Czy wydatki socjalne w Polsce naprawdę są takie duże? W ostatnim czasie dalsze losy rozbudowanych programów rządu PiS stały się przedmiotem ożywionej dyskusji. Dane Eurostatu sugerują, że wcale nie jest tak źle. Problem w tym, że cały czas mówimy o relacji wydatków do PKB, a nie do budżetu państwa. Ich struktura też budzi pewne wątpliwości.
Dane Eurostatu na pierwszy rzut oka podpowiadają, że polski socjal wcale nie ma monstrualnych rozmiarów
Co prawda jeszcze nie mamy w Polsce nowego rządu, ale zmiana władzy wydaje się jedynie odwleczona w czasie przez prezydenta Dudę. Nie powinno więc dziwić, że całkiem sporo osób zastanawia się nad dalszym losem programów socjalnych Prawa i Sprawiedliwości. Powinniśmy je zachować, okroić, zlikwidować, czy może wręcz przeciwnie: rozbudować? Całkiem sporo zamieszania wzbudził tzw. list 100 ekonomistów wzywający przyszłą władzę do „wzięcia odpowiedzialności za rozwój Polski”.
O co dokładnie chodzi, możemy przeczytać już na wstępie. Osoby chętne do wsparcia inicjatywy mogą się nie tylko zapoznać z treścią listy, ale także z czterema najważniejszymi tezami. Pierwsza z nich brzmi: „Z uwagi na kryzysy społeczne i ekologiczne, Polska potrzebuje nowego modelu rozwojowego, prowadzącego do państwa dobrobytu„.
Dalej nie ma niespodzianek. Sygnatariusze twierdzą, że stan finansów publicznych jest dobry. Kluczową inwestycję stanowią dzisiaj wydatki na usługi publiczne. Pieniądze na ten cel należy uzyskać poprzez reformę systemu podatkowego w kierunku uczciwej progresji podatkowej, w tym również przez absolutnie przeze mnie znienawidzone podatki majątkowe.
Obserwując ostatnie osiem lat budowy „polskiego państwa dobrobytu” przez PiS możemy dojść do dokładnie przeciwnych wniosków, przynajmniej w kwestii stanu finansów naszego państwa. Sygnatariusze listu zwracają jednak uwagę na stosunkowo korzystną relację długu publicznego do PKB. Przynajmniej jeśli uwzględnimy ogólnoeuropejskie warunki. Obecne od dawna w debacie publicznej informacje sugerują jednak, że rząd Mateusza Morawieckiego po prostu uprawiał kreatywną księgowość i zostawi państwo w dużo gorszym stanie.
Jak jest naprawdę? Portal Forsal.pl zwrócił uwagę na dane Eurostatu dotyczące świadczeń zabezpieczenia społecznego w poszczególnych państwach Unii Europejskiej. Okazuje się, że nie ma tragedii. Wręcz przeciwnie: wydatki socjalne w Polsce wcale nie są takie duże. W 2022 r. odpowiadały za jedynie 20,6 proc. naszego PKB. Dla porównania: europejska średnia wyniosła w zeszłym roku 27,2 proc.
Wydatki socjalne w Polsce nie są wysokie, jeżeli chcemy się równać z dużo bogatszym państwami zachodniej Europy
Zanim jednak przyznamy rację sygnatariuszom listu 100 ekonomistów, przyjrzyjmy się paru niewygodnym szczegółom. Przede wszystkim okazuje się, że wydatki socjalne w Polsce są prawie najwyższe spośród „nowych” państw Unii Europejskiej. Z krajów ujętych w zestawieniu wyprzedza nas jedynie Słowenia z wynikiem 24,6 proc. PKB. Przy czym nie znajdziemy w nim danych z Rumunii, a także Irlandii i Grecji.
Wyższe wydatki na świadczenia zabezpieczenia społecznego znajdziemy we wszystkich państwach „starej” Unii Europejskiej oraz w Szwajcarii. Czy ktoś jest zaskoczony, że zauważalnie bogatsze państwa wydają więcej niż Polska? Wszystkie cechuje zauważalnie wyższe PKB per capita niż nasz kraj. Warto przy tym odnotować, że wydatki socjalne w Polsce stanowią niemalże ten sam odsetek PKB co w przypadku Norwegii, która uzyskała wynik 20,7 proc. PKB.
Kolejne wątpliwości budzi porównywanie zarówno długu publicznego, jak i poziomu wydatków socjalnych do PKB. W końcu jedno i drugie jest funkcjonalnie powiązane nie z Produktem Krajowym Brutto a z budżetem państwa. Większe wydatki niepokryte wpływami do budżetu prowadzą do zadłużenia, to z kolei do większych kosztów obsługi długu. Nie jest to może aż takim problemem w sytuacji, gdy dana gospodarka rozwija się w rozsądnym tempie. Obsługę zadłużenia ułatwia nawet inflacja. Wciąż jednak daleki byłbym od hurraoptymizmu w kwestii kondycji finansów publicznych.
Nie musimy w Polsce budować socjalnej utopii ani pisowskiego państwa dobrobytu
Jakby tego było mało, same dane Eurostatu przytaczane przez Forsal mogą być mylące. Okazuje się bowiem, że wcale nie uwzględniają wyłącznie tego, co uważamy za „polski socjal”. W grę wchodzi także finansowanie opieki zdrowia oraz emerytury. Gdy zwrócimy uwagę na strukturę wydatków, okazuje się, że Polska przeznacza nieproporcjonalnie dużo pieniędzy na dzieci i rodziny. Wydatki na politykę prorodzinną stanowią 3,1 proc. PKB, co stawia nas powyżej unijnej średniej wynoszącej 2,7 proc.
Równocześnie wydajemy dużo poniżej europejskiej średniej na opiekę zdrowia. Wynosi ona 8,1 proc. PKB. Polska w 2022 r. osiągnęła poziom 5,1 proc. Należy przy tym przyznać, że w 2023 r. rząd założył wydatki sięgające 7 proc. PKB.
Wydaje się więc, że o ile wydatki socjalne w Polsce nie są aż tak wysokie, o tyle mamy problem z ich celowością. Nie da się ukryć, że ogromny nacisk na dzietność w postaci 500 Plus nie przyniósł spodziewanego rezultatu. Trzynasta i czternasta emerytura pozostaje pod względem funkcjonalnym cykliczną przedwyborczą łapówką. Przy czym nie neguję ich ubocznych pozytywnych skutków. Równocześnie nasz system emerytalny powoli zapada się pod własnym ciężarem, a opieka zdrowotna pozostaje niedofinansowana.
Być może więc powinniśmy popracować nad przekierowaniem tych ogromnych środków tam, gdzie są rzeczywiście potrzebne. Nie musimy od razu próbować budować lewicowej utopii z rozbudowanym opodatkowaniem pracy i majątków, żeby poprawić jakość usług publicznych. Czego nam naprawdę trzeba, to bardziej racjonalnego podejścia do wydawania pieniędzy obywateli.
Artykuł stanowi część cyklu „Wolność Gospodarcza„, prowadzonego na łamach Bezprawnika w ramach projektu komercyjnego realizowanego z Fundacją Wolności Gospodarczej. To założona w 2021 roku fundacja, której filarami jest liberalizm gospodarczy, nowoczesna edukacja, członkostwo Polski w Unii Europejskiej i państwo prawa. Więcej o działalności i bieżących wydarzeniach możecie przeczytać na łamach tej strony internetowej.