Wzrasta groźba eskalacji konfliktu pomiędzy dwoma mocarstwami Bliskiego Wschodu. Arabia Saudyjska wstrzyma połączenia lotnicze z Iranem, a także kontakty handlowe. Saudyjczykom zakazuje się podróży do tego kraju – poinformował w poniedziałek saudyjski minister spraw zagranicznych Adel al-Dżubair.
Potencjalna wojna Iranu z Arabią Saudyjską elektryzuje ludzi na całym świecie. To mała wojna imperiów w skali bliskowschodniej. Napięcie między Rijadem, a Teheranem stanowczo wzrosło kiedy rząd Arabii Saudyjskiej poinformował o ścięciu 47 duchownych oskarżanych o terroryzm i wspieranie Al-Kaidy. Wśród nich znajdował się szyicki opozycjonista Nimra al-Nimra, wieloletni krytyk dynastii Saudów. Była to pierwsza tak duża masowa egzekucja, do której przyznała się oficjalnie Arabia Saudyjska od lat 80.
Czy grozi nam wojna Iranu z Arabią Saudyjską?
W odpowiedzi na to – jak ujął przywódca libańskiego Hezbollahu, Hassan Nasrallah – „morderstwo” wybuchły w sobotę zamieszki pod ambasadą Arabii Saudyjskiej w Teheranie. Władze zatrzymały 40 osób oskarżanych o atak na placówkę dyplomatyczną. Następnego dnia, rząd w Rijadzie wystosował notę do przedstawicielstwa Iranu o zerwaniu stosunków dyplomatycznych.
Ten nagły rozwój wypadków doskonale obrazuje jakość relacji pomiędzy dwoma najważniejszymi graczami w rejonie Zatoki Perskiej. U podstaw konfliktu leży oczywiście tradycyjny podział świata arabskiego na szyitów i sunnitów. Dynastia Saudów już od dziesięcioleci, odkręcając kurek z petrodolarami, czynnie wspiera radykalne organizacje wahabickie rozsiane po całym globie. Iran to natomiast kraj o największym odsetku szyitów na świecie, gdzie ów odłam islamu jest oficjalną religią państwową.
Zakusy mocarstwowe obydwu państw ujawniły się szczególnie wraz z przedłużającą się wojną w Syrii. Arabia Saudyjska nigdy oficjalnie nie przyznała się do wspierania Państwa Islamskiego, czy Frontu al-Nusra, działających przeciwko władzy alawickiego prezydenta Baszara el-Asada, jednak oczywistym jest fakt, że w interesie rządu w Rijadzie jest odsunięcie go od władzy. Syryjski dyktator od zawsze orbitował w granicach strefy wpływów Rosji, która skutecznie blokowała wszelkie próby budowy gazociągu mającego połączyć Półwysep Arabski z Europą.
Po drugiej stronie mamy Teheran, który od blisko 30 lat prowadzi bardzo aktywną politykę w rejonie Bliskiego Wschodu. Według wielu komentatorów podpisane przez prezydenta Iranu Alego Chamaneiego memorandum o wstrzymaniu prac nad bronią atomową, ma być dowodem na słabość Kraju Persów i sile nakładanych przez Zachód sankcji. Nic bardziej mylnego – pokojowe gesty w kierunku Stanów Zjednoczonych (ale już nie Izraela) to swoisty kamuflaż mający ukryć, jak ogromne jest zaangażowanie – nie tylko polityczne, ale i militarne – rządu ajatollachów w sąsiadujących państwach.
Iran i Arabia Saudyjska już są na wojnie
Aktualnie Iran walczy na kilku ważnych frontach. Tradycyjnie jest już to Liban, gdzie wspierany przez Teheran szyicki Hezbollah prowadzi, własną, niezależną od władz centralnych politykę wewnętrzną i zewnętrzną. To właśnie bojówki Partii Boga wspierają aktualnie wojska Asada w Syrii pospołu ze Strażnikami Rewolucji, występującymi w charakterze doradców reżimu.
Drugim najważniejszym kierunkiem zaangażowania Teheranu jest Irak, który po zakończeniu misji pokojowej prowadzonej przez Amerykanów, de facto rozpadł się na dwie części. Tutaj, ponownie jak w Syrii, działa korpus Strażników Rewolucji wspierających siły rządu w Bagdadzie w walce z Państwem Islamskim, które to w 2014 roku zdobyło drugie największe miasto Iraku, Mosul.
Tym, co najbardziej może niepokoić Arabię Saudyjską, to wciąż trwający konflikt w Jemenie noszący znamiona wojny domowej. Społeczna rewolta z 2011 roku, będąca wynikiem dyktatorskich rządów prezydenta Alego Abd Allaha Salaha, przerodziła się wkrótce w krwawe walki pomiędzy rządem centralny, a przeróżnymi organizacjami, wśród których prym wiodą Al-Kaida i – właśnie – szyiccy separatyści z ruchu Huti sponsorowani przez Iran. Jak poinformowała ONZ, kolejna tura rozmów pokojowych ma ruszyć 14 stycznia bieżącego roku.
Kto najbardziej korzysta na konflikcie Teheranu z Rijadem? Oczywiście jeśli ktoś trzyma kciuki by wybuchła wojna Iranu z Arabią Saudyjską, to jest to kalifat al-Baghdadiego. W przeddzień zamachów w Paryżu, francuski badacz Olivier Roy, ostrzegał w New York Times, że kiedy USA, jak i Europa, upatrują się w konflikcie syryjskim i rozwojowi Państwa Islamskiego największego zagrożenia tak, „dla głównych aktorów na scenie Bliskiego Wschodu nie jest to już takie oczywiste”.
Fot. tytułowa: Shutterstock