Coraz więcej państw ma serdecznie dosyć marnowaniem jedzenia przez zagranicznych turystów
Wakacje all inclusive to chyba ulubiona forma wypoczynku Polaków decydujących się na wypoczynek za granicą. Dane biura podróży Fly.pl sugerują wręcz, że stanowi ona 86,5 proc. letnich rezerwacji. Nie ma się co dziwić. Możliwość jedzenia i picia do woli bez ponoszenia dodatkowych kosztów to bardzo atrakcyjna propozycja. Nie dość, że sprawia wrażenie luksusu, to jeszcze eliminuje konieczność planowania swojego wyżywienia w trakcie wczasów.
Nie da się jednak ukryć, że wakacje all inclusive mają także drugą, mniej atrakcyjną stronę medalu. Siłą rzeczy nakładanie sobie na talerze porcji daleko przekraczających możliwości prowadzi do marnotrawstwa. To z kolei nie podoba się społeczeństwom i rządom krajów turystycznych. Całkiem możliwe, że już niedługo all inclusive może stać się dużo rzadsze i dużo droższe. W najgorszym wypadku zupełnie zniknie z ofert.
W ostatnich dniach dość dużo mogliśmy usłyszeć o przypadku Turcji. Tamtejsza Rada ds. Polityki Rolnej i Żywnościowej przygotowała raport, zgodnie z którym co roku wyrzuca się nawet 23 miliony ton jedzenia. Dla porównania: w Polsce w zeszłym roku zmarnowaliśmy 4,8 ton żywności. Zanim na poważnie zabraliśmy się za zwalczanie tego zjawiska było zauważalnie gorzej. W 2006 r. w naszym kraju na śmietnik trafiło 9 ton jedzenia. Oczywiście Turcja jest państwem o znacznie większej populacji. Mieszka tam ponad 85 milionów ludzi. Statystyki pozostają jednak bezwzględne: aż 35 proc. owoców i warzyw. Turystyka odpowiada za znaczną część marnowania jedzenia w Turcji.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Podobna sytuacja ma miejsce w Tunezji. Kilka dni temu Onet informował o skardze polskich turystów, którzy wykupili wakacje all inclusive, ale na miejscu wydzielano im jedzenie. Jak się tłumaczy hotel? Walką z marnowaniem żywności przez turystów. Także Egipt zaczyna krzywo patrzeć na wakacje all inclusive, choć z nieco innego powodu. Tamtejsza Izba Hotelarska zauważyła, że turyści nie są zbytnio zainteresowani wykupywaniem żadnych wycieczek fakultatywnych i poznawaniem kraju. Robi to ok. 30 proc. odwiedzających. Raptem połowa odwiedza lokalne bary i sklepy. Reszta po prostu siedzi w hotelu i konsumuje na potęgę. Nie jest to stan pożądany z punktu widzenia egipskich aspiracji gospodarczych oraz interesów lokalnych przedsiębiorców.
Dzisiejsze wakacje all inclusive mogą jutro stać się jakimś wariantem "superhiper z megaultra"
Można się spodziewać, że w nadchodzących sezonach krytyczny sposób patrzenia na wakacje all inclusive tylko się upowszechni w popularnych z polskiej perspektywy kierunkach turystycznych. Już teraz coraz głośniej wybrzmiewają opinie o tym, że all inclusive to wręcz "konsumencki terroryzm". Świadomość szkód dla środowiska stale rośnie. Do tego masowe marnowanie żywności w niemalże każdym rozwiniętym społeczeństwie budzi niemałe oburzenie. Sprawa robi się tym bardziej drażliwa, że taka Turcja cały czas boryka się z inflacją utrzymującą się wciąż w okolicach 30 proc. Model wypoczynku, w którym turyści wyrzucają większość jedzenia do śmietnika, po prostu przestaje się tam opłacać, gdy produkty spożywcze drożeją z miesiąca na miesiąc.
Jeżeli więc nie wakacje all inclusive, to co w zamian? Wspomniałem już o wydzielaniu turystom porcji. Cały czas nie muszą za nie płacić, ale obsługa pilnuje, by nie nakładali sobie porcji, których normalny człowiek nie jest w stanie zjeść. To samo dotyczy na przykład drinków. Jeżeli ktoś chce zjeść albo napić się więcej, to musi ponownie odstać swoje w kolejce.
Alternatywę stanowi przejście na model à la carte. Goście zamawiają po prostu określone porcje konkretnych dań z menu w taki sam sposób, w jaki robiliby to w restauracji. Najprawdopodobniej dalej nie musieliby za nie dodatkowo płacić. Nie da się jednak ukryć, że w ten sposób wrócilibyśmy do klasycznego modelu "trzy posiłki wliczone w cenie".
Co w sytuacji, gdy jednak koniecznie chcemy się wybrać na wakacje all inclusive w dosłownym tego słowa rozumieniu? Można się spodziewać, że niektóre kraje będą chciały utrzymać ten model po to, by przyciągnąć turystów, którzy zrezygnują z innych kierunków. Warto jednak pamiętać, że all inclusive w ostatnich latach ewoluowało. Pojawiły się warianty w rodzaju "ultra all inclusive" czy "all inclusive premium", które niby oferowały dodatkowe udogodnienie za wyższą cenę, ale niektórzy stawiali tezę, że po prostu pierwotna wersja tego modelu z nieznacznie zmodyfikowaną nazwą, za którą trzeba zapłacić więcej. Wydaje się, że kreatywny marketing wziął się nie tylko z chęci uzyskania dodatkowego zarobku, ale także z chęci ograniczenia kosztów oferowania gościom standardu all inclusive. Będą niższe, jeżeli mniej rzeczy wejdzie w jego skład. Proces ten trwa od lat, więc zapewne w nadchodzących sezonach będzie tylko gorzej.