Tak zwana polityka prorodzinna w Polsce nie przynosi większych korzyści jeśli chodzi o przyrost naturalny. A jednak nasz kraj wydaje na nią krocie. Polski socjal bije kolejne rekordy – tym razem wśród państw OECD.
Polski socjal po raz kolejny okazuje się być ewenementem na skalę światową
Fundacja Obywatelskiego Rozwoju na swoim profilu na Twitterze podzieliła się bardzo interesującymi danymi odnośnie krajowej polityki prorodzinnej. Nasz kraj może pochwalić się najwyższą spośród wszystkich państw OECD relacją bezwarunkowych świadczeń pieniężnych do wynagrodzenia brutto dla podatnika z dwójką dzieci zarabiającego połowę średniego wynagrodzenia.
Osiągnęliśmy wynik 67 proc. Druga jest Kanada z wynikiem 61,3 proc, trzecia zaś Nowa Zelandia mogąca się pochwalić raptem 45,9 proc. Średnia spośród wszystkich państw OECD wynosi niewiele ponad 20 proc. Jedynie trzy państwa – Niemcy, Meksyk i Turcja – najwyraźniej żadnych bezwarunkowych świadczeń rodzinnych dla swoich obywateli nie przewidują.
Jak jednak należy rozumieć ten dość tajemniczy współczynnik? Chodzi o pieniądze, które państwo „daje na dzieci”. Bez żadnych warunków wstępnych i z samej racji tego, że dany podatnik ma dzieci. W przypadku Polski będzie to program Rodzina 500 Plus, świadczenie 300 Plus, ale także ulga na dzieci w podatku dochodowym od osób fizycznych.
Jako, że w różnych państwach mamy do czynienia z różnym poziomem dochodów, wpływów i wydatków budżetowych, to potrzebny był jakiś punkt odniesienia. W tym wypadku zakładamy, że nasz podatnik zarabia 50 proc. średniego wynagrodzenia. Sprawdzamy zaś jaką część średniej krajowej pokrywają te bezwarunkowe świadczenia.
Wstecznictwo i rzucanie bez przemyślenia w rodziny z dziećmi pieniędzmi nie przynosi zbyt wielu nowych urodzeń
Średnia krajowa w naszym kraju wynosi obecnie 5929,05 zł. Połowa tegoż, siłą rzeczy, wyniesie 2 964,53 gr. Nasz statystyczny podatnik z dwójką dzieci zarabia więc niewiele ponad średnią krajową. Polityka prorodzinna w Polsce okazuje się więc lepszym źródłem dochodu niż taka niewysoka pensja. Oczywiście, jeśli wierzyć danym OECD opracowanym przez FOR.
Czemu jednak mielibyśmy nie wierzyć? Zwracaliśmy już na łamach Bezprawnika uwagę na to, że polski socjal stanowi ewenement wręcz na skalę światową. W 2019 r. nasz kraj zajął pierwsze miejsce pod względem wydatków socjalnych w relacji do PKB. Nieźle, jak na kraj od niedawna zaliczany do grona państw tak zwanego pierwszego świata.
Trudno także oprzeć się wrażeniu, że potencjał naszej gospodarki zwyczajnie marnujemy na tak zwaną politykę prorodzinną. Tak zwaną, bo żałośnie nieskuteczną. Zapaść demograficzna jak była, tak ma się znakomicie. Wszelkie przygotowane przez rząd strategie na nadchodzące dekady opierają się na rzucanie w młodych rodziców coraz to więcej pieniędzy.
Pomijając oczywiście ideologiczny sznyt mający sprawić, że dzieci będą – ale po bożemu. Bezsens podejścia wybranego przez rządzących najlepiej oddaje obrażenie się na działającą metodę in vitro i próby zastąpienia jej naprotechnologią. Z tej akceptowanej przez Kościół metody mamy dziesiątki urodzeń. Dzięki in vitro mieliśmy ich tysiące.
Polska polityka prorodzinna w wydaniu Zjednoczonej Prawicy to marnowanie szansy na skok cywilizacyjny
Chciałoby się powiedzieć za pewną starą reklamą proszku do prania: jeśli nie widać różnicy, to po co przepłacać? Odpowiedź nasuwa się sama – chodzi o kupowanie głosów. Problem w tym, że polityka prorodzinna w Polsce ma także drugi koniec kija. Stanowi go lekceważenie praw bezdzietnych do równego traktowania przez państwo. To oni muszą się składać w swoich coraz to wyższych podatkach na to słynne „przynajmniej na dzieci dają”.
Kolejnym zwiastunem zaprzepaszczonej szansy na skok cywilizacyjny są wszystkie żartobliwe zestawienia co można by kupić zamiast 500 Plus. Warto przy tym zauważyć, że koszt wypłaty tego świadczenia ponosimy miesiąc w miesiąc, rok w rok. Najprawdopodobniej moglibyśmy więc przeprowadzić nie jedną, ale większość inwestycji znajdujących się na takich listach.
Prawo i Sprawiedliwość chciałoby teraz gonić dochód państw Europy Zachodniej. To miałoby być wyzwanie postawione przed Polskim Ładem. Trudno byłoby nie pozostać sceptycznym. Chyba, że mowa o dochodach osób z dwójką dzieci zarabiających połowę średniego wynagrodzenia. Wtedy można powiedzieć, że plan przekroczono trzykrotnie jeszcze zanim się zaczął.