Jako pierwszy przychodzi szok. To przecież musi być jakiś żart. Za kilka dni okazuje się, że ten list to jednak nie pomyłka. Trudno, może ktoś się pomylił – odkręcenie tego nie powinno zająć dużo czasu. W końcu sprawa jest oczywista już na pierwszy rzut oka. Wtedy okazuje się, że łatwiej zmienić płeć niż odkręcić wyłudzony kredyt. Na końcu przychodzi rozczarowanie i ogromne poczucie beznadziejności. To w końcu gorzej, niż zostać okradzionym w biały dzień.
Kradzież tożsamości to wcale nie jest wymysł rodem z kiepskiej książki science-fiction. To obecnie jedno z najpopularniejszych przestępstw, a jednocześnie jedno z bardziej przerażających. Samo sformułowanie kradzież tożsamości kojarzy się z czymś bardzo daleko idącym. W końcu jak można ukraść coś, co jest jedne na 7 miliardów, a na dodatek mamy nad tym całkowitą kontrolę? Kradzież tożsamości to wykorzystanie cudzych danych osobowych do swoich potrzeb, oczywiście nielegalnie, najczęściej w celach przestępczych. W zamierzchłych czasach to mogło oznaczać na przykład kradzież pieczęci lokalnego księcia, aby w ten sposób podszywać się za niego. Dziś, w dobie otaczającej nas z każdej strony technologii, kradzież tożsamości jest prostsza, niż mogłoby się wydawać.
Oczywiście najczęstszym i paradoksalnie najprostszym sposobem na wykorzystanie cudzych danych osobowych jest wyłudzenie kredytu w banku lub innej instytucji finansowej. Cały proces jest banalnie prosty i wymaga jedynie odrobiny stalowych nerwów i tupetu, a reszta robi się sama. Nawet nie trzeba zakładać maski czy przebierać się za Kowalskiego, który miał pecha zgubić dowód czy lekkomyślnie podał swoje dane osobowe w internecie. Według danych Związku Banków Polskich, w latach 2008-2016 dziennie dochodziło do 21 prób wyłudzeń kredytu na łączną kwotę ponad miliona złotych. W samym 2016 doszło do 6256 prób wyłudzeń na łączną kwotę prawie 300 milionów złotych. Można tylko zakładać, że w kolejnych latach te liczby są tylko większe.
Wyłudzenie kredytu – co robić?
Scenariusz sytuacji, którą zapoczątkowało wyłudzenie kredytu, jest bardzo powtarzalny. Poszkodowany o całej sprawie dowiaduje się, otrzymując korespondencję od banku lub firmy windykacyjnej. Ci bardziej pechowi odbierają zawiadomienie o wszczęciu egzekucji przez komornika. Dopiero wtedy zaczyna się walka z czasem i kłodami rzucanymi pod nogi – niemal na każdym kroku.
Zdecydowanie najgorszym z najgorszych możliwych rozwiązań jest schowanie głowy w piasek i udawanie, że sprawa nie istnieje. To nie jest tak, że te instytucje same z siebie zorientują się, że doszło do fatalnej w skutkach pomyłki i przestaną dochodzić zwrotu wyłudzonego kredytu. To również nie polega na złożeniu pisma informującego, że to bank powinien sam sobie szukać osoby, której udzielono kredytu. Według danych na umowie kredytobiorca jest (niestety) ofiarą wyłudzenia kredytu i to po jej stronie leży ciężar przedłożenia dowodu na okoliczność, że padł ofiarą oszustwa. To stara zasada prawna, która wywodzi się jeszcze z czasów, kiedy urzędnicy chodzili w togach i wieńcach laurowych na głowie, a umowy zawierano po łacinie. Chodzi oczywiście o stwierdzenie, że ciężar dowodu spoczywa na tym, kto twierdzi, a nie na tym, kto zaprzecza. Przekładając to na wyłudzenie kredytu – to poszkodowany musi udowodnić, że nie zaciągał kredytu. Gdyby jednak nie było inaczej, to każdy dłużnik mógłby w prosty sposób uniknąć odpowiedzialności za swoje zobowiązania, mówiąc, że został oszukany.
Szczegółowa ścieżka postępowania o odwrócenie takiego wyłudzonego kredytu jest uzależniona od etapu, na jakim sprawa się znajduje. Zdecydowanie prościej jest uwolnić się od umowy, którą oszust zawarł miesiąc temu, a o kradzieży dowodu zorientowaliśmy się praktycznie od razu. Zupełnie inna jest sytuacja osoby, która nawet miesiącami nie zdawała sobie sprawy, że jej dane zostały skradzione. To wcale nie jest trudne – mogliśmy zostawić gdzieś dowód w zastaw, rejestrować konto na podejrzanej stronie lub paść ofiarą fałszywej rekrutacji. Każdorazowo idealnym rozwiązaniem jest skorzystanie z pomocy prawnika, który pomoże wyprostować sprawę, która mogłaby się wydawać beznadziejna. Działanie w ogromnych emocjach niekoniecznie zawsze przynosi spodziewane efekty.
Wyłudzenie kredytu – co mi da pójście na policję?
Poza konsultacją z prawnikiem, o przestępstwie należy powiadomić policję lub prokuraturę, która zajmie się poszukiwaniem sprawcy przestępstwa. Samo wyłudzenie kredytu zostało określone w artykule 297 kodeksu karnego. Czynności organów ścigania mogą polegać na powołaniu biegłego grafologa, który zbada zgodność podpisu poszkodowanego z tym na umowie. Ważne są również nagrania z monitoringu czy zeznania świadków, a więc najczęściej pracowników instytucji, która udzieliła takiego kredytu.
Czy policja, badając wyłudzenie kredytu, sprawi, że moje długi przestaną istnieć?
Ofiara kradzieży danych swoje pierwsze kroki powinna skierować na stronę internetową BIK lub do placówki najbliższego banku w celu zastrzeżenia swoich dokumentów. Urzędy nie są bowiem powiązane systemowo z bankami i warto mieć to na uwadze. Należy jednak pamiętać, że ani policja, ani prokuratura, ani urząd miasta nie sprawą, że wyłudzone zobowiązania przestaną istnieć. Nikt również nie wyda nam zaświadczenia, które stwierdzi, że „wszystkie zobowiązania Kowalskiego, zawarte po 1 stycznia 2018 roku są nieważne”. Poza tym odpowiedzialność karna sprawcy to jedno, a umowa cywilnoprawna to zupełnie inna sprawa. W gruncie rzeczy odkręcanie wyłudzonego kredytu polega na zwalczaniu każdego istniejącego stosunku cywilnoprawnego, który łączy kredytodawcę z poszkodowanym. Tu z pewnością z pomocą przychodzą ustalenia prokuratury, a najlepiej, jeżeli udało im się schwytać sprawcę. Jeżeli jednak poszkodowany nie miał takiego szczęścia, pozostaje każdorazowe kierowanie sprawy do sądu w celu ustalenia istnienia bądź nieistnienia stosunku prawnego i dowodzenie przed sądem, że ta konkretna umowa została zawarta przez oszusta.
Wyłudzenie kredytu – co zrobić, gdy sprawą zajmuje się komornik?
Bardzo częstym scenariuszem jest sytuacja, w której to dopiero pismo od komornika informuje poszkodowanego o tym, że padł ofiarą oszusta. Podobnie jak we wcześniejszych przypadkach, komornik nie umorzy postępowania w oparciu wyłącznie o stwierdzenie dłużnika, że padł ofiarą wyłudzenia kredytu. Co więcej – komornik nie ma prawa tak postąpić. Skarga na czynność komornika również nie ma zastosowania w tej sytuacji. W tym przypadku należy rozpocząć od uchylenia wykonalności tytułu wykonawczego. Najprawdopodobniej oszust posługiwał się wymyślonym bądź nieaktualnym adresem ofiary. Ustalenie tego w sądzie, który wydał nakaz zapłaty, a następnie wniosku o przywrócenie terminu do złożenia sprzeciwu od tego nakazu i złożenie samego sprzeciwu jest tym, od czego należy zacząć. Dalsze postępowanie jest uzależnione od decyzji sądu. Należy jednak pamiętać też o złożeniu wniosku o zabezpieczenie tego postępowania poprzez zawieszenie postępowania egzekucyjnego, które prowadzi komornik. Kolejnym krokiem, już na rozprawie w sądzie będzie przedstawianie dowodów na to, że dłużnik padł ofiarą wyłudzenia kredytu.
Wyłudzenie kredytu – jak się zabezpieczyć?
Niestety nie istnieją obecnie żadne środki, które dadzą stuprocentową ochronę przed kradzieżą tożsamości i wyłudzeniem kredytu. Trzeba jednak wiedzieć, że w przypadku takiego przestępstwa kluczem do sukcesu jest czas. Z pewnością najwięcej czasu dostaniemy, kiedy założymy konto w BIK i wykupimy opcję alertów SMS. To bardzo prosty system, w którym uczestniczą wszystkie największe banki i coraz więcej instytucji finansowych spoza sektora bankowego, czyli firm pożyczkowych. Usługa polega na tym, że dostaniemy powiadomienia SMS za każdym razem, kiedy dana instytucja zwróci się do BIK z zapytaniem, korzystając z naszych danych osobowych. Powiadomienie otrzymamy również, gdy ktoś będzie sprawdzał nasze dane w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor. Jeżeli aktualnie nie starasz się o żaden kredyt lub zakup na raty, nie podpisywałeś żadnej umowy np. z dostawcą gazu czy operatorem telefonii komórkowej, a dostałeś takie powiadomienie, to możesz być praktycznie pewny, że padłeś ofiarą kradzieży tożsamości i ktoś próbuje wyłudzić kredyt albo np. abonament komórkowy na Twoje dane. Posiadając Alert BIK, można też korzystać z Zastrzeżenia Kredytowego, czyli poinformować wybrane instytucje, że nie wyrażasz zgody na udzielenie kredytu lub pożyczki na Twoje dane. 24 zł rocznie za cenę spokoju to tyle, co nic.
Aktywuj alerty BIK za 24 złote rocznie
System BIK umożliwia również zastrzeżenie dowodu na wypadek zgubienia lub kradzieży, a nawet jeżeli nie został skradziony a obawiamy się, że ktoś mógł wejść w posiadanie naszych danych.