Władza chciała posłać wojsko na Strajk Kobiet. Najważniejsi urzędnicy konsultowali to między sobą… na prywatnym mailu

Państwo Prywatność i bezpieczeństwo Dołącz do dyskusji (303)
Władza chciała posłać wojsko na Strajk Kobiet. Najważniejsi urzędnicy konsultowali to między sobą… na prywatnym mailu

Wojsko na Strajku Kobiet? Taki scenariusz zakładali najważniejsi urzędnicy w państwie. Wynika to z kolejnych maili wykradzionych przez hakera ze skrzynki Michała Dworczyka. Szef KPRM okazuje się w tej sprawie głosem rozsądku, wyliczając mnóstwo argumentów przeciw takiemu rozwiązaniu. Tylko kto w ogóle wpadł na taki szaleńczy pomysł? I czemu konsultowano go na prywatnych skrzynkach?

Wojsko na Strajku Kobiet?

Wyjaśnijmy na początku jedną sprawę: czy ujawniona przez hakera korespondencja powinna być w ogóle przez nas analizowana? Rządzący podnoszą, że pochylanie się nad tym pozwala osłabić polskie państwo i jest spełnianiem życzeń napisanych cyrylicą. Przypominam, że mówią to ludzie, którzy przez długie miesiące ekscytowali się również nielegalnie pozyskanymi nagraniami polityków PO w restauracji Sowa i Przyjaciele. Z których w dodatku wynikało niewiele, poza tym że ówczesne elity były cyniczne, wulgarne i rozrzutne. W tym przypadku mamy tymczasem do czynienia z omawianiem kluczowych państwowych spraw na słabo zabezpieczonych skrzynkach mailowych. Najważniejsi urzędnicy w kraju wręcz prosili się o to, by prędzej czy później te maile wyciekły.

A więc na skutek włamania na skrzynkę mailową Michała Dworczyka haker pozyskał mail wysłany przez niego 27 października 2020 roku między innymi do premiera i rzecznika rządu (zakładamy, że jest on autentyczny, tym bardziej że nikt z otoczenia KPRM nie zaprzeczył jego autentyczności). Dworczyk zaczyna go od słów: „Mateusz, Panowie, przesyłam kilka uwag po naszej dzisiejszej rozmowie”. I dalej następuje część szokująca:

Użycie wojska w aktualnej sytuacji rodzi liczne ryzyka prowokacji, oskarżeń, ogromnych strat wizerunkowych dla rządu i wojska oraz budzi skrajnie negatywne skojarzenia. Obecna sytuacja powinna być zabezpieczana przez siły policyjne oraz wsparcie ze strony formacji straży pożarnej.

Dalej Dworczyk rozwija swoją myśl i pisze o tym, że Wojska Obrony Terytorialnej (bo o nich mowa) nie są do takiego zadania odpowiednio przygotowane. Wspomina o skalaniu dobrego imienia żołnierzy „poprzez postawienie ich naprzeciwko kobiet i dzieci” i o powrocie zarzutu wobec WOT o bycie „politycznymi bojówkami”. Szef KPRM podaje też możliwe rozwiązania konfliktu, jaki narósł po wyroku w sprawie aborcji („próba nawiązania dialogu między zwaśnionymi stronami”).

Po drugiej stronie był szaleniec

Czytam korespondencję Dworczyka i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że okazał się on w szeregach rządowych głosem rozsądku. Niektórzy komentujący ten mail twierdzą, że za mocno skupił się na wizerunku, zamiast od razu stwierdzić, że jest to nielegalne. Ja uważam, że mając do czynienia z niewątpliwym szaleńcem, czyli autorem pomysłu posłania żołnierzy na kobiety, najlepszym rozwiązaniem było właśnie rzeczowe, spokojne uargumentowanie dlaczego ten pomysł jest z koszmaru rodem. I to właśnie zrobił szef KPRM, więc w tym akurat wypadku trudno mieć do niego jakiekolwiek pretensje. Bardziej przeraża fakt, że taki pomysł w ogóle się zrodził. W czyjej głowie? Tak się złożyło, że dokładnie tego samego dnia na YouTube pojawił się filmik, w którym Jarosław Kaczyński odpowiada na protesty i wzywa narodowców do „obrony kościołów”. Koincydencja? Być może. Ale skoro prezes PiS nie bał się nasłać na kobiety narodowców, to czy bałby się posłać na nie wojsko?

Niezależnie od tego wszystkiego, szokującym jest fakt że tak poważna sprawa była konsultowana poprzez prywatne skrzynki mailowe. Michał Dworczyk używał swojego konta w serwisie wp.pl do korespondencji z szefem rządu, który z kolei (podobnie jak Piotr Muller) korespondował za pomocą g-maila. I była to praktyka nagminna, służąca chociażby do konsultacji w tematach związanych z obronnością państwa. Polski rząd siedzi więc na tykającej bombie, bo maili takich jak ten o Strajku Kobiet są zapewne dziesiątki. Czeka nas festiwal ujawniania kolejnych rewelacji. I przeciwnicy rządu nie powinni się z tego cieszyć. Bo nasze państwo i tak jest już potwornie słabe. To, że najważniejsze informacje o nim trafiły w ręce najprawdopodobniej rosyjskie, sprawi że stanie się ono praktycznie bezbronne.