Wyniki pierwszej tury wyborów wcale nie są dobre dla Rafała Trzaskowskiego. Kandydat PO musi teraz przekonać wyborców spoza dużych miast, że jest równym gościem, a nie reprezentantem elit. I co robi? Wieczór wyborczy w najmodniejszym miejscu Warszawy.
Zapowiada się arcyciekawa walka w II turze. Andrzej Duda uzyskał 43 proc. poparcia w pierwszej turze, a Trzaskowski – tylko 30 proc.
Nic nie jest przesądzone, ale to prezydent Warszawy musi teraz gonić urzędującego prezydenta. Trzaskowski jest mocny w zamożnym, wykształconym, wielkomiejskim elektoracie. Musi więc szukać teraz głosów z elektoratu nieco mniej zamożnego i mniej wielkomiejskiego. Co więc robi Trzaskowski na starcie bitwy o II turę? Pokazuje… jaki jest wielkomiejski.
Wieczór wyborczy w Elektrowni Powiśle
Elektrownia Powiśle to supermodne i superciekawe pod względem architektonicznym miejsce. To też nowa wizytówka otwartej, zamożnej Warszawy. Ale Elektrownia to też miejsce, w którym, powiedzmy, nie każdy będzie się dobrze czuł.
„To miejsce, do którego ja nie chodzę, bo czuję się za biedny i skrępowany” – pisał nieco ironicznie na Twitterze dr Maciej Kawecki, znany ekspert od RODO. Cóż, jeśli Kawecki się czuje nieswojo w tym miejscu, to na pewno jeszcze bardziej nieswojo będzie się czuł przeciętny wyborca Dudy. Albo nawet… przeciętny wyborca PO.
Czemu to ma znaczenie? Otóż wieczór wyborczy Trzaskowskiego był „otwarty” – każdy mógł tam przyjść, nawet wyborcy Dudy. Prezydent stolicy chciał najwyraźniej pokazać, jaki to jest otwarty na innych. Tylko wyborcy (na miejscu i przed telewizorami) mogli oglądać luksusowy obiekt, w którym prezydent podsumowywał pierwszą część kampanii.
Tymczasem Duda zorganizował swój wieczór wyborczy nie tylko poza „salonami” stolicy, ale w ogóle poza Warszawą – w Łowiczu. „Swojski człowiek” – pewnie pomyśli o Dudzie przeciętny wyborca z mniejszego miasta. A co pomyśli o Trzaskowskim? Pewnie, że „to człowiek z elity”.
Tymczasem Trzaskowski musi przekonać właśnie takich Polaków, na których nie robi wrażenia jego wykształcenie czy znajomość języków. Widać wyraźnie, że bardziej przekonuje ich swojski Duda – mimo wpadek i, powiedzmy, bez jakiegoś specjalnie imponującego dorobku jeśli chodzi o prezydenturę.
Chyba większość analityków polskiej polityki uważa, że PO ma wizerunek partii elit – zbudowany na „ośmiorniczkach” czy „zegarkach Nowaka”. Nie oznacza to oczywiście, że PO to partia ludzi superzamożnych. Na przykład sam Trzaskowski specjalnie zamożny nie jest. Jednak nie każdy wahający się wyborca przejrzy jego oświadczenie majątkowe. Ale większość z nich pewnie widziała wyborczy event w luksusowym obiekcie.
Sztab PO powinien się zastanowić, czy to był dobry pomysł – i gdzie teraz prowadzić kampanię. Bo parafrazując prezydenta Dudę, wybory wygrywa się w Łowiczu, a nie w Elektrowni Powiśle.