Wizz Air overbooking ma raczej w standardzie – w przeciągu dwóch dni odmówił wejścia na pokład ponad 60 pasażerom. Wszystko z powodu overbookingu, czyli jednej z najpopularniejszych praktyk w biznesie lotniczym.
Zeszłotygodniowy lot na trasie Sofia – Londyn, ku sporemu zaskoczeniu wszystkich zainteresowanych, a najbardziej samej linii lotniczej, przeżywał wyjątkowe obłożenie. Osób, które miały ważny bilet na ten lot, było o 23 więcej niż miejsc w samolocie. Co ciekawe, następnego dnia, na lot o godzinie 6 rano, chętnych było aż 40 nadprogramowych pasażerów.
Overbooking – szkodliwy proceder dużych przewoźników
Overbooking jest popularną praktyką stosowaną przez przewoźników lotniczych na całym świecie. Polega na tym, że linia sprzedaje na każdy lot więcej biletów, niż jest miejsc w samolocie. Ilość biletów, które teoretycznie można „nadsprzedać” oszacowuje się na podstawie historycznych danych, dotyczących obłożenia danego rejsu. Często zdarza się bowiem tak, że pasażerowie posiadający bilet na dany lot, przebukują go na inny termin, spóźnią się albo w ogóle nie pojawią się na lotnisku. Przewoźnicy, chcąc zarabiać więcej i nie przewozić pustych foteli, decydują się dwukrotnie sprzedać bilety na samolotowe miejsca. Można uznać overbooking za przejaw niczym nieograniczonej chciwości, ale z drugiej strony, tego typu zagrania wydają się, z finansowego punktu widzenia, jak najbardziej zrozumiałe.
Są też tacy ludzie, którzy specjalnie starają się o bycie zbumpowanym. Czyli chcą zostać tą osobą, która na pokład samolotu nie zostanie wpuszczona. Wszystko dlatego, że mogą wtedy liczyć na odszkodowania, niższe ceny biletów i inne profity. Tacy fani overbookingu wybierają loty w okresie Sylwestra lub innego typu świąt oraz poniedziałki i weekendy. Decydują się też na najbardziej oblegane trasy.
Wizz Air przeprasza, ale mówi, że to normalne
Overbooking zupełnie nie dziwi i sporadycznie zdarzają się przypadki, kiedy do samolotu nie mieszczą się pasażerowie posiadający bilety. W tym przypadku zaskakująca jest jednak ilość osób, które musiały czekać na lotnisku na kolejny samolot. Sytuacja tego rodzaju nie powinna mieć miejsca, a sposób, w jaki tłumaczył się WizzAir, wydaje się niezadowalający.
W wystosowanym bowiem przez węgierską linię lotniczą komunikacie przewoźnik przeprasza oczywiście pasażerów, ale jednocześnie podkreśla, że tego typu sytuacja miała miejsce po raz pierwszy. Overbooking należy do stałych elementów polityki firmy i nikt nie spodziewał się, że wszyscy pasażerowie posiadający bilety pojawią się na lotnisku.
Fot. tytułowa: wizz air overbooking // Pexels