielu z nas miałoby już zaplanowane wakacje. Ale wciąż nie ma pewności, w którą stronę rozwinie się pandemia koronawirusa, dlatego trudno nawet planować wypoczynek w Polsce. Tymczasem rząd zastanawia się, czy umożliwić jednak latem podróże zagraniczne. Ale tylko w ograniczonym zakresie, do państw teoretycznie bezpieczniejszych pod względem epidemicznym. Takie właśnie będą wakacje w czasie pandemii.
A chodzi o Czechy, Słowację i Węgry, czyli państwa, z którymi Polska tworzy Grupę Wyszehradzką:
Zachorowalność w tych państwach, podobnie jak w Polsce, jest niska, więc ryzyko zachorowania nie jest tam dziś tak duże jak na zachodzie Europy czy w Stanach Zjednoczonych.
…mówi dziś w „Rzeczpospolitej” wiceminister rozwoju Andrzej Gut-Mostowy. Podkreśla jednak, że rząd będzie przede wszystkim stawiał na zachęcenie Polaków do wypoczynku w swoim kraju.
To może jeszcze Bułgaria i Rumunia, jak za dawnych czasów?
Czechy, Słowacja i Węgry nie są może wymarzoną destynacją wakacyjnych wyjazdów dla wszystkich Polaków. Jednak każdy z tych krajów ma wiele magicznych zakątków, które na pewno warto nadrobić. Inna sprawa, że pomysł zezwalania Polakom jedynie na wypoczynek w wybranych przez rząd krajach przypomina nam słusznie miniony czasy PRL-u i wczasy w demoludach, czyli w Bułgarii czy Rumunii. Swoją drogą te dwa kraje również nie są w najgorszej sytuacji jeśli chodzi o epidemię, więc kto wie czy i one nie zostałyby dodane do listy dozwolonych kierunków wakacyjnych.
Pomysł rządu na wakacje 2020 za granicą trudno teraz jednoznacznie oceniać, bo sytuacja wokół epidemii koronawirusa wciąż zmienia się dynamicznie. Nie jest wykluczone, że COVID-19 nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w Polsce i może się okazać, że to z naszego kraju po prostu nie będzie można wjechać do innego. Kto wie, choć oby nie. Temat nadchodzącego sezonu trzeba jednak poruszać, bo bez rozsądnych decyzji w sprawie ruchu turystycznego branża hotelarska czy gastronomiczna może tego lata nie przetrwać. We Włoszech już wiemy, że Sycylia dopłaci turystom za przybycie na wyspę na urlop. Czy my będziemy też dopłacać naszym bratankom z Budapesztu za wczasy nad Bałtykiem? W czasie pandemii wszystko może się wydarzyć.