Każdy pewnie ma w pobliżu jakąś jednostkę wojskową. Warto się przejść i zobaczyć, kto stoi na warcie. Zazwyczaj nie jest to nawet żołnierz, a zwykły ochroniarz. Niby władze chcą, by warta wojskowa wróciła, ale nawet tego nie są w stanie przeprowadzić. Jeśli z taką operacją polska armia sobie nie radzi, to ciekawe czy nas obroni przed agresorem.
Cywilni ochroniarze zaczęli się pojawiać na wartach po zakończeniu poboru do zasadniczej służby wojskowej. Argument był taki, że żołnierz ma ćwiczyć na poligonie, a nie stać w budce strażniczej. To można by co najwyżej zlecić poborowego, a tych już nie ma u nas od dekady.
Cywilni ochroniarze jednak nie podobali się rządowi PiS. No bo jak to, skoro władza tak czci żołnierzy, a jednostek pilnują zwykli ochroniarze, niczym w supermarkecie? W rozmowie z money.pl anonimowy pracownik biura prasowego MON powiedział, że ochroniarze mają znikać z jednostek. Szczegółów nie ujawnił, ale powiedział, że „jest taka tendencja” i odesłał do Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
Co na to DGRSZ (ech, te wojskowe, skomplikowane nazwy i ich skróty…)? Rzecznik dowództwa mówi, że o planach Ministerstwa Obrony nic nie wie. Słowem: MON swoje, wojsko swoje.
Warta wojskowa wróci czy nie? Dobre pytanie
To, czy warta wojskowa wróci to w sumie nie jest tu najważniejsza sprawa. Pewnie lepiej by było, gdyby to jednak mundurowi ochraniali tak ważne dla naszego bezpieczeństwa placówki, a nie cywile, którzy mogą mieć raz dyżur w jednostce, raz w supermarkecie, a raz w dyskotece. Ale to, co najbardziej szokuje, to chyba chaos w armii, który doskonale pokazuje ta sprawa.
Bo z jednej strony MON mówi, że cywilna ochrona sukcesywnie ma znikać z jednostek, ale wojsko, które podlega pod MON zupełnie nie wie nic o takich wytycznych. Chaos totalny. Ciekawe jest też to, że pracownik biura prasowego MON wypowiada się anonimowo. Otóż od czasów Macierewicza resort nie ma swojego rzecznika, a media wielokrotnie informowały, że pracownicy MON-owego biura PR wolą być anonimowi, bo uważają, że mogą mieć w przyszłości problemy przez pracę dla resortu.
I jak na tacy widać, że z naszym wojskiem jest coś nie tak. Z jednej strony armia nie może się dogadać z MON (czy raczej MON z armią) w dość banalnej przecież sprawie, z drugiej – instytucje, które odpowiadają za nasze bezpieczeństwo, nie mogą nawet znaleźć ludzi, którzy by się wypowiadali pod nazwiskiem dla prasy.
W tym kontekście przestaje szokować to, że Polska od dłuższego czasu nie potrafi kupić w miarę nowoczesnych helikopterów, o nowych statkach dla Marynarki Wojennej już nawet nie wspominając. Nasza armia i jej cywilne zwierzchnictwo nie radzą sobie z ustaleniem, kto powinien być na warcie i z obsługą dziennikarzy, więc co dopiero tu mówić o kupowaniu sprzętu. Czujecie się bezpiecznie, mając świadomość, że taka armia pilnuje naszych granic?