Sopot jako pierwsze miasto w Polsce przedstawił swój konkretny plan na wakacje w czasie pandemii. To prawda, będą one zupełnie inne niż do tej pory, ale to nie oznacza że powinniśmy rezygnować z letnich wyjazdów. Po pierwsze – każdy z nas będzie musiał w końcu zmienić otoczenie. Po drugie – bez turystów cała branża wypoczynkowa nie będzie miała jak nawet zacząć się rozkręcać. Sopot przygotował więc całą listę pomysłów na to jak pozostać atrakcyjnym miejscem pomimo wymogu zachowania dystansu.
Wakacje w czasie pandemii – plan Sopotu
Jakiś czas temu pisałem, że gdybym miał wybrać miasto, które najlepiej reaguje na epidemię, obostrzenia i kryzys, to wybiorę Gdynię. W tym tekście chciałbym napisać kilka ciepłych słów o Sopocie, który wyszedł przed szereg i przełamał temat tabu, jakim stały się wakacje 2020. Bo co prawda pozostało do nich trochę więcej czasu niż do korespondencyjnych wyborów prezydenckich, to liczba niewiadomych jest podobna.
Jest co prawda plan łagodzenia restrykcji, który zakłada dość szybkie otwarcie hoteli, ale dopóki nie poznamy dokładnej daty, to trudno robić jakieś przygotowania do sezonu. Ale Sopot próbuje. I właśnie ogłosił kilka bardzo interesujących pomysłów, które mają przyciągnąć do miasta turystów, a jednocześnie dać im poczucie bezpieczeństwa. Są to:
- darmowe udostępnienie części terenów zielonych dla sopockich restauratorów, w których mogą oni prowadzić swoje polowe kuchnie
- otwarcie dla ludzi hipodromu, który ma być miejscem na publiczne eventy, takie jak slow-foodowe pikniki
- zorganizowanie kina samochodowego na parkingu przy Ergo Arenie
- organizacja kameralnych koncertów na sopockich błoniach, z zachowaniem dystansu między ludźmi
Czy to brzmi banalnie? Trochę tak. Ale właśnie od prostych pomysłów trzeba zacząć dostosowywanie się do nowej rzeczywistości. Sopot jest niemalże w połowie pokryty terenami zielonymi i to właśnie one mają przydać się w uniknięciu charakterystycznego dla tego kurortu tłoku. W tym sezonie na pewno mniej turystów będzie chciało tłoczyć się na Monciaku. Stąd pomysł, by przekierować ludzi w miejsca, których do tej pory być może nawet nie znali.
Wakacje w czasie pandemii – co robią inne miasta
Na początku pandemii o nadmorskich miejscowościach słyszeliśmy w głównie w kontekście tego, że Hel i Krynica Morska chcą zamknąć się na turystów. Chodziło dokładnie o to, że w czasie obowiązywania zakazu przemieszczania się przyjeżdżali do tych miejscowości ludzie z całej Polski, w poszukiwaniu oddechu. Mieszkańcy obawiali się, że wraz z nimi może przyjechać nieproszony gość, czyli COVID-19, oni tymczasem chcieli w spokoju przygotowywać się do sezonu. Dziś o zamknięciu się już nie mówią, bo doskonale wiedzą że bez choć namiastki wakacji wiele biznesów może zbankrutować. Co więcej – Półwysep Helski i Mierzeja Wiślana organizują się, by przyjąć latem do siebie zmęczonych ciężką walką na pierwszej linii frontu pracowników służby zdrowia. Oczywiście nieodpłatnie.
Wierzę, że polska branża turystyczna będzie wpadać na lepsze pomysły niż na przykład Hiszpanie, którzy zasłynęli ostatnio wizją, by chorych od zdrowych turystów oddzielały opaski koronawirusowe. Nasi hotelarze muszą wykazać się kreatywnością. Tym bardziej, że zdecydowana większość osób nie będzie brała pod uwagę wakacyjnych wyjazdów za granicę. Dlatego w 2020 roku to polscy, a nie zagraniczni turyści będą klientami kluczowymi.